(BOBROWNIKI) Przyjechali do Bobrownik 18 lat temu. Wybudowali dom, uruchomili fermę kurzą i stworzyli ogród, jakich mało. Profesjonalne ogrody botaniczne i parki mogą pozazdrościć im liczby drzewostanu i uczyć się od nich kompozycji roślin. Państwo Drosiowie całe dnie spędzają w swej zielonej oazie.
Jerzy Droś najpierw kupił 1,6-hektarową działkę. Potem zbudował dom, kurniki, a teren wokół, mimo że duży, stał na początku pusty. Trzeba go było osuszyć.
- Gdy to się udało, postanowiłem stworzyć ogród. W tym czasie urzekły mnie iglaki. Zacząłem sadzić je prawie wszędzie. Teraz przychodzi mi porządkować chaotyczny układ: wycinam lub przesadzam - opowiada Droś.
Pan Jerzy uważa, że, aby stworzyć piękny ogród, należy działać tak, jak natura, a nie sprzeciwiać się jej.
- Nigdy nie wyrzuciłem, ani nie spaliłem źdźbła trawy, czy gałązki. Wszystko to zbierałem, by zrobić kompost i użyźnić nim glebę. Dlatego rośliny rosną tak szybko. Marnotrawstwem byłoby wyrzucać coś tak cennego, a potem kupować sztuczny kompost - mówi Jerzy Droś.
Ogród jest dla nich pasją. Dochody mają z fermy kurzej, która nie należy do największych, ale ma jeden atut. Kurczaki karmione są nie tzw. "chemią", ale ziołami. Przed domem rośnie 6 tys. sosen, w tym te żółte i czarne, daglezje (odmiana amerykańskich iglaków), jodły srebrne, koreańskie, kalifornijskie, cyprysy, tuje i jałowce.
- Sama nie wiem, jak niektóre z tych roślin się nazywają, a o łacińskich nazwach nie mam zielonego pojęcia. Jedna z roślin podobno przybyła do Polski aż z Egiptu - mówi Jadwiga Droś. - Mamy też kwiaty, mnóstwo skalniaków, które tworzą doskonałe kompozycje wokół licznych oczek wodnych. A jak woda - to nie może zabraknąć nenufarów. W tym roku, co prawda, nie zakwitły tak bujnie, jak w ubiegłych latach, ale i te bordowe, i te białe cieszą oczy.
Sąsiedzi państwa Drosiów podziwiają ich za to, że wszystko zrobili własnymi rękami, od podstaw. Sami sadzili drzewa, plewią chwasty, czyszczą oczka wodne.
- Kilka lat temu zaczęliśmy sami rozmnażać drzewa z mateczników. Dziś można rzec, że mamy taką niewielką szkółkę - podkreśla pani Jadwiga.
Choć ogród prezentuje się imponujące, państwo Drosiowie wciąż go ulepszają.
- Musimy lepiej skomponować roślinność, poprzenosić niektóre skalniaki, poprzesadzać, by inne drzewa i rośliny miały więcej światła - wyjaśnia Jerzy Droś.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?