Z jakiej broni korzystał 19-latek, który strzelał do autobusu w Sosnowcu-Pogoni? Będzie to teraz dokładnie sprawdzane.
- Broń została zabezpieczona i na pewno zostanie poddana badaniu przez biegłych. Sprawdzone zostanie między innymi to, czy nie została w jakiś sposób przerobiona - przekazał asp. szt. Adam Jachimczak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
W tej chwili najbardziej prawdopodobne jest to, że strzały padły z wiatrówki, z której można wystrzelić pociski o energii kinetycznej poniżej 17 dżuli i zgodnie z polskim prawem... nie jest to broń.
Taką wiatrówkę można kupić i nosić ze sobą bez konieczności uzyskania zezwolenia i rejestracji. Podstawą prawną jest ustawa z 21 maja 1999 roku o broni i amunicji. Aby kupić taką wiatrówkę, wystarczy być osobą pełnoletnią. Sprzedawcy potrzebują w takiej sytuacji numeru PESEL, by zweryfikować wiek kupującego. Osoba, która chce zostać właścicielem, otrzymuje dodatkowo fakturę, która jest zaświadczeniem, że z wiatrówki można wystrzelić pociski o energii kinetycznej poniżej 17 dżuli.
Sprzedawcy wyraźnie zaznaczają, że korzystanie z niej nie będzie wiązało się z żadnymi konsekwencjami prawnymi - o ile oczywiście nie będziemy używali takiej broni w niedozwolonym celu. W przypadku incydentu w Sosnowcu, niestety, zabrakło wyobraźni. Sprzedawcy zalecają rozsądek zarówno, jeśli chodzi o transportowanie wiatrówek, jak i wybór miejsc, w których się strzela.
Po incydencie w Sosnowcu w internecie pojawiły się komentarze osób, które uważają, że dostęp do tego typu pistoletów jest zbyt łatwy.
Eksperci nie kryją, że 19-latek, który strzelał feralnej nocy z wiatrówki, wykazał się wielką nieodpowiedzialnością. Większość osób, które z nich korzystają, zachowuje się zupełnie inaczej i potrafi się nimi bezpiecznie posługiwać. Aleksander Pietryka, instruktor wyszkolenia strzeleckiego z Fundacji K2, uważa, że skoro w kierunku autobusu w Sosnowcu oddano kilka szybkich strzałów, to musiał to być pistolet pneumatyczny strzelający śrutem - samopowtarzalny i zasilany nabojem gazowym CO2.
Instruktor zaznacza, że strzał oddany z takiej wiatrówki może być groźny dla człowieka w sytuacji, gdy jest oddany z bliska. Jednocześnie przypomina, że w naszym otoczeniu są setki przedmiotów, które mogą stanowić dla nas podobne zagrożenie.
- Groźny może być także młotek lub nóż, a nawet długopis rzucony w oko, bo spotkałem się również z takim przypadkiem. Są też wypadki samochodowe, w których każdego roku giną tysiące osób. Proszę znaleźć statystyki: ile osób zginęło od broni pneumatycznej w ciągu ostatniego roku? Nie znajdzie pan - podkreśla Aleksander Pietryka. - Z moich informacji wynika, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat doszło do jednego śmiertelnego wypadku. Więcej śmiertelnych zdarzeń odnotowujemy w służbach mundurowych niż wśród cywilnych posiadaczy broni - dodaje Pietryka.
Nagranie z monitoringu autobusu...
Ekspert podkreśla, że w przypadku bulwersującej sytuacji z Sosnowca wiatrówka została po prostu wykorzystana niezgodnie z prawem. - Ta osoba powinna ponieść najsurowsze konsekwencje, ponieważ spowodowała poważne zagrożenie w ruchu drogowym. Kierowca nie musiał wiedzieć, z czego do niego strzelano, a mogło dojść do wypadku. Pamiętajmy jednak, że to incydent i nieodpowiedzialna jednostka, a większość użytkowników wiatrówek wie, jak się nimi posługiwać. Zdarzenie z Sosnowca nie powinno być argumentem do tego, by zaostrzyć ustawę o broni i amunicji - podsumowuje Aleksander Pietryka.
Podobne przypadki
Niestety, nie wszyscy w naszym regionie korzystają z wiatrówek w odpowiedni sposób.
W maju ubiegłego roku pijany 39-latek strzelał z okna swojego mieszkania do pracowników firmy remontującej ulicę Sportowców w Rudzie Śląskiej-Bielszowi-cach. Jednego z pracowników postrzelił śrutem w brzuch. Wezwani na miejsce policjanci ustalili, skąd padły strzały. Po chwili wkroczyli do ustalonego mieszkania. Tam zastali zaskoczonego, pijanego 39-latka, a w jego mieszkaniu zabezpieczyli wiatrówkę i pudełko śrutu. Okazało się, że 39-letni mieszkaniec Rudy Śląskiej od dwóch dni był pracownikiem firmy remontującej drogę, jednak tego dnia rano przyszedł do pracy pijany i został zwolniony przez szefa. Najprawdopodobniej postrzelił innego pracownika w ramach zemsty.
W lipcu ubiegłego roku zatrzymano natomiast 44-letniego mieszkańca Bytomia, który strzelał między innymi w kierunku policjantów. Był pijany, miał prawie 2 promile alkoholu w organizmie. Funkcjonariusze znaleźli przy nim pistolet pneumatyczny oraz metalowe kulki.
Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?