Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na Maczkach zamknięto kładkę nad torami

Magdalena Nowacka
Teresa Cackowska zastanawia się, kiedy kładka zostanie w końcu naprawiona. Teraz mieszkańcy przechodzą na drugą stronę, po torowisku
Teresa Cackowska zastanawia się, kiedy kładka zostanie w końcu naprawiona. Teraz mieszkańcy przechodzą na drugą stronę, po torowisku Fot. Grzegorz Goik
Mieszkańcy dzielnicy Maczki od kilku dni mają problem, aby przedostać się na drugą stronę miasta. Do tej pory robili to korzystając z kładki nad torami. Niestety, kładkę zamknięto. Teraz do wyboru mają przejście przez tory, drogą gruntową przedzierając się przez chaszcze lub półtorakilometrowy "spacerek".

- Po drugiej stronie jest kościół, szkoła, ośrodek zdrowia. Jak ludzie mają się tam dostać? Starsze osoby, z zakupami, matki z wózkami - pyta Teresa Cackowska.

Potwierdza to Jolanta Banaś. - Ludzie ryzykują, przechodzą przez tory a tam czekają sokiści - mówi pani Jolanta. W sprawie kładki interweniuje też dyrekcja Zespołu Szkół nr 11.

- Wielokrotnie zwracaliśmy się i do kolei, która jest właścicielem w sprawie naprawienia i do miasta o pomoc - mówi Janina Malarz, dyrektorka szkoły. Pamięta, że w 2008 lub 2009 jakieś prace przy kładce prowadzono, ale skąd w takim razie pomysł, aby znów ją zamknąć?

- Wygląda na to, że te prace, które wykonano, nie poprawiły stanu kładki. Rozumiemy, że ze względów bezpieczeństwa ją zamknięto, ale przecież musi być jakieś rozwiązanie - mówi dyrektorka ZS nr 11. Jest wprawdzie droga gruntowa, wzdłuż nasypu kolejowego, ale bez chodnika, zarośnięta. Zdaniem szkolnych władz, należałoby ją w takim razie przystosować tak, aby awaryjnie można było z niej korzystać.

Tymczasem Karol Trzoński, dyrektor Zakładowych Linii Kolejowych w Katowicach wyjaśnia, że wcześniejszy remont obejmował same wejścia na wkładkę. - Po tragedii w Strzemieszycach, kiedy zarządzono ogólną kontrolę, okazało się, że są pęknięcia na samej kładce - wyjaśnia. Obiecuje, że z naprawą będą chcieli zdążyć na 1 września. Jak również będą wycinane chaszcze z pobliskiej drogi. Jednak tak naprawdę, kładka kolei nie jest potrzebna. - Będę rozmawiał z miastem na temat przejęcia przez nich. Dla nas inwestowanie w coś, co nie jest przydatne nie jest opłacalne - przyznaje. Miasto owszem, jest gotowe na rozmowy, ale pod warunkami.

- Na pewno kładka nie może być "kukułczym jajem". Przed przejęciem kolej musiałaby ją wyremontować - mówi Anna Jasikowska z Wydziału Informacji UM.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto