Ta dzierżawiła obiekt od miasta do maja br., ale pogrążyły ją problemy finansowe, związane m.in. z ciepłą zimą w 2009 roku. Czas biegnie, a nowi inwestorzy, w tym klub Zagłębie Sosnowiec, nie palą się już do tego, by zagospodarować stok.
Tragiczna sytuacja potwierdziła się podczas komisji bezpieczeństwa Rady Miejskiej, dwa dni temu. Zdaniem Daniela Mikla-sińskiego, przewodniczącego Rady Miejskiej, nie ma już żadnych szans, aby stok ruszył zimą: - Wybijmy sobie to z głowy. I myślę nawet, że nie tylko w tym, ale i następnym roku.
Miasto, które zainwestowało w przygotowanie stoku kilka mln zł, zrezygnowało z usług Sportowej Doliny. Wciąż trwają jednak negocjacje w sprawie przejęcia pozostawionych przez nią na stoku urządzeń.
- Współpracujemy nawet z bankiem, który rozpoczął windykację, ale nadal jesteśmy otwarci na porozumienie ze Sportową Doliną w tej sprawie - mówi Kazimierz Górski, prezydent Sosnowca. Jego zdaniem trzeba dążyć do przejęcia sprzętu, a z drugiej strony spróbować uruchomić zimą naśnieżalnię i wykorzystać ją do przygotowania maleńkiego fragmentu stoku dla dzieci i młodzieży. - Prezydent mówi o przygotowaniu jakiegoś fragmentu, a skąd wziąć na to pieniądze? Przecież MOSiR ich nie ma - podkreśla Miklasiński.
Sosnowiczanie są rozgoryczeni całą sytuacją. - Kiedy spadł śnieg, było tu pełno narciarzy - mówi Michał Mendry z Sosnowca. - Mieszkańcy całego Zagłębia mieli gdzie aktywnie wypoczywać. Chętnych było tak wielu, że miasto musiało aż rozbudowywać w pobliżu parkingi - dodaje. Dotychczas najbliższy przejęcia górki był klub Zagłębie Sosnowiec, w którym miasto ma połowę udziałów. Klub chciał tam postawić m.in. korty tenisowe, halę do gry w squasha i restaurację. Okazało się jednak, że teraz... brakuje na to pieniędzy.
- Propozycję przejęcia górki złożył poprzedni zarząd. Planowane na to pieniądze zostały przeznaczone na bieżącą działalność klubu - tłumaczy Wojciech Cofór, reprezentujący prezesa Zagłębia Sosnowiec.
Pierwszy inwestor Sportowej Doliny 2, jak nazwano teren górki, tłumaczył kłopoty finansowe brakiem śniegu w pierwszym sezonie. Zyski na cały rok miały wypracować w zimie cztery sztucznie naśnieżane trasy narciarskie z wyciągami i wypożyczalnią sprzętu narciarskiego. Prezes Sportowej Doliny w Bytomiu Jarosław Szylwański tłumaczy, że kiedy powstawał ośrodek w Bytomiu, pogoda w pierwszych sezonach dopisała i zarobione pieniądze można było włożyć w rozwój infrastruktury, wykorzystywanej latem. - Wiem od kierownika sosnowieckiego stoku, że tu się da jednak zarobić - twierdzi prezydent Kazimierz Górski.
W Morsku inwestują w sprzęt. Mają pomysły na imprezy
W Morsku koło Zawiercia też działa ośrodek sportowo-rekreacyjny ze stokami narciarskimi. Poza głównym stokiem, są dwie ośle łączki i nartostrada do zjeżdżania na czas. Są też boiska, zwierzyniec. Zimą ze wszystkich atrakcji korzysta tutaj kilka tysięcy osób. Najsłabsze miesiące to listopad i kwiecień.
- Żeby przetrwać, trzeba od razu rozbudować infrastrukturę i postawić na atrakcje całoroczne. Dodatkowo potrzebna jest duża ilość imprez. Na przykład zimą mamy "zjazd na byle czym" a w sierpniu "bikini party". Klientom trzeba po prostu zorganizować czas - mówi Andrzej Król, kierownik ośrodka w Morsku.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?