Ziemniaki tanie jak barszcz

Ziemniaki obrodziły nadzwyczajnie. W typowo rolniczych gminach zagłębiowskich, takich jak np. Żarnowiec, Pilica lub Szczekociny, uzyskano rekordowe plony. Mieszkańcy niektórych sołectw mogą się pochwalić uzyskaniem z jednego hektara 300-400 kwintali ziemniaków.

- Niestety, urodzaj nie przekłada się na dochody chłopów - mówi Kazimierz Sarwa z Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Zawierciu. - Urodzaj cieszy konsumentów, przysparza zmartwień właścicielom gospodarstw. W ubiegłym roku ziemniaków było mniej, ale cena dwukrotnie wyższa. Dlatego też rolnicy mimo wysokich plonów poniosą straty.

Na targowisku w Pilicy kwintal ziemniaków (czyli 100 kg) można kupić za 12-15 złotych. W Żarnowcu jest jeszcze taniej. To głównie dlatego, że miejscowi gospodarze, zaliczani do potentatów warzywnictwa, nie mają co zrobić z nadmiarem plonów. Jest ich tak dużo, ponieważ ziemniaki w tej gminie uprawia się na obszarze ok. 1300 hektarów. Podobnie jest w rejonach Pilicy oraz Szczekocin. Okazuje się, że tutejsze liche grunty, przeważnie czwartej, piątej klasy, doskonale nadają się na te uprawy.
Tutejsi rolnicy wiedzą, gdzie i kiedy należy przystąpić do sadzenia tego popularnego w naszym kraju warzywa, stanowiącego podstawowy produkt żywnościowy. Potrafią go właściwie pielęgnować, chronić przed szkodnikami i pojawiającymi się zarazami. Nie stosują w takim zakresie środków chemicznych, jak na Zachodzie.

Francuzi goszczący w Żarnowcu nie mogli wyjść z podziwu, że ziemia użyźniana naturalnymi nawozami (obornikiem), może tak plonować. W ich kraju stosuje się nawozy sztuczne i kilkanaście oprysków, podczas gdy w Polsce unika się tego.

Plantatorów powinien więc cieszyć rezultat ich pracy. Ostateczną radość mąci jednak świadomość, że co innego satysfakcja z pracy, a co innego wynagrodzenie za nią.

- W ubiegłym roku plony były niższe, a rolnicy więcej zarobili - podkreśla Kazimierz Sarwa.

- Urodzaj niezbyt cieszy producentów - przyznaje Michał Otrębski, burmistrz Pilicy. - Rolnicy narzekają, bo są kłopoty ze zbyciem. Przed laty zakłady pracy zaopatrywały swoje załogi w warzywa i owoce. Niemal wszystkie szanujące się instytucje organizowały akcję rozprowadzania ziemniaków wśród pracowników. Dziś tego nie ma. Ludzie nie robią zapasów. Zaopatrują się we własnym zakresie, kupując w sklepie bądź w kiosku po dwa, trzy kilogramy warzyw. Uderza to w rolników, muszą zakopcować plony i czekać do wiosny, kiedy ceny będą korzystniejsze.
Plantatorzy warzyw i owoców są w gorszej sytuacji niż rolnicy uprawiający zboża. Państwo im nie pomaga. Agencja Rynku Rolnego nie interweniuje na rynku ziemniaczanym. Gospodarze muszą sobie radzić sami. Może dlatego rozpadła się grupa producentów ziemniaków w Koryczanach w gminie Żarnowiec.

W dość korzystnej sytuacji są ci, którzy mają własny transport.
Na targowiskach Śląska i Zagłębia można uzyskać większe przebicie za kwintal. Za szczęśliwców można uznać tych mieszkańców wsi, którym udało się zawrzeć kilkuletnie kontrakty z takimi instytucjami jak szkoły, przedszkola, żłobki, jednostki wojskowe czy nawet zakłady karne. Kontrakty z nimi zapewniają stabilność cen warzyw i owoców.

Dochodowa jest też współpraca z zakładami przetwórczymi. Niestety, takiej firmy w Zagłębiu brakuje, najbliższa znajduje się w Kielcach. Były próby utworzenia przed kilku laty wytwórni krochmalu w Żarnowcu, niestety, nie powiodły się.

Od zamiaru odstąpiono, gdyż produkcja krochmalu była wtedy nieopłacalna. Dziś natomiast trudno znaleźć inwestora, który chciałby lokować kapitał w rejonie odległym od dużych aglomeracji.