- To była namiastka ogródka, gdzie mogłyśmy choć na chwilę zapomnieć, że wokół tylko bloki, beton i asfalt - mówi.
Na początku tygodnia ciężki sprzęt wjechał na skwer, zniszczył kołami to, co udało im się wyhodować. Robotnicy wyładowali betonowe bloki i ustawili tablicę reklamową.
- Nikt nas nie zapytał, czy na skwerku coś nie rośnie, nikt nie uzgadniał lokalizacji takiego szkaradztwa. Jak zobaczyłam co się dzieje myślałam, że mi serce pęknie - mówi pani Jadwiga.
Spółdzielnia Jagiellonka twierdzi, że nikt po zezwolenie na ustawienie tablicy się do nich nie zgłaszał, ale być może teren, na którym jest stawiana plansza nie należy do nich. Aby to sprawdzić potrzebna jest wizja lokalna w terenie. Podobne informacje uzyskaliśmy w sosnowieckim ratuszu, bo tylko na mapach geodezyjnych można sprawdzić, do kogo należy ten skrawek terenu. Trudno też określić, kiedy wydane zostało pozwolenie, bo być może zgłoszenie mogło mieć miejsce kilka miesięcy temu a realizacja odwlekła się w czasie.
Co gorsza jednak, przykład z ul. Jagiellońskiej nie jest odosobniony. Mieszkańcy wielu części miasta zgłaszają przypadki wycinania drzew, zabudowywania działek kolejnymi halami albo budynkami. Do biur poselskich i prezydenta miasta trafiło w tym tygodniu pismo wspólnoty mieszkaniowej z ul. Chmielnej 5 na Starym Sosnowcu. Wokół bloku ma powstać parking strzeżony, zamykając jedyny dojazd dla karetki czy straży. Zdaniem mieszkańców do takiej sytuacji doprowadziły zaniedbania urzędników samorządowych. Obawiają się również, że wraz z budową parkingu nowy właściciel wytnie starodrzew znajdujący się w jego centrum.
Kiedy wycinano ozdobne klony, lipy, kasztanowce i wiązy za sądem rejonowym, decyzję o tym podejmował Wojewódzki Konserwator Zabytków na podstawie materiału dokumentacyjnego. W badaniach brali udział botanicy, specjaliści z zakresu kształtowania krajobrazu a także historycy, których zadaniem było ustalenie jak pierwotnie na przełomie XIX i XX wieku wyglądał park wokół pałacu Oskara Schöna.
W grudniu na skrzyżowaniu ul. Narutowicza i 1 Maja wycięto kilkadziesiąt drzew i krzewów, by zrobić miejsce pod sklep. Ratusz przekonywał, że to teren prywatny i nie mógł rzezi zapobiec. Na początku stycznia wycięto drzewa przy przy zbiegu ulic Klimontowskiej i Narutowicza.
- Tracimy ostatnie enklawy zieleni i wszystko w majestacie prawa - mówią mieszkańcy okolicznych bloków.
Skwer przy ul. Jagiellońskiej nie jest duży i pewno nie zebrała się żadna grupa ekspertów, by ocenić wartość róż, bukszpanów, żywopłotów i innych kwiatów, które co roku dzięki pracy pani Jadwigi i jej koleżanek miały szansę zakwitnąć, zanim wjechał na nie ciężarowy wóz. Nie oceni też żadna grupa ekspertów, jak bardzo rozżaleni są mieszkańcy, którzy zamiast kolorowej rabaty będą codziennie oglądać wsparte na betonowych słupach stalowe rusztowanie.
- Gdyby chociaż poczekali do wiosny i dali nam szansę przesadzić rośliny. Ale u nas w mieście nie liczy się człowiek - mówi cichym głosem kobieta, nie mogąc powstrzymać łez.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?