Co robią chirurdzy po pracy? Żeglują! I jak się okazuje, całkiem nieźle im wychodzi. Tylko niestety, mimo bardzo ładnej pogody, już po raz drugi nie powiało im za bardzo w żagle.
Ścigali się „o nic"
Wszystko zaczęło się od... problemów z nogą zapalonego żeglarza Andrzeja Kostarza z Ośrodka Żeglarstwa i Narciarstwa „Champion”.
— Pomogli mi wtedy bardzo lekarze z Piekar. Zaproponowałem im wspólne regaty żeglarskie — opowiada pan Andrzej.
Pierwsze „lekarskie" zawody odbyły się na zalewie siewiersko-pzreczyckim w ubiegłym roku. Zainteresowanie lekarzy było tak duże, że postanowiono kontynuować ten pomysł. W tym roku udział w nich wzięły załogi oddziałów chirurgicznych z Katowic-Ochojca, Piekar i Sosnowca. Zaplanowano cztery wyścigi po klasycznym „trójkącie”. Wiatr jednak był tak słaby, że odbył się tylko jeden wyścig.
— Załogi są trzyosobowe. Ścigają się w klasie omega, a trasa ma około dwóch kilometrów — wyjaśniał Maciej Krajewski, główny sędzia.
Nie przewidziano nagród. Regaty żeglarskie lekarzy w klasie Omega nazwali regatami „O nic", bo tak naprawdę chodziło o dobra zabawę i wypoczynek po pracy.
Doświadczeni i zgrani
W bardzo silnym składzie żeglujących i kibiców przybyła drużyna ze Szpitala Miejskiego nr 1 w Sosnowcu. Sternikiem był nie kto inny, jak sam szef placówki, Władysław Perchaluk. To on zebrał załogę wśród pracowników szpitala. Sam ma chyba wśród nich najdłuższe doświadczenie w żeglarstwie, bo zaczynał już w latach 70.
— Rodzice nie za bardzo wiedzieli co ze mną zrobić podczas wakacji i wysłali mnie na obóz żeglarski. Połknąłem bakcyla. Zdobyłem stopień sternika. Pływałem zarówno na sportowych Omegach, jak i na jachtach pełnomorskich. Brałem udział w wielu zawodach i nie zdarzyło się jeszcze, żebym któregoś nie ukończył. Żeglarstwo to wspaniały sport. Uczy pokory i dyscypliny, a to przydaje się zarówno w życiu prywatnym i zawodowym — mówi sternik Władysław.
Grzegorz Wiśnicki, chirurg ortopeda, swoją przygodę z żeglarstwem zaczął stosunkowo niedawno, bo cztery lata temu na Kaszubach.
Lepsze węzełki?
— Byłem tam na krótki urlopie. Kiedy patrzyłem na pływające jachty, postanowiłem, że zrobię kurs żeglarski. I udało się. Teraz nie mam za dużo czasu na tego typu relaks, ale staram się wyrwać na żagle przynajmniej raz w roku — mówi sosnowiecki chirurg.
Jego kolega z oddziału, Maciej Supernak, kurs żeglarski zrobił w 1988 roku. Pływanie na żaglówkach traktuje rekreacyjne, ale...
- Na pewno wiele umiejętności, których się tu nabywa, przydają mi się w pracy. Na przykład robienie węzełków — żartuje. — Żeglarstwo na pewno jednak rozwija dokładność.
Sosnowieckiej załodze kibicował Wojciech Dunal (chirurg ogólny), ordynator Bogdan Wójcik, Włodzimierz Dziubdziela (anestezjolog) i „nie zrzeszona” Iwona Załucka.
Jak się okazało kibicowanie pomogło i drużyna zajęła drugie miejsce za chirurgami z Ochojca, wyprzedzając lekarzy z Piekar.
Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?