Zagłębie wygrało z Bałtykiem 3:0 [ZOBACZ ZDJĘCIA]

Po meczu powinno się mówić o efektownych akcjach, taktyce, technice, o rozwoju młodych piłkarzy. Tymczasem sędziowie postarali się żeby zepsuć to widowisko i jeśli muszę poświęcić im tyle uwagi to znaczy, że coś jest nie tak - mówił po sobotnim spotkaniu trener Bałtyku Gdynia, Piotr Rzepka.

Szkoleniowiec gości miał największe pretensje do arbitrów za ich decyzję z 58. minuty, po której Zagłębie objęło prowadzenie. Sędzia Tomasz Kwiatkowski podyktował rzut karny dla gospodarzy, prawdopodobnie za faul Marcina Kicińskiego na Marcinie Folcu. Ale pewności nie mieli sami piłkarze Zagłębie, którzy zgodnie przyznali, że w pierwszej chwili wydawało im się, że sędzia odgwizdał spalonego. Ostatecznie piłkę 11 metrów od bramki ustawił Tomasz Łuczywek i pewnym uderzeniem pokonał bramkarza gości.

- Łatwiej goni się wynik, jak straci się bramkę po ładnej akcji rywali. Po takiej niesprawiedliwości ciężko się gra. To był mecz bliski remisu, a zakończył się tak wysokim zwycięstwem gospodarzy - wzdychał Rzepka.

Faktycznie sosnowiczanie, szczególnie w pierwszej połowie, popełnili sporo błędów i nie-wiele brakowało, by to oni musieli gonić wynik. - Ale my już w pierwszej minucie też mieliśmy "setkę" i gdybyśmy ją wykorzystali, to mecz mógł się potoczyć inaczej. Jesteśmy świadomi błędów i faktycznie było to za wysokie zwycięstwo, ale nie będziemy się przecież martwić, że strzeliliśmy trzy bramki - cieszył się trener Leszek Ojrzyński.

Sosnowiczanie po raz kolej-ny cieszyli się w 77 min, bo ich kapitan wykorzystał drugi rzut karny . Tym razem wątpliwości już nie było, bo faul na Marcinie Folcu był ewidentny. To właśnie ten zawodnik na 6 min. przed końcem meczu zadał ostateczny cios rywalom. Folc wykorzystał rozkojarzenie defensywy gości i płaskim uderzeniem po mokrej murawie skierował piłkę do bramki.