Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zagłębie cały czas w czołówce

Krzysztof Polaczkiewicz
Wsparcie fanów często dodaje "skrzydeł" piłkarzom. W starciu z Bałtykiem kibiców Zagłębia zabrakło
Wsparcie fanów często dodaje "skrzydeł" piłkarzom. W starciu z Bałtykiem kibiców Zagłębia zabrakło Fot. arc
Trafienie Marcina Lachowskiego w doliczonym czasie gry dało komplet punktów Zagłębiu w starciu z Bałtykiem Gdynia. Sosnowiczanie wygrali 2:1 i umocnili się na pozycji wicelidera.

Niedzielny mecz odbył się bez udziału publiczności. Dwa dni przed jego rozpoczęciem władze PZPN podjęły decyzję o zamknięciu obiektu w związku z odpaleniem rac na stadionie podczas pucharowego starcia z Pogonią Szczecin. - Postawili nas przed faktem dokonanym. Co z tego, że możemy się odwołać, skoro mecz już się odbył, a kibice nie mogli pomóc drużynie - nie krył irytacji Jerzy Lula, dyrektor klubu.

Sosnowiczanie od początku dążyli do szybkiego objęcia prowadzenia. Dwoił się i troił Marcin Lachowski, który kilkakrotnie uderzał na bramkę gdynian. Mimo naprawdę dobrych okazji bramkarz Bałtyku nie dał się zaskoczyć, a raz z pomocą przyszedł mu słupek. W końcu w 41 minucie nasz zespół dopiął swego, a piłkę w siatce precyzyjnym uderzeniem umieścił Sławomir Pach. Niestety, odpowiedź gości była błyskawiczna. Rzut wolny na bramkę zamienił Michał Michałek. Inna sprawa, że strzelcowi ułatwił zadanie Adam Bensz, który popełnił poważny błąd w ustawieniu.

W drugiej połowie Zagłębie długo nie mogło zadać decydującego ciosu. Dopiero gdy rozpoczynała się trzecia minuta doliczonego czasu w zamieszaniu podbramkowym najlepiej odnalazł się Marcin Lachowski, który pięknym uderzeniem z woleja wpakował piłkę do siatki. - Długo nie mogłem się wstrzelić, ale w końcu, w najważniejszym momencie się udało. Strzelałem w trochę ekwilibrystyczny sposób. Często gram w siatkonogę. Nabyte umiejętności procentują - mówił szczęśliwy strzelec.

Radości nie krył także szkoleniowiec naszej drużyny.

- Zespół został nagrodzony za walkę do ostatniej piłki. Tak dobieraliśmy zawodników do drużyny, by zawsze grali do końca. Szkoda, że nie mogliśmy być dopingowani przez kibiców. Dziękujemy wszystkim tym, którzy wspierali nas poza stadionem. Mam nadzieję, że do takich scen nie będzie już dochodziło i Stadion Ludowy będzie żył, a doping z trybun będzie nas zagrzewał do walki - podkreślał Piotr Pierścionek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto