MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wystartowali... i co dalej?

Teresa Szczepanek
Kto nie był na liście ochroniarzy, ten nie miał szans na zobaczenie inauguracji roku akademickiego. Fot. Olgierd Górny
Kto nie był na liście ochroniarzy, ten nie miał szans na zobaczenie inauguracji roku akademickiego. Fot. Olgierd Górny
Wokół Wyższej Szkoły Ekologii zrobiło się głośno, kiedy wyszło na jaw, kto jest jej założycielem. Przestępca? - niedowierzali przyszli studenci. Kiedy dodatkowo okazało się, że jeden z jego synów ścigany jest listem ...

Wokół Wyższej Szkoły Ekologii zrobiło się głośno, kiedy wyszło na jaw, kto jest jej założycielem. Przestępca? - niedowierzali przyszli studenci. Kiedy dodatkowo okazało się, że jeden z jego synów ścigany jest listem gończym przez opolską policję, część osób zaczęła wycofywać złożone papiery.

Planowano, że na kierunku ochrona środowiska studiować będzie w trybie dziennym około 120 studentów, a zaocznie około 100.

Rektor magister

Rektorem Wyższej Szkoły Ekologii przy ul. Partyzantów została mgr Paulina Buczek, synowa założyciela. Wielu zastanawiało się, co też trzeba zrobić, żeby mając 26 lat i tytuł zaledwie magistra, zostać rektorem wyższej uczelni.
W szkole odmawiano podania nazwisk profesorów, którzy poprowadzą zajęcia ze studentami. Zasłaniano się ochroną danych, a sekretarki tuż przed 1 października wyrzucały zaświadczenia i zaproszenia dla tych, którzy zrezygnowali ze studiowania w WSE.
W budynku szkoły w gablotach dumnie wisi zezwolenie Ministerstwa Eedukacji nr 149, które Andrzejowi Buczkowi wydała minister Krystyna Łybacka w kwietniu tego roku. Ważne jest 5 lat. Studia licencjackie trwają 3,5 roku.
Zdaniem Pauliny Buczek, uczelnia była marzeniem teścia, a ona sama o tym, że podejmie się jej prowadzenia, wiedziała, kiedy jeszcze studiowała. Nie zawahała się zrezygnować ze spokojnej pracy ekonomistki, bo jak twierdzi, teść otworzył szkołę z myślą o niej i dla wnuków.

Tajemnice odstraszały

- Nie mogłem zrozumieć, dlaczego wszystko jest jedną wielką tajemnicą - mówi Łukasz, który w efekcie wycofał z Wyższej Szkoły Ekologii swoje dokumenty.
Nawet przyszli studenci nie zdobyli podstawowych informacji. Nie mogli się dowiedzieć dokładnie, kto ich będzie uczył.
- Jak się dobrze zastanowiłem, doszedłem do wniosku, że uczelnia będzie jedną wielką pralnią brudnych pieniędzy - mówi i... na wszelki wypadek prosi o zachowanie anonimowości.
Podobne opinie zaczęły sie mnożyć.
Inaugurację roku akademickiego na WSE zaplanowano na 15 października. Przed godziną 17 znaleźliśmy się przed drzwiami wejściowymi do budynku. Niestety, nie zostaliśmy wpuszczeni.
- "Dziennik Zachodni"? Proszę wyjść! - usłyszeliśmy. Podobnie rzecz się miała z przedstawicielami pozostałych mediów.
Paulina Buczek zapytana przez nas, dlaczego nie możemy wejść, odpowiedziała, że to zamknięta uroczystość.
- To moja decyzja. Nie życzymy sobie prasy ani telewizji. I nie muszę się państwu z podejmowanych decyzji tłumaczyć - stwierdziła.
Dwóch osiłków (podobno ochrona) sprawdzało nazwiska osób wchodzących z zapisanymi na liście. Półgłosem tłumaczyli, że "tu tylko pracują, to nie nasze decyzje".
Naszego fotoreportera wypchnięto za drzwi. Podobnie postąpiono z reporterem telewizji regionalnej.

Men bez winy?

Studenci, z którymi chcieliśmy porozmawiać podczas inauguracji, wykręcali się na wszystkie sposoby. Padały odpowiedzi: "Nie idę na inaugurację", albo "Nie mam zamiaru rozmawiać z prasą?"
W Ministerstwie Edukacji Narodowej urzędnicy do tej pory byli bezradni.
Renata Olbrysz z MENiS zdziwiona była, że w szkole robi się tajemnicę z tego, kto będzie uczył studentów. Dowiedzieliśmy się przy okazji, że obowiązujące przepisy nie pozwalają na sprawdzanie karalności założyciela niepublicznej uczelni wyższej.
Jak się dowiedzieliśmy, Ministerstwo Edukacji czeka na odpowiedź od władz Wyższej Szkoły Ekologii.
- Wysłaliśmy do władz uczelni pismo z prośbą o przedstawienie listy nazwisk kadry pedagogicznej. Mają na to siedem dni od daty otrzymania pisma. Od ich odpowiedzi zależy dalsze nasze postępowanie - poinformował Mieczysław Grabiański, rzecznik MENiS.


Kim jest założyciel WSE?
Pochodzący z Małopolski Andrzej Buczek zaczął robić interesy w Sosnowcu na początku lat 90. Stworzył rodzinną firmę Avita. Kilka lat temu kupił biurowiec przy ul. Partyzantów 11. Syndykowi zapłacił zaledwie 50 tysięcy złotych. Łamiąc prawo, czerpał korzyści z czynszów od firm. Właściciele zgłaszali się do prokuratury, oskarżając go o wymuszanie rozbójnicze.
Otworzył w mieście filię krakowskiej Wyższej Szkoły Zarządzania i Bankowości. Nie mając zezwoleń, musiał zrezygnować z pomysłu kształcenia studentów. Budynek wynajął Sądowi Rejonowemu. Wielokrotnie będąc na bakier z prawem, unikał odpowiedzialności. Teraz odsiaduje wyrok, skazujący go na 2,5 roku więzienia za zlecenie pobicia żony świadka w procesie przeciw niemu.

Powstaje nowa ustawa
Profesor Józef Szabłowski, szef Konferencji Rektorów Uczelni Niepaństwowych w Polsce, twierdzi, że przede wszystkim szkoda młodzieży. Rada może być w tym przypadku jedna: trzeba zabrać dokumenty
i poszukać innej uczelni. Ludziom ze środowiska naukowego, którzy myślą o związaniu się z sosnowiecką WSE, profesor Szabłowski radzi dokładnie to samo - by nie narażali swojego prestiżu w takich przedsięwzięciach.
- Nie mam żadnych wątpliwości, że na przyszłość założyciele uczelni muszą być prześwietlani nie tylko pod względem skarbowym, karnym, ale przede wszystkim moralnym - dodaje.
Profesor pracuje w komisji doradczej, która współtworzy w parlamencie projekt nowej ustawy o szkolnictwie, w którym taki właśnie wymóg się znajdzie. Może zacząć obowiązywać od przyszłego roku akademickiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Katastrofa śmigłowca z prezydentem Iranu. Co dalej z tym krajem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto