Wymuszona likwidacja

Przez ostatnich osiem lat w przychodni kolejowej przy ul. Piłsudskiego działały dwa prywatne gabinety lekarskie. W jednym porad udzielał chirurg, a w drugim ginekolog. Oba przestały istnieć z końcem marca.

To nie podoba się pacjentom, którzy teraz mają trudniejszy dostęp do specjalistów.

- Mam miażdżycę, a przez to problemy z chodzeniem. Raz w tygodniu jeździłem na Piłsudskiego, do prywatnego gabinetu chirurgicznego i brałem zastrzyki, które zaczęły mi pomagać - mówi Zbigniew Suliński. - Nie skończyłem jeszcze leczenia, a gabinet zlikwidowano. Do przychodni mam niedaleko, to tylko dwa przystanki tramwajem. Teraz nie wiem, co mam zrobić. Mogę albo jeździć do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy placu Medyków, albo do poradni w Katowicach. To już większe odległości i będę musiał czekać nie wiadomo ile czasu na przyjęcie. Tutaj za niewielkie pieniądze otrzymywałem pomoc bez kolejek.

Likwidacja prywatnych gabinetów została sprowokowana przepisami.

- Zmusiła nas do tego znowelizowana ustawa o zakładach opieki zdrowotnej, która mówi jasno, że na terenie publicznego ZOZ nie może być prowadzona działalność, polegająca na udzielaniu takich samych świadczeń zdrowotnych. Wyjątkiem są świadczenie z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej i stomatologii - mówi Lucyna Szczerbik, główna księgowa w przychodni kolejowej.

Przychodnia kolejowa podlega Urzędowi Marszałkowskiemu w Katowicach.

- Zarządzenie w sprawie likwidacji konkurencyjnych gabinetów na terenie podległych urzędowi gabinetów weszło w życie już na początku ubiegłego roku. Działalność dwóch gabinetów lekarskich, chirurgicznego i ginekologicznego, do marca tego roku była niezgodna ze stanowiskiem zarządu województwa - mówi Daniel Tresenberg, rzecznik prasowy marszałka województwa śląskiego.

Według ustawodawców chodzi o niezdrową konkurencję i możliwą protekcję, dlatego działalność prywatnych gabinetów lekarskich na terenie przychodni zdrowia nie może może być taka sama.

- Problem ten nie dotyczy gminnych przychodni i Zakładu Lecznictwa Ambulatoryjnego. Nie ma tam powielania działalności. Wyeliminowaliśmy ją głównie z powodu tworzenia się konkurencji w jednym ośrodku. Według mnie wydano takie prawo, żeby nie dochodziło do sytuacji protekcyjnych i korupcyjnych - tłumaczy Jan Wieja, naczelnik Wydziału Zdrowia i Opieki Społecznej. - Na przykład poprzez publiczny zakład opieki zdrowotnej wprowadzało się pacjenta do niepublicznego gabinetu. Diagnostyka wtedy była oczywiście wykonywana tylko w publicznych ośrodkach. Nie było to dobre zjawisko i nie dało się nad tym zapanować.

Pacjenci tymczasem wciąż narzekają na kolejki, jakie są do specjalistycznych gabinetów i poradni.

Na przykład obecnie w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 5 do poradni chirurgii naczyń 25 pacjentów czeka w kolejce przez ponad 3 miesiące.

Natomiast w Szpitalu Miejskim nr 1 na oddziale chirurgii urazowo-ortopedycznej na endoprotezę oczekuje 60 pacjentów przez przez 352 dni. Do gabinetu rehabilitacji 93 pacjentów czeka przez 135 dni. Na przyjęcie do poradni gastroenterologicznej 20 pacjentów czeka przez 38 dni. Czas oczekiwania 49 pacjentów do poradni kardiologicznej, to ponad 3 miesiące. 132 pacjentów, którzy muszą zostać przyjęci do poradni urologicznej czeka przez 2 miesiące.

W Szpitalu Miejskim nr 1 na badanie w Pracowni Diagnostyki Obrazowej-Pracownia RTG czeka się do 2 tygodni, do pracowni TK 2,5 miesiąca, na rezonans magnetyczny miesiąc.