Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyboista droga ratunku

MARIOLA MARKLOWSKA
Pacjentka przewożona do kolejnych szpitali trafiła również do katowickiej lecznicy im. prof. Emila Michałowskiego.
Pacjentka przewożona do kolejnych szpitali trafiła również do katowickiej lecznicy im. prof. Emila Michałowskiego.
Hildegarda Jakud ma 57 lat, jest mieszkanką Rudy Śląskiej. Od 22 października przebywa na oddziale intensywnej terapii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5. Jej stan lekarze określają jako bardzo ciężki.

Hildegarda Jakud ma 57 lat, jest mieszkanką Rudy Śląskiej. Od 22 października przebywa na oddziale intensywnej terapii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5. Jej stan lekarze określają jako bardzo ciężki. Na temat rokowań wypowiadać się nie chcą.

- Nie została jeszcze do końca zdiagnozowana - poinformował nas Bogdan Alberski, lekarz z sosnowieckiego oddziału intensywnej terapii. - Pacjentkę przywieziono do nas ze szpitala urologicznego w Katowicach. Była w bardzo ciężkim stanie.

Z relacji córki wynika, że jej matka od kilku dni uskarżała się na bóle w okolicach brzucha. Nie potrafiła ich zlokalizować.

- Myślała pewnie, że ból sam przejdzie, ale kiedy stał się nie do wytrzymania, pobiegła do ośrodka zdrowia - wspomina Danuta Botor, córka pacjentki.

Lekarz wypisał kobiecie skierowanie na USG, które wykazało, że w jej przewodach nerkowych tkwi kamień. Z wynikami wróciła do przychodni. Tym razem zlecono zastrzyki i dodatkowe badania.

W drodze powrotnej poczuła się znacznie gorzej. Ledwo dotarła do domu. Zaczęła wymiotować. Sąsiadka uznała, że nie można zwlekać i zadzwoniła na pogotowie.

- Karetka zawiozła mamę do szpitala w Rudzie Śląskiej Wirku, który miał tego dnia dyżur - opowiada córka.

W rudzkim szpitalu Hildegarda Jakud przebywała 7 dni, od 15 do 22 października. Umieszczono ją na oddziale chirurgii, podłączono kroplówkę.

- Była w stanie krytycznym. Kroplówki bardzo jej pomogły - przyznaje córka. - Kiedy dwa dni później poczuła się lepiej, poprosiła lekarzy, aby przewieźli ją do Chorzowa na oddział, w którym rok temu usunięto jej kamień z nerki. Lekarze uznali jednak, że zmiana szpitala nie jest konieczna - twierdzi Danuta Botor.

Niespodziewanie, w nocy z 18 na 19 października, stan kobiety znacznie się pogorszył. Minęło jednak jeszcze kilka dni, nim trafiła na oddział urologii Szpitala im. Mielęckiego w Chorzowie. Rodzina pacjentki twierdzi, że nalegała, aby przetransportowano ją tam wcześniej. Ponoć miała tam zarezerwowane miejsce na wypadek, gdyby okazało się, że na badaniach się nie skończy i będzie musiała pozostać dłużej.
Lekarze z Rudy Śląskiej odesłali pacjentkę do Chorzowa dopiero 22 października.

- Trafiła do nas w ciężkiej sepsie urologicznej. Miała wysoką temperaturę, wysoki poziom kreatyniny i żółtaczkę. Uznaliśmy, że trzeba jej założyć przezskórną przetokę nerkową. Nie dysponujemy jednak odpowiednim sprzętem do wykonania takiego zabiegu, dlatego podjęliśmy decyzję o przekazaniu pacjentki do szpitala urologicznego w Katowicach - tłumaczy dr Bernard Jarkulisz, ordynator oddziału urologii w Szpitalu im. Mielęckiego w Chorzowie. - Zwykle chorzy, których tam wysyłamy, wracają do nas po dwóch dniach. W tym przypadku tak się nie stało - dodaje.

W Szpitalu im. prof. Michałowskiego w Katowicach, podczas zabiegu nakłuwania nerki kobieta dostała krwotoku i straciła przytomność. Podjęto decyzję, by przetransportować ją na oddział intensywnej terapii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 w Sosnowcu, gdzie podłączono ją do aparatury i przetoczono jej krew. Rodzina wierzy, że odzyska przytomność. Ponoć stan chorej nieco się poprawił.

- Mamy żal do lekarzy z Wirku, że zareagowali tak późno. Może gdyby mama wcześniej trafiła w ręce urologów, byłaby już dziś zdrowa - mówi Danuta Botor.

Dr Marian Dugaj, ordynator oddziału chirurgii w Szpitalu nr 1 w Rudzie Śląskiej Wirku zapewnia, że Hildegarda Jakud była leczona prawidłowo.

- Podaliśmy jej kroplówki, aby obniżyć wysoki poziom kreatyniny. Wykonaliśmy wiele badań, m.in. USG i urografię. Wykryliśmy obustronną kamicę, a takich schorzeń nasz oddział nie leczy. Przekazaliśmy ją do Chorzowa w dobrym stanie. Zrobiliśmy wszystko, aby jej pomóc - poinformował "DZ" dr Dugaj.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto