Piłka nożna na dwie godziny zdominowała wczoraj życie naszego regionu. Tuż po godz. 13 zajęcia przerwała znaczna część szkół oraz niektóre instytucje, a nawet firmy. Kto tylko miał taką możliwość, siadał przed telewizorem lub koło odbiornika radiowego. Polska reprezentacja po 16 latach przerwy rozgrywała mecz na mistrzostwach świata.
Przed meczem
- O godz. 13 mogą pójść do domu pracownicy, którzy chcą oglądać bezpośrednią transmisję meczu. Jutro wszystkich czeka sprawdzian, czy rzeczywiście oglądali spotkanie - mówił wczoraj przed południem Witold Grim, dyrektor OSiR-u Zawiercie i drugi trener żeńskiej reprezentacji piłkarskiej.
- W wewnętrznym "totku" postawiłem na remis 1:1. Chętnie zgodzę się jednak na przegraną, jeżeli tylko Polska pokona Koreę.
Kibice bezapelacyjnie wierzyli w sukces naszej drużyny. Na wysokie zwycięstwo liczyli zwłaszcza najmłodsi kandydaci na "szalikowców".
- Będzie 3:0. Na pewno Koreańczycy od początku ruszą do ataków, ale "Oli" szybko ich skontruje i będzie spokój - spekulował dwie godziny przed meczem sosnowiczanin Marek Koszarski.
Zagłębiowscy trenerzy piłkarscy nie podzielali optymizmu większości kibiców.
- To będzie bardzo trudny mecz. Koreańczycy poczynili ogromne postępy piłkarskie i na pewno nie są "chłopcami do bicia". W meczach sparingowych imponowała ich szybkość oraz płynność akcji. Niestety, technicznie są wyszkoleni lepiej od większość naszych zawodników - mówił Józef Grząba, trener koordynator Podokręgu Sosnowiec ŚlZPN. - Serce podpowiada, że Polska wygra 1:0, ale remis też będzie dobrym rezultatem.
- Bardzo ważna będzie dyspozycja dnia. Nad drużynami ciąży ogromna presja oczekiwań. Od jednych i drugich kibice oczekują zwycięstwa - dodaje Robert Majewski, trener IV-ligowych Czarnych Sosnowiec. - Koreańczycy lepiej niż poprawnie prezentowali się podczas sparingów. Mogą też liczyć na żywiołowy doping. Wierzę jednak, że nie przegramy tego meczu.
Po meczu
Gdy sędzia o godz. 15.22 zakończył spotkanie, w zagłębiowskich pubach zapanowała cisza. Polska przegrała z Koreą 0:2.
- Początek spotkania nie zapowiadał takiego wyniku. Pierwszy kwadrans należał do naszego zespołu, ale nie ma sensu spekulować, jak potoczyłyby się losy pojedynku, gdyby Krzynówek trafił w bramkę - mówi Józef Grząba. - Później, było już, niestety, coraz gorzej, a w drugiej połowie fatalnie. Koreańczycy nie tylko byli szybsi, ale wygrywali wszystkie pojedynki sam na sam.
Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?