Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W pożarze w Sosnowcu spłonęło 1100 pojemników z trucizną po produkcji lakierów. Prokuratura: to mogło zagrażać ludziom

Patryk Osadnik
Patryk Osadnik
Biegli stwierdzili jeszcze przed pożarem, że rozszczelnienie pojemników z trującą cieczą może zagrażać ludziom i przyrodzie

 Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Biegli stwierdzili jeszcze przed pożarem, że rozszczelnienie pojemników z trującą cieczą może zagrażać ludziom i przyrodzie Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Lucyna Nenow/Arkadiusz Chęciński/FB
Sosnowiec. Wiemy już, co spłonęło w ogromnym pożarze na terenie naszego miasta. To 1100 pojemników z trującą cieczą po produkcji lakierów. Jeszcze zanim doszło do pożaru, biegli na zlecenie prokuratury zbadali próbki z nielegalnego składowiska odpadów. - Stwierdzono, że rozszczelnienie tych pojemników stanowi zagrożenie dla ludzi i przyrody - mówi prok. Monika Łata. Śledczy sprawdzą, w jaki sposób doszło do pożaru. Do zdarzenia doszło 16 września.

Spłonęło 1100 pojemników z trującą cieczą po produkcji lakierów

Nielegalnego składowisko odpadów na os. Radocha w Sosnowcu nie jest obce Prokuraturze Okręgowej w Katowicach, która od wielu miesięcy prowadzi w tej sprawie dochodzenie.

Podczas oględzin terenu śledczy doliczyli się w sumie 1100 pojemników z cieczą po produkcji różnego rodzaju lakierów.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA

- Próbki przesłaliśmy do badań biegłym z zakresu fizykochemii i ochrony środowiska. Jeszcze przed pożarem stwierdzono, że rozszczelnienie tych pojemników stanowi zagrożenie dla ludzi i przyrody - mówi prok. Monika Łata.

To właśnie od pojemników z chemikaliami najprawdopodobniej w środę, 16 września, rozpoczął się pożar.

- Podczas działań prowadziliśmy badania powietrza oraz wody w rzece Przemsza. Na szczęście nie wskazywały one żadnych wartości alarmowych - zapewniał mł. bryg. Marcin Pilarski, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Sosnowcu.

Ogień strawił nie tylko mauzery i beczki, w których trzymano trujące substancje, ale także budynki i magazyny należące do sąsiednich firm.

Miasto starało się o usunięcie odpadów. Koszt utylizacji to od 6 do 10 milionów

Prok. Łata informuje również, że: - W styczniu zakończyły się czynności prokuratorskie na terenie nielegalnego składowiska. Wtedy też m.in. do Urzędu Miasta w Sosnowcu trafiło pismo, że może on podejmować określone ustawą działania do usunięcia odpadów.

Prezydent Arkadiusz Chęciński wyjaśnił podczas konferencji prasowej, że tak też się stało i magistrat próbował nawet przejąć ten teren, który należy do Skarbu Państwa, ale jest w wieczystym użytkowaniu osoby prywatnej, która najmuje go kolejnym osobom.

- Trzeba jednak pamiętać, że koszt utylizacji tych odpadów to od 6 do 10 milionów złotych, a poniosą go mieszkańcy Sosnowca. Wystąpiliśmy w tej sprawie do kilku firm, które każdorazowo odpowiadały, że w 2020 roku nie będzie to możliwe - wyjaśnia Chęciński.

Śledczy zbadają w jaki sposób doszło do pożaru

Po tym, jak teren pogorzeliska na os. Radocha zostanie uprzątnięty i Państwowa Straż Pożarna uzna go za bezpieczny, na miejsce wejdą funkcjonariusze Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu, którzy rozpoczną czynności śledcze w kierunku ustalenia przyczyn pożaru.

Dotychczasowe prace prokuratury w odrębnym postępowaniu są prowadzone w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom, co oznacza, że na tym etapie nie można jeszcze wskazać winnych i postawić zarzutów tym, którzy są odpowiedzialni za nielegalne składowanie odpadów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto