Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzecie życie Kaliny, bo drugie szybko „umarło”

Redakcja
Staw Kalina to nadal  bomba ekologiczna. W latach 2012-2015 dostał szansę na drugie życie.
Staw Kalina to nadal bomba ekologiczna. W latach 2012-2015 dostał szansę na drugie życie.

Staw Kalina w świętochłowickiej dzielnicy Zgoda ma pecha, a miejscowi mówią, że ciąży nad nim klątwa. Od ponad pół wieku jest martwy, zatruty związkami fenolu, cuchnący i groźny dla ludzi. O przyrodzie nie ma co mówić, bo po prostu jej tu nie ma. W tej brunatnej pulpie żadne życie nie przetrwa. To nadal wielka, tykająca bomba ekologiczna, którą kilka lat temu próbowano rozbroić, ale nic z tego nie wyszło. Może „wyjdzie” teraz, bo Kalina dostała właśnie kolejną szansę na życie - trzecią, bo druga szybko „umarła”. Ale wróćmy do początków.

Chemia pokonała życie w połowie XX wieku

Kalina jest największym akwenem w Świętochłowicach. Jego powierzchnia to ok. 5 hektarów, ma do 3,5 m głębokości. Zbiornik powstał na początku XX wieku w wyniku osiadania terenu, spowodowanego płytką eksploatacją węgla. Do początku lat 50. XX wieku był względnie czysty. W latach 90. ubiegłego stulecia żyli jeszcze ludzie, którzy pamiętali, że nad Kaliną można było wypoczywać, a w jej wodach łowić ryby. Ale ta „sielanka” szybko się skończyła i już w latach 80. minionego wieku ludzie unikali Kaliny jak zarazy. Po Chorzowie oraz Świętochłowicach krążyła „plotka”, że dzieci mieszkające w okolicy stawu mają zęby zabarwione na fioletowo. Ile w tym prawdy? A kto to wtedy weryfikował, badał? Kto się tym w ogóle w czasach PRL-u przejmował? Ale coś w tym musiało być, bo u schyłku „jedynie słusznego ustroju” Kalina po raz pierwszy umarła.

Cisza nad Kaliną i wreszcie nadzieja na drugie życie

Zakłady chemiczne, które „ładowały” trucizny do stawu, upadły, ale zbiornik sam się nie odrodził. Natura nie znalazła jeszcze sposobu na rozbrajanie bomb ekologicznych, które „zmajstrowali” ludzie. Przez wiele lat o Kalinie było jakoś cicho. Aż do 2012 roku, kiedy pojawiła się szansa, że dzięki funduszom europejskim uda się oczyścić zbiornik i przywrócić go do życia. Podpisano umowę na dofinansowanie projektu pod nazwą „Oczyszczenie i zabezpieczenie przed wtórną degradacją stawu Kalina oraz rewitalizacja terenu przyległego”. Jej stronami były WFOŚiGW w Katowicach oraz miasto Świętochłowice.

W poprzednich latach podejmowano wprawdzie próby ograniczenia zanieczyszczenia Kaliny i okolicy. W pierwszym etapie rekultywacji wykonano wokół hałdy ekran o głębokości 10-12 m, który miał zapobiegać przedostawaniu się zanieczyszczeń z pobliskiej hałdy odpadów poprodukcyjnych do wód powierzchniowych zbiornika. To okazało się jednak niewystarczające. Staw ciągle był i do dzisiaj jest skażony, na dnie zalega warstwa chemicznego osadu, a ze skażonego terenu wokół Kaliny nadal do stawu wpływają zanieczyszczenia.
Właśnie przede wszystkim na oczyszczeniu dna miały polegać prace, na które z funduszy UE

miasto uzyskało pieniądze. Wniosek dotyczący rewitalizacji Kaliny Świętochłowice złożyły już w 2011 roku. Trochę trwała procedura i dotację z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko przyznano. Obliczono, że całkowita wartość przedsięwzięcia wynosi ponad 51 mln złotych, z czego 85 proc., czyli prawie 44 mln, to dotacja bezzwrotna z funduszy europejskich. Pozostała kwota miała pochodzić z budżetu miasta oraz środków Funduszu. Zaplanowano, że zasadnicze prace zaczną się z początkiem 2013 roku, a zakończą w 2015 roku. Wcześniej w przetargu zostanie wyłoniony wykonawca.

Kalina jest przeklęta czy ma pecha do ludzi, którzy „zabierają się” za jej rekultywację?

Wszystko „diabli wzięli”, choć miało być tak pięknie!

- Na teren budowy wejdziemy bez zwłoki. W lutym (2013 r. - przyp. aut.) będziemy prowadzili prace przygotowawcze, a od 1 marca pojawią się ludzie i sprzęt. Rozpoczynamy inwestycję, która będzie trudna, nieprzewidywalna i uciążliwa, ale też satysfakcjonująca, bowiem po jej zakończeniu kolejne zdegradowane miejsce stanie się nowym terenem rekreacji - mówił z optymizmem Zdzisław Seweryn, prezes PPUH VIG, pierwszej wyłonionej w przetargu firmy. I faktycznie, prace ruszyły. Problemy zaczęły się we wrześniu 2014 roku, kiedy firma VIG opuściła plac budowy, bo poróżniła się z miastem o błędy w projekcie. W kolejnym przetargu na rewitalizację Kaliny wystartowały dwie firmy: Mostostal Zabrze SA i Mo-Bruk. Komisja stwierdziła jednak, że w ofertach są błędy i przetarg unieważniła, a Kalina drugi raz umarła.

Życie jest warte 59 mln zł z Narodowego Funduszu

Tym razem do ratowania Kaliny włączył się Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który przekaże ponad 59 mln zł unijnej dotacji na poprawę jakości środowiska miejskiego gminy Świętochłowice, polegającą na remediacji terenów zdegradowanych i zanieczyszczonych w rejonie stawu Kalina wraz z przywróceniem jego biologicznej aktywności. Ten jeden z kluczowych projektów dotyczących ochrony środowiska na Śląsku pochłonie blisko 70 mln zł i będzie realizowany przez cztery lata, począwszy od 2018 roku.

Troska jest. Czy wystarczy?

Umowę o dofinansowanie ratowania Kaliny podpisano w siedzibie NFOŚiGW w ostatnim dniu sierpnia. - Takich zanieczyszczonych miejsc jest znacznie więcej na Śląsku i w całej Polsce. Troską Narodowego Funduszu jest przywracanie tych terenów lokalnym społecznościom zarówno z punktu widzenia przyrodniczego, jak i rekreacyjnego - mówił Roman Wójcik, wiceprezes NFOŚiGW. No to poczekamy na efekty. (ET)

Za blisko 70 mln zł, w tym ponad 59 mln zł dotacji, Kalina ma być „czysta jak łza”. Oby się spełniło!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto