Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital w Wieluniu wypłaci rodzicom ponad milion złotych odszkodowania!

Zbyszek Rybczyński
Dyrektor SP ZOZ w Wieluniu Bożena Łaz ubolewa, że lekarze nie włączyli się w przygotowanie linii obrony szpitala.
Dyrektor SP ZOZ w Wieluniu Bożena Łaz ubolewa, że lekarze nie włączyli się w przygotowanie linii obrony szpitala. Zbyszek Rybczyński
Odszkodowanie w wysokości 1,2 mln zł wypłaci wieluński szpital rodzicom chłopca, który przyszedł na świat z porażeniem mózgowym. Dodatkowo lecznica zgodziła się dożywotnio płacić dziecku miesięcznie 7 tys. zł renty

Jest to efekt sądowej ugody, którą dyrekcja SP ZOZ zawarła z pełnomocnikiem rodziców. Ustalono, że odszkodowanie zostanie wypłacone w pięciu ratach. Sprawą zajął się również rzecznik odpowiedzialności zawodowej przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Łodzi.

- Opinia biegłego, na którą powoływał się sąd, była dla nas niekorzystna. Podpisaliśmy ugodę, żeby nie narażać się na jeszcze większe koszty oraz mieć możliwość rozłożenia odszkodowania na raty - mówi Bożena Łaz, dyrektor SP ZOZ w Wieluniu.

W sprawie orzekał wydział cywilny Sądu Okręgowego w Sieradzu. Nie było natomiast procesu karnego lekarzy. Nieszczęśliwy poród miał miejsce trzy lata temu. Ciąża przebiegała bezproblemowo, jednak w czasie porodu doszło do komplikacji, w wyniku których dziecko było przez długi czas niedotlenione. To spowodowało u niego czterokończynowe porażenie mózgowe.

We wrześniu 2014 r. do szpitala trafiło pismo pełnomocnika rodziców o zadośćuczynienie finansowe. Bożena Łaz ubolewa, że lekarze nie włączyli się w przygotowanie linii obrony szpitala. Nie dali tym samym dyrekcji żadnego argumentu, którego można byłoby użyć w odpowiedzi na wezwanie pełnomocnika rodziny. Potem, gdy sprawa trafiła już do sieradzkiego sądu, medycy nie zechcieli w niej uczestniczyć.

Sprawa odszkodowania nałożyła się na inne problemy związane z oddziałem położniczo-ginekologicznym. W ostatnim czasie trzech lekarzy złożyło wymówienia z pracy. Dyrekcja nie ukrywa, że szuka nowego szefa porodówki. Chcieliśmy spotkać się z ordynatorem Zdzisławem Cywińskim, by o tym wszystkim porozmawiać. Nie był zainteresowany.

- Nie widzę takiej potrzeby, bo nic się takiego nie dzieje, oddział normalnie funkcjonuje. Nie czuję się też upoważniony do udzielania informacji. Proszę rozmawiać z dyrekcją - uciął rozmowę Zdzisław Cywiński.

Sprawą odszkodowania zajął się również rzecznik odpowiedzialności zawodowej przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Łodzi. Dyrektor wieluńskiego szpitala wystosowała pismo do Izby po tym, jak nie udało się jej uzyskać wyjaśnień ze strony lekarzy. Miało to miejsce w październiku 2014 r.

- Moją intencją było uzyskanie niezależnej oceny tego zdarzenia medycznego. Miałam nadzieję, że mogłaby ona być podstawą do obrony w tej sprawie - tłumaczy dyrektor szpitala Bożena Łaz.

Z łódzkiej OIL dyrekcja również nie dostała żadnego materiału. Na pismo wystosowane w listopadzie 2015 r. otrzymała odpowiedź, że postępowanie zostało umorzone pół roku wcześniej, jednak zostało wznowione wskutek zażalenia pełnomocnika rodziny. Szczegółów jednak nie ujawniono, ponieważ uznano, że szpital nie jest stroną postępowania przed rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej.

- Skoro nie mieliśmy ani stanowiska lekarzy, ani Izby, po konsultacjach z naszych prawnikiem uznaliśmy, że najlepszym wyjściem będzie zawarcie ugody - tłumaczy szefowa lecznicy.

Wypłatę odszkodowania rozłożono na pięć rat. W tym roku i następnym szpital zapłaci po 300 tys. zł, a przez kolejne trzy lata po 200 tys. zł. Renta w wysokości 7 tys. zł będzie płacona dziecku dożywotnio. Dyrektor Łaz zaznacza, że jej wysokość jest znacznie mniejsza, niż początkowo żądał pełnomocnik rodziców. Szpital jest ubezpieczony od jednego zdarzenia medycznego na 400 tys. zł. Resztę zobowiązań lecznica musi pokryć z własnej kasy.

To największe odszkodowanie w historii wieluńskiego szpitala. W ubiegłym roku placówka zawarła ugodę ze rodzicami dziecka, które urodziło się martwe. Miało to miejsce w 2009 r. Z polisy wypłacono 240 tys. zł. W tej sprawie toczył się również proces karny. Sąd uznał, że zbyt późno przeprowadzono cesarkę. Dwóch lekarzy zostało skazanych na kary roku i sześciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Ponadto sąd zakazał im wykonywania zawodu lekarza ginekologa przez dwa lata.

Więcej na temat sytuacji na porodówce w "Naszym Tygodniku", piątkowym dodatku do "Dziennika Łódzkiego".

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto