Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital traci kasę, a personel pracę

Maria Reuter
Braki w kasie limanowskiego szpitala odczują wszyscy pacjenci. Piętnaście osób zostanie zwolnionych.

Szpital Powiatowy w Limanowej zaciska pasa. Kontrakty podpisane z Narodowym Funduszem Zdrowia na ten rok są zbyt niskie, by zaspokoić rosnące potrzeby placówki. Odbije się to na pacjentach, choć dyrekcja szpitala zapewnia, że nie ma powodów do paniki.

- Nie po to budujemy kadrę lekarską i pielęgniarską, żeby ograniczać przyjęcia pacjentów. Na pewno nie odmówimy nikomu, kto zgłosi się do nas w stanie zagrażającym życiu - deklaruje Dariusz Socha, dyrektor limanowskiego szpitala.

Kontrakt zawarty z NFZ wynosi ponad 36 mln zł i jest mniej więcej na poziomie kontraktu z czerwca ubiegłego roku. Jednak na samych oddziałach szpitalnych zmniejszono go o 3 proc. To niechybnie spowoduje przekroczenia, bo pieniędzy z oddziałów, gdzie nie ma limitów przyjęć, jak noworodki czy intensywna terapia, nie można wykorzystać na innych oddziałach, gdy wyczerpane zostaną zakontraktowane dla nich limity. Tymczasem tylko za ubiegły rok szpital ma ponad 4 mln zł nadwykonań, których NFZ nie chce zapłacić.

- Szczególne utrudnienia mamy w specjalistyce. Tam kontrakty zmniejszono całościowo o około 15 proc. Najbardziej ucierpiały przy tym chirurgia ogólna, chirurgia urazowo-ortopedyczna, diabetologia i alergologia - wylicza dyrektor Socha i dodaje, że na domiar złego już teraz wiadomo, że w związku z przepisami, jakie NFZ wprowadził w życie z początkiem stycznia, w poradniach specjalistycznych pacjentów w tym roku przybędzie. Teraz już nie lekarze podstawowej opieki, lecz właśnie specjaliści wypisywać mają skierowania na drogie badania, takie jak tomografia czy rezonans. Sposobem na częściowe rozwiązanie problemu, czyli ratowanie się przed widmem długów, ma być limit dziennych przyjęć.

Co gorsza, inflacja na pewno przyniesie podwyżki cen prądu, gazu, leków i materiałów medycznych. Dyrektor Socha szuka oszczędności i nie kryje, że konieczne mogą się okazać zwolnienia.

- Musimy pilnować liczby przyjęć, co przesunie w czasie zabiegi i wizyty planowe. Trzeba też zmniejszyć zatrudnienie o jakieś piętnaście osób, nie wykluczam, że będą wśród nich także lekarze - mówi Dariusz Socha.

Dyrektor nadal liczy na to, że uda się odzyskać z NFZ pieniądze za nadwykonania.

- Będziemy walczyć! - zapowiada, choć Jolanta Pulchna, rzeczniczka prasowa krakowskiego oddziału NFZ, twierdzi, że w podobnej sytuacji jest wiele szpitali, a wszystko to wina recesji.

- Zmagamy się z kryzysem i wszyscy ponosimy jego konsekwencje. Ściągalność składek jest niższa i dlatego nie wszystkim szpitalom mogliśmy podnieść kontrakty lub chociaż utrzymać je na poziomie z ubieglego roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na limanowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto