Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strażacki protest przerywany pożarami

WOJCIECH W. WACŁAWEK
Do wszelkich pożarów, ale także zadymień, najpierw wzywani są strażacy, dopiero potem wkraczają lekarze, policjanci i inne służby. Tak było również podczas eksplozji przed miesiącem w garażu w Dąbrowie Górniczej.
Do wszelkich pożarów, ale także zadymień, najpierw wzywani są strażacy, dopiero potem wkraczają lekarze, policjanci i inne służby. Tak było również podczas eksplozji przed miesiącem w garażu w Dąbrowie Górniczej.
Dzisiaj, o godz. 10, przed wszystkie strażnice Państwowej Straży Pożarnej w naszym regionie na kilka minut wyjadą oflagowane samochody gaśnicze i ratownicze.

Dzisiaj, o godz. 10, przed wszystkie strażnice Państwowej Straży Pożarnej w naszym regionie na kilka minut wyjadą oflagowane samochody gaśnicze i ratownicze. Strażacy, którzy domagają się zwiększenia nakładów na ochronę przeciwpożarową i równego traktowania służb mundurowych, chcą przypomnieć o swojej akcji protestacyjnej.

Wiele aut będzie miało flagi narodowe przewiązane kirem. Tak ratownicy uczczą pamięć dwóch kolegów, którzy w nocy z czwartku na piątek zginęli podczas pożaru mieszkania w podwrocławskim Jelczu - Laskowicach.

- To nie będzie żadna blokada dróg. Po prostu oflagowane samochody w ramach protestu wyjadą na kilka minut na ulice - uspokaja starszy kapitan Marek Fiutak, dowódca JRG Zawiercie.

- Zastępy w każdej chwili gotowe będą do akcji ratowniczych.
Tych na początku roku nie brakowało. Zawierciańscy strażacy już w Nowy Rok nad ranem gasili płonącą kuchnię w kamienicy przy ul. Piekarskiej. Właściciel mieszkania, jego żona i dziecko lekko zaczadzeni, czyli podtruci tlenkiem węgla, trafili do szpitala. Dzień później z ogniem na 9 piętrze bloku przy ul. Goszczyńskiego walczyli ratownicy z Sosnowca. Dwie, na szczęście niegroźnie, zaczadzone osoby trafiły do szpitala.

- Specjalistyczny sprzęt ratowniczy jest drogi i wykorzystywany najwyżej kilka razy w roku. Jego brak lub niesprawność może jednak oznaczać ludzką tragedię - podkreśla Marek Fiutak. - Tymczasem w tegorocznym budżecie przewidziano, że wydatki materiałowe zmaleją o 15 proc.

- Znaczna część naszych wydatków jest związana z prowadzonymi akcjami gaśniczymi. Tu praktycznie nie można zadekretować oszczędności. Strażacy nie mają żadnego wpływy, gdzie i ile pożarów wybuchnie oraz czy dojdzie do powodzi lub wypadków drogowych. Natomiast zawsze muszą być na miejscu - dodaje aspirant sztabowy Jacek Gwóźdź, dowódca JRG Będzin.

Strażacy domagają się realizacji przez rząd porozumień z 1997 r. i 1999 r., które zakładały zrównanie wynagrodzeń strażaków i policjantów. Tymczasem w tegorocznym budżecie kolejny raz nie znaleziono na ten cel pieniędzy. Dodatkowe środki minister Krzysztof Janik ,wysupłał" natomiast na realizację systemu motywacyjnego w policji. To właśnie te decyzje sprawiły, że na początku grudnia ubiegłego roku Krajowa Sekcja Pożarnictwa "Solidarności" rozpoczęła przygotowania do akcji protestacyjnej.

- To nie jest tylko spór płacowy. Problemem jest systemowe zapewnienie bezpieczeństwa obywateli. Na straż nakłada się stale dodatkowe zadania, np. z zakresu ratownictwa ekologicznego czy pomocy przedmedycznej. To wszystko wymaga jednak pieniędzy na szkolenie i odpowiedni sprzęt. Tych jednak brakuje - mówi Małgorzata Benc szefowa zawierciańskiej "Solidarności".

- Walka strażaków o poprawę warunków pracy to starania o zwiększenie wydatków na bezpieczeństwo nas wszystkich - dodaje brygadier Jerzy Obara, zastępca komendanta powiatowego PSP w Zawierciu.

O tym, że nawet niewielki błąd lub niesprawność sprzętu mogą zakończyć się tragedią, przekonał wszystkich wypadek w Jelczu - Laskowicach. W płonącym mieszkaniu zginęło dwóch doświadczonych (ponad 10 lat służby) ratowników, choć byli wyposażeni w aparaty powietrzne i maski.

- Albo mieli puste butle, ale wtedy pięć minut wcześnie powinien odezwać się alarmowy gwizdek, albo też już przy napełnianiu trafiły do nich jakieś szkodliwe substancje. Strażackie aparaty są powietrzne. Kompresor napełnia je powietrzem atmosferycznym. Wystarczy np., że w momencie ładowania obok rury zasilającej kompresownię znajdować się będzie samochód z włączonym silnikiem, aby do butli dostały się spaliny - opowiada jeden z zagłębiowskich strażaków. - Niestety, instalacje ładowania butli nie są wyposażane w żadne filtry.

Dwie śmiertelne ofiary niewielkiego w sumie pożaru to sporo. Tylu zawodowych strażaków zginęło na służbie w ciągu całego ubiegłego roku. Rannych zostało sześciuset.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto