Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sosnowiec: Zagórze to nie tylko bloki. Co wiecie o jego historii? Wybraliśmy się na spacer

Tomasz Szymczyk
Warto zobaczyć takie piękne miejsca jak to - mówi Artur Ptasiński
Warto zobaczyć takie piękne miejsca jak to - mówi Artur Ptasiński Tomasz Szymczyk
Dzisiejsze Zagórze wielu mieszkańcom kojarzy się przede wszystkim z jednym z największych blokowisk w Zagłębiu. Powoli dorasta jednak pokolenie, które nie pamięta nawet działającej w tym miejscu przez 150 lat kopalni. Postanowiliśmy sprawdzić czy Zagórze to tylko bloki. Na spacer po tej dzielnicy wybrał się T. Szymczyk.

Zagórze wciąż ma wiele nieodkrytych tajemnic. Niedawno pisaliśmy o planowanym zespole przyrodniczo-krajobrazowym w okolicach kościoła św. Joachima, dziś razem z Arturem Ptasińskim, pracownikiem Centrum Informacji Miejskiej, zabieramy naszych Czytelników do Lasu Zagórskiego. Śladów po istniejącym na tym terenie jeszcze kilkanaście lat temu górnictwie jest tutaj sporo.

Tu była puszcza?
Nim pierwsze skrzypce na tym terenie zaczęła grać eksploatacja pokładów węgla kamiennego rozciągała się tutaj puszcza Pakosznica. Dzisiejszy las to jej pozostałości. Wycieczkę rozpoczynamy na ulicy Dmowskiego. Dawniej nosiła nazwę Rewolucji Październikowej, a jeszcze wcześniej była ulicą Leśną. Tabliczka z taką właśnie nazwą wisi jeszcze na starej chałupie, położonej całkiem niedaleko od Szkoły Podstawowej nr 9.

- Nie wiadomo, kiedy ten dom powstał, ale właściciele znaleźli stare Pismo Święte. Na podstawie zawartych w nim zapisków można ustalić jej wiek na około sto dwadzieścia lat - mówi nam Artur Ptasiński. Ukryty wśród garaży i drzew budynek to interesujące świadectwo Zagórza, którego dzisiaj już nie ma. Właśnie w takich domach mieszkali na przełomie wieków Zagłębiacy.

Idąc dalej ulicą Dmowskiego w stronę lasu mijamy miejsce, gdzie jeszcze niedawno kursowały pociągi z węglem z kopalni Czerwone Zagłębie. Związek z górnictwem to jednak tylko bardzo prozaiczna część historii nieistniejących już torów.
Mało kto wie, że w styczniu 1945 r. kolej ta była linią frontu niemiecko-radzieckiego. Wycofujący się w stronę Sosnowca Niemcy długo bronili linii torów, a nacierająca od strony Gołonoga i Kazimierza Górniczego Armia Czerwona mimo kilku natarć nie mogła jej zdobyć. Pomógł dopiero jeden z zagórzan. - Nazywał się Białoń.

Przedarł się przez linię frontu do Rosjan i pokazał im przepusty pod nasypem kolejowym, które służyły do jego odwadniania. Dopiero te przejścia umożliwiły Armii Czerwonej marsz dalej. Białoń po wojnie był dość znany. Zapraszano go m.in. do szkół - opowiada Artur Ptasiński. Idziemy dalej. Jesteśmy coraz bliżej Kazimierza Górniczego. Za drzewami huczą już samochody na trasie S1.

Zagórska Wenecja
Oglądamy wielką płaską łąkę, czyli dawną kopalnianą hałdę i staw - jak mówi nasz przewodnik Zagórską Wenecję. Dziś to raj dla kaczek, a jeszcze 20 lat temu stały tutaj... domy. We znaki dała się jednak górnicza eksploatacja i teren po prostu się zapadł. Widać to po bunkrze z niemieckiej linii obronnej B2, którego, gdy w stawie jest trochę więcej wody, niemal nie widać.

Wracamy do linii torów. Po śladzie kopalnianej kolei idziemy w kierunku ulicy Modrzewiowej. Ruchliwa niegdyś linia to dzisiaj wąska ścieżka. Gdzieniegdzie widać jeszcze spróchniałe podkłady i betonowe podpory po słupach trakcji elektrycznej, ale to przyroda jest tutaj warstwą dominującą. Dochodzimy do dawnego szybu Leśnego. Służył do celów materiałowych i wentylacyjnych.

- Tędy spuszczano też podsadzkę do kopalnianych wyrobisk - przypomina Artur Ptasiński. Szyb jest już zasypany, a pamiątką po nim jest betonowa płyta. Po położonym tuż obok moście samowyładowczym nie zostało nic poza fragmentami podpór. Idziemy dalej.

Śmieci lądują w szybie
Tuż przy ulicy Modrzewiowej widzimy wielki lej. - Nie wiadomo, czy to szyb dawnej kopalni czy jakiś biedaszyb. Nie możemy znaleźć go na żadnej z map - opowiada nasz przewodnik. - To miejsce jest cały czas żywe. Widać to po śmieciach, które wrzucają tutaj ludzie. Znikają w ziemi - dodaje.

Idziemy Modrzewiową w kierunku hali sportowej. Mijamy miejsce, gdzie jeszcze w czasach carskich miała powstać towarowa stacja kolejowa. W środku lasu przed 1914 rokiem wybudowano jednak tylko jeden budynek. Betoniak - bo tak nazywali go mieszkańcy Zagórza - przez wiele lat pełnił funkcje mieszkalne. Wysadzony w powietrze został dopiero w latach 90. Artur Ptasiński wspomina, że ściany były bardzo grube, a stropy budynku wylano na stalowych linach.

Herbatka przy betoniaku
Niedaleko Betoniaka znajdowała się Herbatka. W latach 60. było to miejsce wypoczynku całego górniczego Zagórza. W niedzielę to właśnie tutaj całymi rodzinami przychodziło się wtedy nad wodę. Dzisiaj tylko trzcina i szuwary przypominają, że był tu kiedyś zbiornik wodny. Samej wody prawie tu nie ma, a całe miejsce jest tak zarośnięte, że łatwo je minąć. Warto zobaczyć te wszystko miejsca, póki całkiem zaopiekuje się nimi przyroda.

Jedną z okazji jest wycieczka, którą raz na jakiś czas organizuje Zagórskie Stowarzyszenie Regionalne Pakosznica. Kiedy możemy się spodziewać kolejnej? 13 września, w ramach sosnowieckiej gry miejskiej - słyszymy w stowarzyszeniu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto