18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sławny Wampir z Zagłębia polował na Sosnowiczanki. Co o nim wiecie?

Grażyna Kuźnik
Zdzisław Marchwicki na ławie oskarżonych
Zdzisław Marchwicki na ławie oskarżonych arch.
40 lat temu został aresztowany Zdzisław Marchwicki. Często zabijał latem, zwłaszcza w sierpniu - pisze Grażyna Kuźnik.

Latem 1965 roku milicja przyjmuje zgłoszenie o martwej kobiecie, leżącej na ustronnej drodze w Sosnowcu-Środuli. Była to Jadwiga Zygmunt; miała 45 lat, zginęła około godziny 22, w czwartek. Wszystko wskazuje na to, że znaleziono kolejną, piątą ofiarę wampira, grasującego od ośmiu miesięcy w Zagłębiu. Rok później w Sosnowcu-Zagórzu milicja znajduje ciało Marii Gomółki. Kobieta miała 55 lat, zamordowano ją około godziny 21 w czerwcu, gdy było jeszcze jasno.

Maria jest już piętnastą ofiarą nieuchwytnego wampira. Kiedy w latach 60. zaczęły ginąć kobiety na terenie Zagłębia, rozeszły się plotki, że wampir zabije tysiąc kobiet na tysiąclecie państwa polskiego. Albo że będzie mordować kobiety o nazwiskach działaczy politycznych, bo zabił przecież Marię Gomółkę, a wkrótce potem Jolantę Gierek. Ale okazało się, że wampir nie ma takiego planu. Poluje na przypadkowe ofiary, które wracaj wieczorem z pracy albo idą do niej wczesnym rankiem.

Większość z nich była młoda. Może właśnie młode kobiety częściej z powodu obowiązków musiały iść same przez skróty i zaułki. Zdzisława Marchwickiego aresztowano w styczniu 1972 roku.

Marchwicki pisał w więzieniu pamiętnik
Wspominał, że urodził się w Dąbrowie Górniczej w 1927 roku, matka szybko mu umarła. Uczył się źle, wolał oglądać się za dziewczynami. W czasie wojny wywieziono go na roboty, gdzie gospodyni przyłapała go na współżyciu z krową. Trafił wtedy na gestapo, został pobity, siedział w więzieniu i w obozie pracy. Uciekł stamtąd, bo zbliżał się koniec wojny. Po wojnie też siedział w więzieniu za handel. Ożenił się z byłą żoną brata.

Opisuje w zeszycie, że po raz pierwszy napadł na kobietę w 1951 roku w Przeczowie i zgwałcił ją. Dlaczego? Bo chciał "popróbować innej miłości niż z żoną". Potem napadł na kobiety jeszcze kilkakrotnie, ale milicja nie kojarzyła tych faktów z działalnością wampira. Zabił w 1964 roku, w Dąbrówce Małej, gdy wracał od teściowej. Opisuje spokojnie, jak uderzył kobietę kilka razy pejczem, zabrał jej skromną biżuterię, wykorzystał.

Małżeństwo mu się nie układało. Pisze o tym tak: "Mało przebywałem w domu, dlatego że pracowałem, że jeździłem na przestępstwa, to piłem z kolegami, tak że w domu byłem gościem, a na dodatek lubiałem żonie robić na złość."

Pisał też, że lubił martwe kobiety
Bo miały rozrzucone włosy i były bezwładne, bezbronne, zdane tylko na niego. Fascynował go też zapach krwi.
Czasem w celi rozdrapywał sobie ciało, żeby czuć jej woń. Niektórzy uważali, że ten pamiętnik dyktowali mu milicjanci, ale inni więźniowie z celi twierdzili, że Marchwicki sam opowiadał im o swoich obsesjach. Uważali, że świrował.

Zabójca miał własny sposób działania
Uderzał ofiarę znienacka w bok głowy, potem bił do nieprzytomności lub do śmierci , wykorzystywał seksualnie. Bezradna milicja wysłała w teren sto funkcjonariuszek w przebraniu. Miały przechodzić przez laski, skróty, parki w Zagłębiu. Marchwicki zeznał potem, że od razu wiedział, która z kobiet jest podstawiona. Bo te zwykłe idą "z głową do przodu", byle szybciej minąć zaułek. A milicjantki rozglądały się tak, jakby nie wiedziały, w którą stronę mają iść:"Jakby im na tym nie zależało, gdzie dojdą."

Wampir zaatakował 21 ofiar. Najczęściej polował w Będzinie, chętnie w sierpniu, nigdy zimą, żeby nie zostawiać śladów. Lubił zabijać w środy. Gdy w 1966 roku zabił 18-letnią Jolantę, krewną Edwarda Gierka, ujęcie wampira stało się najważniejszą sprawą dla całej polskiej milicji.

Komenda Wojewódzka MO w Katowicach utworzyła specjalną grupę "Anna". Za wszelką cenę grupa miała znaleźć zabójcę. Wyznaczono nagrodę miliona złotych. Przeciętna pensja wynosiła wtedy od 2 do 3 tys. zł. Posypały się donosy, jeden z nich dotyczył właśnie Zdzisława Marchwickiego.

Jego żona Maria poskarżyła się, że się nad nią znęcał. Była wyższa od męża, ale jej uwagi, że jest jakiś dziwny, przydały się milicji. Marchwicki znalazł się wśród wytypowanych 250 podejrzanych. Żona odchodziła i wracała od niego. Kiedy odchodziła, wampir mordował. Kiedy wracała, zabójstwa ustawały.

Marchwickiego aresztowano w styczniu 1972 roku
"Dziennik Zachodni" podawał szczegóły:"Oskarżonym jest 44-letni Zdzisław Marchwicki, ojciec ośmiorga dzieci, zatrudniony w charakterze konwojenta w kopalni Siemianowice".

Skazano go na karę śmierci, tak jak jego brata Jana, który miał mu pomagać. Drugi brat Henryk dostał karę 25 lat więzienia. Czy Marchwiccy byli winni? Wątpliwości są do dziś. Do zabójstw przyznał się także Piotr Olszowy z Tarnowskich Gór. Zabił rodzinę i popełnił samobójstwo w marcu 1970 roku. Po tej dacie morderstwa kobiet ustały. Ale czy mieszkańcy regionu byli już bezpieczni?

Na procesie "wampira z Zagłębia" bywał Joachim Knychała, wkrótce "wampir z Bytomia". Po raz pierwszy zaatakował jesienią 1975 roku, zabił pięć kobiet.

Marchwicki podsumował w zapiskach swoje życie: "Byłem i jestem zboczony". Dodawał, że atakował kobiety z nieśmiałości. Żałował, że "taką paskudną śmiercią musi teraz odejść". Twierdził, że nie warto zabijać, bo potem czeka strach przed powieszeniem.

Stracono go w 1977 roku w garażu policyjnym w Katowicach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto