Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ratownik medyczny w kwarantannie: Pacjentka zataiła objawy. Rozmowa o pracy w czasie epidemii koronawirusa

Olga Krzyżyk
Olga Krzyżyk
Sebastian Kazek - ratownik medyczny w Szpitalu Miejskim w Sosnowcu i kierownik zespołów transportu sanitarnego w spółce NaRatunek24
Sebastian Kazek - ratownik medyczny w Szpitalu Miejskim w Sosnowcu i kierownik zespołów transportu sanitarnego w spółce NaRatunek24 Mat. prywatne
Sebastian Kazek, ratownik medyczny z Sosnowca, opowiada o pracy w czasie epidemii koronawirusa. - W państwowej służbie zdrowia nie sposób nie odnieść wrażenia, że jesteśmy traktowani jako „mięso armatnie”. 12 godzin dyżuru na pierwszej linii ognia... - mówi Sebastian Kazek. Teraz sam ratownik, po kontakcie z pacjentką z podejrzeniem zakażenia koronawirusem, musi przejść obowiązkową kwarantannę. To wszystko przez to, że pacjenci wielokrotnie zatajają informacje o swoim stanie zdrowia. Apelujemy - Nie kłam medyka! Przeczytajcie rozmowę z Sebastianem Kazkiem, ratownikiem sosnowieckiego szpitala.

Sebastian Kazek jest ratownikiem medycznym w Szpitalu Miejskim w Sosnowcu i kierownikiem zespołów transportu sanitarnego w spółce NaRatunek24 (prywatne pogotowie ratunkowe). Ratownik z sosnowieckiego szpitala pracuje na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem.

Teraz sam przebywa w kwarantannie domowej. Powód? Jedna z pacjentek okłamała go, że może być zakażona koronawirusem. Takich przypadków niestety jest coraz więcej, dlatego ważne jest, by nie okłamywać medyka. Sebastian Kazek opowiedział nam, w jakich okolicznościach trafił na kwarantanne oraz jak wygląda jego praca w czasie epidemii koronawirusa.

Rozmowa z Sebastianek Kazkiem, ratownikiem medycznym z sosnowieckiego Szpitala Miejskiego i ze spółki NaRatunek24. Ratownik obecnie przebywa na kwarantannie

Ratownik na kwarantannie? Jak to się stało?
Na kwarantannę trafiłem pod koniec dyżuru, 17 marca, po zdarzeniu, które miało miejsce w sosnowieckim Szpitalu Miejskim przy ul. Zegadłowicza 3. Miałem wtedy dyżur w namiocie dekontaminacyjnym. To te namioty, które stoją teraz przed szpitalami. Tam przeprowadza się ankietę epidemiologiczną. Ratownik pyta o pobyt w ostatnich 14 dniach za granicą, prawdopodobieństwo kontaktu pacjenta z osobą zarażoną SARS-CoV2, występowanie objawów grypowych typu gorączka, kaszel i duszności. Wykonuje się pomiar temperatury i podejmuje decyzje o dalszym postępowaniu. Około godziny 18.00 pod namiot podjechała taksówka z młodą kobietą, która od razu zaczęła pytać o lekarze. Chciała być przebadana. Zaprosiłem ją do namiotu. Przeprowadziłem wywiad, w którym kobieta uskarżała się na bóle kręgosłupa. Nic nie wspominała o wirusie i wymienionych wyżej objawach. Zaleciłem jej zażycie paracetamolu i skierowanie się lekarza rodzinnego, a nie od razu do szpitala. Zapisałem jej dane. Kobieta grzecznie opuściła namiot i myślałem, że to koniec całej sytuacji.

To jednak był chyba początek?
Po chwili pojawiła się pielęgniarka z Izby Przyjęć z informacją, że dzwonił Sanepid z ostrzeżeniem o pacjentce, która z podejrzeniem wirusa SARS-CoV2 zamiast czekać na transport Zespołu Ratownictwa Medycznego do szpitala zakaźnego poinformowała, że sama pójdzie do szpitala, który sobie wybierze… Chwilę później przyjechała policja w kombinezonach ochronnych w poszukiwaniu właśnie tej kobiety. Szybko ustalono taksówkarza, który ją przywiózł. Ten zgłosił się do mnie do namiotu. Z tego co wiem, udało się także szybko ustalić tożsamość kobiety. Miała trafić do oddziału zakaźnego. W związku z czym i ja muszę teraz przejść kwarantannę.

Jak wyglądała ta procedura? I czy Pana rodzina również ma teraz kwarantannę?
Numery alarmowe Sanepidu w Katowicach działają bez zarzutu. Po zgłoszeniu te sytuacji i danych pacjenta, taksówkarza i moich kazano mi udać się do domu i już drugiego dnia decyzja administracyjna w sprawie kwarantanny była na poczcie e-mail. Zaproponowano mi odtransportowanie do miejsca kwarantanny, ale z racji iż miałem swój samochód wróciłem do domu sam. Kilka dni wcześniej zawiozłem moją rodzinę na wieś - przewidując taką sytuację. Wiedziałem, że przy tej ilości pacjentów i słabym stopniu zabezpieczeń, wcześniej czy później, nastąpi kontakt z pacjentem zarażonym koronawirusem. Widać to zresztą po zakażeniach w służbie zdrowia w innych krajach. W Izraelu co 20 chory to pracownik służby zdrowia, u nas najpewniej też tak niebawem będzie...

A sprzętu ratownikom nie brakuje? Są maseczki i kombinezony?
Procedury istnieją… w moim namiocie na dzień podjęcia pracy były dwie maski z filtrem FFP3. Korzystamy z masek chirurgicznych, które powinien mieć założone pacjent, a nie my. Poza tym miałem fartuch flizelinowy. Przy pacjencie z podejrzeniem zakażenia koronawirusem powinniśmy ubrać pełny strój z okularami ochronnymi. Tylko, że tego dnia do szpitala wpuściłem 68 pacjentów, a ponad 150 osób próbujących się dostać przez namiot do szpitala - odesłałem do domu.
Widzimy coraz częściej apele szpitali o dostarczanie środków czystości, środków ochrony osobistej dla personelu. Ostatnio taka akcja była prowadzona na Facebooku przez nasz szpital (red. przyp. Szpital Miejski w Sosnowcu) i szpital w Tychach. Stacja Ratownictwa Medycznego w Mikołowie prosiła o koce dla pacjentów….
Inaczej sprawa wygląda w Zespołach Ratownictwa Medycznego - tu już jest znacznie lepiej. Środki ochrony osobistej są na stanie, choć jakość jak widzę na forach nie jest zadowalająca. Problem w tym, że ratownik w takim zestawie nie będzie jeździł do każdego pacjenta, ubiera się dopiero wtedy, gdy dyspozytor poinformuje go o dodatnim wywiadzie epidemiologicznym. A tu jak wiemy jest problem. Pacjenci kłamią i to tak nagminnie, że ruszyła akcja społeczna walcząca z tym problemem - "nie kłam medyka”. Zapewne wynika to z niewiedzy i z lęku, ale przez to niebawem nie będzie miał kto do nich jeździć.

Jest Pan ratownikiem medycznym w publicznym szpitalu, ale też jeździ w prywatnym pogotowiu ratunkowym. Widać różnice?
W państwowej służbie zdrowia nie sposób nie odnieść wrażenia że jesteśmy traktowani jako „mięso armatnie”. 12 godzin dyżuru na pierwszej linii ognia. Tu jeśli będzie kontakt i „wyłapiemy” pacjenta to przynajmniej szpital będzie nadal działał. Ratownik na kwarantannę, a kolejny do namiotu… W prywatnym transporcie wygląda to trochę inaczej. Środki ochrony są dla każdego ratownika takie jak zalecają eksperci: pełny kombinezon z kapturem, maska FFP3, rękawice, okularu i przyłbica. Docenia się gotowość do pracy w trudnych warunkach.

Pacjenci nie widzą zagrożenia? Nie boją się koronawirusa?
Z dnia na dzień widać, że społeczeństwo zaczyna zdawać sobie sprawę ze skali niebezpieczeństwa. Mniej jest wizyt w szpitalu, pacjenci zaczynają myśleć jak sobie radzić z dolegliwościami i wzajemnie zaczynają sobie pomagać. Wykupują leki na zapas i dbają bardziej o zdrowie.

Ale wciąż pacjenci okłamują ratowników i lekarzy? Nie mówią, że mają gorączkę lub kaszel?
Jak widać, na moim przykładzie, pacjenci zatajają te informacje. Czasem sami nie wiedzą, że mają gorączkę. Dopiero wychodzi to na wywiadzie. Wtedy okazuje się, że są i inne dolegliwości. Nauczmy się, że w obecnej sytuacji, zanim podejdziemy do medyka, najpierw trzeba go poinformować o ujemnym wywiadzie epidemiologicznym. Zjawisko zatajania objawów jednak jest częste. Strach jest również wśród samych medyków. Widać zwolnienia lekarskie, wypowiadanie kontraktów. Każdy ma rodziny i trudno się ludziom, że podejmują takie decyzje.

Czas kwarantanny musi być ciężki. Jak Pan sobie radzi?
Z tego miejsca chciałbym również podziękować moim przyjaciołom, którzy dbają o mnie podczas mojej kwarantanny i dostarczają mi niezbędne artykuły spożywcze. Dzwonią i codziennie pytają o stan zdrowia. Według procedury badania na obecność wirusa zostaną wykonane jutro (tj. 24 marca) - musi być zachowany 6-7 dniowy okres inkubacji. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze…
Rozmawiała: Olga Krzyżyk.

od 7 lat
Wideo

Jakie są najczęstsze przyczyny biegunki u dorosłych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto