18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Tríú", czyli trzecia podróż Beltaine inspirowana irlandzkim brzmieniem

mat. organizatora
Fot. Konrad Wawrzkiewicz.
O muzycznych podróżach ze źródłem w Irlandii, w nadziei na odkrycie prawdziwej twarzy Beltaine z Grzegorzem Chudym rozmawiała Monika Buła.

Monika Buła: Jak wygląda Wasza praca nad płytą? Czy macie jakiś określony system opracowywania nowego materiałem? A może wszystkie aranżacje powstają spontanicznie?

Grzegorz Chudy: Słowo „spontanicznie” najlepiej oddaje charakter naszej pracy nad materiałem... Niektóre aranżacje same nas zaskoczyły i kiedy słuchamy pierwotnych wersji nagrań, uświadamiamy sobie, że muzyka naprawdę potrafi zaskakiwać.

Rozumiem, że podobnie było w przypadku „Tríú”?

Dokładnie tak jak z każdym materiałem. Czasami wystarczył jakiś, ot tak, rzucony w powietrze tekst w stylu „nie podoba mi się to, o czym jest ta piosenka – weź zerknij na jakiegoś normalnego poetę, taki William Blake” i w taki sposób powstał „Mad song”

Jesteście w trakcie promocji nowego albumu. Jak publiczność odbiera ten materiał?

Myślę, że materiał ma sporą dawkę dramaturgii. Odpowiednio dobrany jest w stanie wprowadzić publiczność w wiele stanów – od tanecznej euforii do lirycznej zadumy. Wydaje mi się, że publiczności takie granie odpowiada. Na razie mamy bardzo pozytywne opinie.

Gracie sporo koncertów również poza granicami kraju. Odwiedzacie nawet inne kontynenty. Jak publiczność we Francji, czy Meksyku reaguje na Waszą muzykę, czy bawią się równie wyśmienicie jak rodacy?

Tak. Muzyka nie uznaje granic. Chociaż z naszego doświadczenia wynika że na festiwalach zagranicznych poziom artystyczny jest zwykle bardzo wysoki i naprawdę trzeba z siebie dużo dać żeby zaciekawić publiczność.

Czy koncerty poza Polską są dla Was wyłącznie przygodą, podczas której poznajecie inną kulturę, czy stanowią również źródło muzycznej inspiracji?

Wszystkiego po trochu. Przede wszystkim kontakt z innymi muzykami pozwala otworzyć nam oczy i uszy na nowe brzmienia, często zupełnie nieosiągalne w kraju.

Wróćmy do „Tríú”. Fani nareszcie doczekali się pierwszego klipu Beltaine. Skąd pomysł na jego scenariusz?

Odpowiedzią na to pytanie będzie stwierdzenie wypowiedziane przez Koprucha – szefa Przedmarańczy i reżysera teledysku: „Zróbmy coś głupiego, reszta zrobi się sama”

Teledysk „Łódź by Night” jest krótko mówiąc zabawny. Dlaczego na pierwsze video wybraliście właśnie ten kawałek, a nie np. „ Just for fun”, skoro klip pokazuje, że podczas jego kręcenia mieliście naprawdę niezły „fun”?

W tym przypadku zostawiliśmy wolną rękę Kopruchowi - ten utwór wydał mu się najbardziej plastyczny. Inną sprawą jest to, że nie chcemy lansować się na gwiazdy, stąd pomysł by zrobić po prostu coś z dystansem do siebie i naszej muzyki.

Czy to jest właśnie prawdziwa twarz Beltaine?

Beltaine ma siedem różnych twarzy – bo tylu jest muzyków. Wspólne oblicze widoczne jest na koncertach. Chcemy, by muzyka była zabawą. Najgorsze to tworzyć muzykę na siłę.

„KoncenTrad.”, a teraz także „Tríú” pokazały, że stale poszukujecie, bawicie się stylami, a nie odtwarzacie. Czym zatem jest dla Was muzyka irlandzka?

Punktem wyjścia do muzycznych podróży w dowolny zakątek świata.

Każda z Waszych płyt jest ciekawie wydana. Okładka albumu „KoncenTrad.” to niemal dzieło sztuki. Skąd pomysł na metalowe pudełko „Tríú”?

Zawsze chcieliśmy, żeby nasze płyty wyglądały dobrze na półkach, aby każdy kto je kupi mógł powiedzieć „zobacz jaką mam świetną płytę”, czym oczywiście wzbudziłby zazdrość i chęć pożądania podobnego egzemplarza u adwersarza (śmiech). Metalowe pudełko znaleźliśmy na jednej ze stacji benzynowych – było okładką albumu poświęconego Woodstockowi – i jakoś nas zainspirowało.

Jakie są Wasze muzyczne marzenia?

Hmmmm.... zobaczyć swój teledysk przed dobranocką na TVP1, zagrać koncert pod wodą, zapełnić widownią Stadion Śląski, być zapowiedzianym przez Stinga... trochę tego będzie (śmiech).

Czy macie strategię dla swojej kariery, którą realizujecie punkt po punkcie? A może macie po prostu doskonały instynkt co do wyczuwacie oczekiwań swoich fanów, których liczba stale rośnie?

Słowo „strategia” jest słowem na wyrost. Wiemy, że należy inwestować w swoją promocję, bo to w dłuższej perspektywie zawsze się zwróci. I zwykle tak robimy. Ale nie mamy większej strategii. Ważne, by muzykę tworzyć z pasja – reszta sama przyjdzie.

Czy potraficie zdefiniować statystycznego fana Beltaine? Kim jest, czym się zajmuje, jakie ma zainteresowania?

Nie potrafimy – jeszcze nikt nie prowadził takich badań (śmiech), ale w świetle moich osobistych odczuć, nasza muzyka trafi zarówno do zbuntowanej gimnazjalistki, górnika przodowego i profesora uniwersytetu. Ona jest zwyczajnie szczera - a to pozwala ominąć wszelkie próby ujmowania jej w suchą matematyczną statystykę. Na szczęście – muzyka jest niewymierna!

W ostatnim czasie obserwujemy modę na wszystko, co jest szeroko rozumiane jako „etno”. Stroje z elementami etno, sztuka inspirowana folklorem, każdy duży festiwal ma obecnie również osobną scenę nazywaną etno, folk, czy world. Czy widzicie w tej modzie potencjał dla elitarnej jak na razie muzyki folkowej?

Myślę, że dobrze jest tak, jak jest. Gdyby etno zrobiło się popularne, każdy zacząłby w mniej lub bardziej udany sposób grać muzykę folkową. A to, w wykonaniu chociażby naszych popowych pseudoartystów mogłoby zabić piękno tej odmiany muzyki. Z drugiej strony, dobrze że ten rodzaj muzyki staje się „modny”, bo to muzyka, która jest naprawdę autentyczna – dobrze, żeby ludzie właśnie takiej muzyki słuchali.

Beltaine - jeden z najważniejszych folkowych zespołów w Polsce, wydał w tym roku swój trzeci album. Płyta „Tríú”, której tytuł w języku irlandzkim oznacza po prostu „trzecia”, w jeszcze większym stopniu, niż dwa poprzednie wydawnictwa, wybiega poza ramy muzyki celtyckiej. Stanowi płynne przejście pomiędzy tradycyjnym folkowym brzmieniem a najbardziej współczesnymi gatunkami muzyki popularnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: "Tríú", czyli trzecia podróż Beltaine inspirowana irlandzkim brzmieniem - Sosnowiec Nasze Miasto

Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto