Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przebudowa DK 94 w Sosnowcu: Miasto nie dotrzymało słowa i zlekceważyło właścicieli

AD
Państwo Będkowscy w swojej altanie. Już wiedzą, że nie uda się jej zatrzymać w tym miejscu, podobnie jak ogrodu. Za płotem jeżdżą już od kilku tygodni buldożery i koparki
Państwo Będkowscy w swojej altanie. Już wiedzą, że nie uda się jej zatrzymać w tym miejscu, podobnie jak ogrodu. Za płotem jeżdżą już od kilku tygodni buldożery i koparki AD
Od kilku tygodni trwa ogromna inwestycja - przebudowa DK 94 w Sosnowcu. Czekali na nią kierowcy. Jednak dla mieszkańców domów, przy ulicy Banacha w Sosnowcu ta inwestycja okazała się prawdziwym koszmarem. Państwo Będkowscy od kilku tygodni mają za płotem plac budowy. Buldożery, koparki, ciężarówki, hałas i wszechobecny kurz. W dodatku okazało się, że inwestycja oznacza dla nich wywłaszczenie z połowy ich działki, bez możliwości zamiany na inną, choć właśnie to na piśmie obiecali im wcześniej sosnowieccy urzędnicy.

- To nasza zielona oaza, ogród, altana. Już wiemy, że w przyszłości będziemy się musieli obejść bez nich – mówią mieszkańcy.

Ale nie to jest dla nich największym zmartwieniem, bo w 2018 roku zawarli z miastem Sosnowiec ugodę, na mocy której miało dość do zamiany działek, tak by Będkowscy nadal mieli przy domu kawałek zieleni.

Zobaczcie zdjęcia:

Podpisali porozumienie z gminą

- Porozumieliśmy się z gminą i podpisaliśmy w maju 2018 roku stosowny protokół, na mocy którego mieliśmy na zasadzie zamiany, otrzymać w zamian za oddanie naszej działki, sąsiadującą z nami działkę należącą do miasta o podobnej powierzchni - mówi Ryszard Będkowski.

Mając protokół, Będkowscy pogodzili się z myślą, że muszą się pożegnać z dotychczasowym ogrodem, ale dzięki zamianie wciąż będą mogli stworzyć sobie podobną enklawę zieleni na kawałku ziemi przylegającym do ich działki.

Cieszyli się, że będą mogli tam przenieść kojec psa, altanę i inne rzeczy z podwórka. Tak było do ubiegłego tygodnia…

SMS od urzędników

- W ubiegłym tygodniu dostaliśmy z urzędu SMS-a że mamy się stawić tam, bo będzie zebranie w interesującej nas sprawie. Podczas zebrania dowiedzieliśmy się, ze protokół uzgodnień, który zabezpieczał nasze interesy na przyszłość… już nie obowiązuje – opowiada Ryszard Będkowski. – Urzędniczka powiedziała nam, że nie będzie żadnej zamiany, a my nie mamy tu nic do gadania, bo zostaniemy i tak wywłaszczeni na mocy tzw. specustawy.

– Nie powiedziano nam, dlaczego ten protokół jest nieważny i dlaczego my o tym nic nie wiemy, podobnie jak o tym, że na dniach na nasze podwórko mają wjechać buldożery – opowiadają Będkowscy. - Nie dość, ze nie zostaliśmy o tym poinformowani, to jeszcze straszą nas, że nie mamy tu nic do powiedzenia. Nie było żadnej wyceny naszej działki, nawet nie wiemy jaka cenę chcą nam za nią zaproponować. Natomiast, co do sąsiedniej działki, to parę miesięcy przed rozpoczęciem przebudowy drogi, stanął na niej… garaż. Nie wiadomo, do kogo należy, bo przecież to działka miejska. Teraz dowiedzieliśmy się, że miasto może nam ewentualnie wydzierżawić na czas budowy tę działkę, ale musielibyśmy się zadeklarować, ze umożliwimy dalsze korzystanie z tego garażu jego tajemniczemu właścicielowi – opowiadają Będkowscy.

Państwo Będkowscy w swojej altanie. Już wiedzą, że nie uda się jej zatrzymać w tym miejscu, podobnie jak ogrodu. Za płotem jeżdżą już od kilku tygodni buldożery i koparki

Przebudowa DK 94 w Sosnowcu: Miasto nie dotrzymało słowa i z...

Życie na skrawku ziemi

Ich działka, po „odkrojeniu” części z której zostaną wywłaszczeni, będzie się składała z kilkudziesięciu metrów wyłożonych płytami chodnikowymi, a za oknami stanie im ekran dźwiękochłonny. Zostaną pozbawieni przestrzeni do życia. Dziś w ich ogrodzie stoi piękna drewniana altana, drewniane ławy, pergole z pięknymi, kwitnącymi właśnie kwiatami.

- Ten ogród to czterdzieści lat naszej pracy - mówi właścicielka.

Błąd po stronie miasta

Miejscy urzędnicy początkowo twierdzili, że Będkowscy, zgodnie z prawem, zostaną wywłaszczeni, na mocy specustawy i nigdy nie było mowy o żadnej zamianie działek.

– Mieli propozycję zakupu tej działki – mówił Jeremiasz Świerzawski, zastępca prezydenta do spraw inwestycji w Sosnowcu.

Gdy powiedzieliśmy mu o protokole uzgodnień z maja zeszłego roku, w myśl którego gmina jednak podpisała takie porozumienie z właścicielami działki przy Banacha, wiceprezydent nie krył zdziwienia.

- Ci Państwo nie mieli mieć obiecanej zamiany działek, bo teren ten ma zostać wywłaszczony poprzez natychmiastową wykonalność decyzji ZRID. Właściciele mają otrzymać w zamian pieniądze odpowiadające wartości tej części nieruchomości. Przepraszam Państwa Będkowskich za niecelowe wprowadzenie ich w błąd. Będę osobiście wyjaśniał tę sytuacje – powiedział.

Prezydent mówił też o ewentualnym umożliwieniu sosnowiczanom zakupu części sąsiadującej z ich domem działki, jednak na tym etapie nie chciał mówić o takich konkretach. Sprawa jest w toku, Będkowscy chcą walczyć o utrzymanie komfortu życia w swoim domu.

- Nie podejmowaliśmy żadnych działań, bo mieliśmy obiecaną i formalnie zawartą ugodę związaną z zamianą działek. Nie może być tak, że miasto nagle zmienia zdanie i nie liczy się z cudzą własnością – podsumowują sosnowiczanie.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto