Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poszkodowany sprawcą?

Krzysztof Dulko
Stefan Franczak prezentuje wyrok sądowy, który uważa za niesprawiedliwy. Fot. KD
Stefan Franczak prezentuje wyrok sądowy, który uważa za niesprawiedliwy. Fot. KD
Kolizja samochodowa, w której uczestniczył mieszkaniec Będzina-Łagiszy Stefan Franczak wydarzyła się 10 kwietnia 1999 roku w Dąbrówce Małej. W jego samochód uderzył jadący za nim duży fiat.

Kolizja samochodowa, w której uczestniczył mieszkaniec Będzina-Łagiszy Stefan Franczak wydarzyła się 10 kwietnia 1999 roku w Dąbrówce Małej. W jego samochód uderzył jadący za nim duży fiat. Po roku kierowca został uznany winnym tego wypadku.

Franczak skręcał w lewo z ulicy Le Ronda w ulicę Jerzego. Kiedy przepuścił malucha jadącego z przeciwka i rozpoczął manewr, jak nakazują przepisy z włączonym kierunkowskazem. Wtedy doszło do zderzenia. Wszyscy uczestnicy kolizji, a było ich w sumie czterech, mieli dużo szczęścia.

- Policję udało nam się wezwać dopiero za pośrednictwem pogotowia ratunkowego - wspomina tamto wydarzenie Franczak. - Kiedy już przyjechali, coś tam pomierzyli i powiedzieli, że o winie rozstrzygnie kolegium do spraw wykroczeń. Mimo, iż posiadałem ubezpieczenie Auto Casco samochód wyremontowałem za własne pieniądze licząc na to, że ściągne je później z OC właściciela samochodu, który, moim zdaniem, popełnił oczywiste wykroczenie, gdyż próbował wyprzedzić mnie na skrzyżowaniu.

Franczak mówi, że często dzwonił na policję do Katowic dowiadując się czy sprawa trafiła już na kolegium. Policjant prowadzący sprawę jednak się ociągał. Dopiero 29 maja 2000 Franczak dostał wezwanie na kolegium. Niestety w tym dniu nie stawili się ani policjant prowadzący sprawę, ani sprawca kolizji. Posiedzenie więc przełożono. Z wezwania, jakim dysponuje S. Franczak, wynika, że miało to być 5 lipca zeszłego roku.

- Kiedy tam poszedłem okazało się, że kolegium odbyło się dwa dni temu i wręczono mi zaocznie wydany wyrok - mówi zdenerwowany Franczak. - Z dokumentów jakie przedstawił policjant i z zeznań sprawcy kolizji i jego świadka wynikało, jakobym to ja był winny zaistniałej sytuacji. Ci panowie stwierdzili przed kolegium, że ja włączałem się do ruchu i z pobocza ul. Le Ronda chciałem bezpośrednio skręcić w lewo w ul. Jerzego.

Kierowca natychmiast odwołał się od wyroku. Sprawa w Sądzie Rejonowym w Katowicach ciągnęła się od sierpnia do listopada minionego roku. Sąd podtrzymał wyrok wydany przez kolegium i, oprócz zaległego mandatu w wysokości 200 zł., obciążył Franczaka kosztami postępowania sądowego w kwocie ponad 1500 złotych.

- To jakaś niedorzeczność - twierdzi świadek wydarzenia Grzegorz Jarosiński, który o rozprawie sądowej dowiedział się od reportera "Trybuny Śląskiej".

Jarosiński potwierdził wczoraj, że Renault 18 nie włączał się do ruchu tylko normalnie z pasa jezdni sygnalizował zamiar skrętu w lewo. Teraz Stefan Franczak zapewnia, że napisze do rzecznika spraw obywatelskich, ponieważ chce odzyskać utraconą wiarę w sprawiedliwość.

***

Magdalena Szymańska-Mizera, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Katowicach:

W szczególnie uzasadnionych przypadkach policjant ma nawet rok czasu na skierowanie sprawy do kolegium. W tej konkretnej sytuacji opóźnienie mogło być spowodowane tym, że kierujący i pasażer dużego fiata byli w trakcie odbywania służby wojskowej i najpierw musieli zostać przesłuchani przez swoich przełożonych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto