- Od trzech dni policjanci skupiają się na drodze odejścia sprawcy. Kilka osób uzupełnia pewne okoliczności, ale to wymaga potwierdzenia - mówi Andrzej Gąska, rzecznik śląskiej policji.
Podinspektor Bogdan Lach, profiler i policyjny psycholog, pomaga prowadzącym śledztwo. Jego zdaniem, porywacz to mężczyzna w wieku 20-30 lat, który przeżył kryzys. Ze sprawą może mieć związek kobieta.
Osoba, która pomoże policji, może liczyć na ponad 130 tys. zł nagrody. Informacje można przekazać pod nr. tel. 32 296 12 55 lub 997.
Rozmowa z prof. Brunonem Hołystem, kryminologiem, rektorem Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie
Jak prowadzi się śledztwo w takich przypadkach jak zniknięcie małej Magdy?
Ogromną rolę odgrywa czas, bo ślady giną. Patrole z psami tropiącymi i intensywna robota kryminalistyczna i operacyjna. Od zniknięcia dziewczynki minął ponad tydzień i nie ma widocznych rezultatów. Chyba że policja nas czymś zaskoczy.
Kończy się praca nad portretem psychologicznym porywacza.
W tym przypadku jest zbyt mało informacji, by taki portret był dokładny. Mężczyzn w wieku 20-30 lat są tysiące. W zasadzie podejrzani są wszyscy sosnowiczanie, może za wyjątkiem dzieci. Możemy się naprawdę zdziwić. Najgorsze jest, że w tej sprawie nie znamy motywu działania. To oznacza zaś, że w zasadzie każda wersja zdarzeń jest prawdopodobna.
A jakie wersje zdarzeń pan bierze pod uwagę?
Tego dziecka nie ma już w kraju. Mamy do czynienia z nielegalną adopcją zagraniczną. Ta dziewczynka została wybrana, bo jest ładna i dobrze odchowana. W grę może też wchodzić uprowadzenie przez osobę chorą psychicznie. Są też niestety i inne, mniej prawdopodobne możliwości, o których nie chcę tutaj mówić ze względu na uczucia rodziców dziecka.
To bardzo trudna sprawa do rozwiązania. Brak śladów, świadków, motywu.
Niestety. To się tak nieszczęśliwie złożyło. Niby środek miasta, otoczenie bloków, ale jednocześnie ciemno i zimno. Ludzie siedzieli przed telewizorami i oglądali seriale. Po co niby mieli wyglądać przez okna? Nie ma punktu zaczepienia, twardego dowodu. Przecież sprawca nie niósł tego dziecka przez całe miasto.
Profiler policyjny uważa, że sprawcą kierował impuls.
Nie zgadzam się z tą opinią. Pod wpływem impulsu dochodzi do tzw. zbrodni kuchennych, kiedy żona zabija męża, a także do wybryków chuligańskich. Tutaj tak nie było. Porywacz wszystko dokładnie zaplanował, działał z premedytacją. Ktoś "nadał" mu to konkretne dziecko.
Czytaj także:
Porwanie Madzi w Sosnowcu: Minął tydzień. Śledczy pracują, ale przełomu w sprawie brak
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?