Bariera językowa nie przeszkodziła przedsiębiorcom z Sosnowca i Sankt Petersburga w nawiązaniu pierwszych kontaktów biznesowych, podczas wczorajszego spotkania w sosnowieckiej Agencji Rozwoju Lokalnego.
W roli tłumacza starał się wystąpić Sergiej Nowożiłow, działacz polonijny i zasłużony artysta Rosji. Miał jednak spore problemy ze specjalistycznym słownictwem w rodzaju "rury z żywic epoksydowych zbrojone włóknem szklanym".
Językowe boje
Na brak tłumaczenia pierwszy zwrócił uwagę szef rosyjskiej delegacji, gdy Mirosław Wyszyński, prezes sosnowieckiego Baupolu, prezentował swoją firmę.
- Nasi przedsiębiorcy, w odróżnieniu od studentów i artystów, nie mówią po polsku - stwierdził Władimir Michajlenko, rektor Sanktpetersbursgiego Instytutu Wschodniosłowiańskiego i radny Sankt Petersburga. - Doskonale radzą sobie natomiast po angielsku.
Sam Władimir Michajlenko, mówiąc płynnie, przechodził z polskiego na rosyjski i z powrotem, co jakiś czas wplatając jeszcze angielskie zwroty.
- Na przełomie XIX i XX wieku kontakty między Polską i Petersburgiem były bardzo częste. Polakami było trzech posłów do Dumy oraz liczna rzesza inżynierów i przedsiębiorców pracująca nad Newą - mówił Władimir Michajlenko. - Dzisiaj są one wielokrotnie mniejsze. W pięciomilionowym Petersburgu działa tylko 150 polskich firm. Niemieckich jest trzy razy więcej, a holenderskich pięć razy.
Zainteresowały ich rury
Wśród przedstawicieli zagłębiowskich firm i organizacji gospodarczych po rosyjsku mówił tylko Marcin Tłustochowicz ze spółki Duda-Bis. Najszybciej zainteresowano się jednak rurami z żywic epoksydowych produkowanych przez dąbrowski Hobas Polska. Do swojej ofert chciałaby je włączyć grupa firm budowlanych i branż pokrewnych.
- Grupę tworzy sześć firm zajmujących się m. in. renowacją zabytków, nadzorem inwestorskim i handlem materiałami budowlanymi - mówił Borys Tomalak, z wykształcenia inżynier specjalizujący się w budowie łodzi podwodnych. - W Petersburgu jest sporo możliwości robienia wspólnych interesów.
Czas na ekspansję
Rosyjski przedsiębiorca dawał dwa przykłady: budowę hoteli oraz wynajem specjalistycznego sprzętu budowlanego.
- Zajmują się tym tylko dwie skandynawskie firmy - podkreślał Borys Tomalak.
Kolejny pomysł na rozwiniecie polsko-rosyjskiego biznesu zaproponował Władimir Michajlenko.
- Cały czas nie ma u nas polskiej restauracji. Miasto z pewnością znalazłoby dla niej dobrą lokalizację - mówił petersburski radny. - Klientów na pewno nie zabraknie. W Sankt Petersburgu mieszka 20 tysięcy Polaków. Czynnych jest sześć kościołów katolickich. Polską kuchnię chwali sobie też wielu Rosjan, Ukraińców i Białorusinów.
- To doskonały pomysł - natychmiast podchwycił Andrzej Tomaszewski, właściciel "Bawimordki". - Żywię państwa od 15 lat, to czas już na ekspansję zagraniczną.
Na razie sosnowieckie przedsiębiorstwa nie są widoczne, ani nawet znane w Sankt Petersburgu i najbliższych okolicach.
Nikt z zebranych nie potrafił wymienić choćby jednej mającej filię, przedstawicielstwo lub spółkę zależną w świętującym 300-lecie istnienia mieście Piotra I.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?