Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policjant z komendy w Sosnowcu zabił żonę. Marek G. prawomocnie skazany na 25 lat więzienia

Redakcja
Sąd nie miał wątpliwości, że Marek G. działał z bezpośrednim zamiarem zabicia żony.
Sąd nie miał wątpliwości, że Marek G. działał z bezpośrednim zamiarem zabicia żony. Patryk Drabek
Policjant zabił żonę. Sąd nie miał żadnych wątpliwości. Sąd Apelacyjny podwyższył karę dla Marka G. do 25 lat więzienia. - Badania wariografem wskazują natomiast na to, że Anna Garska została uduszona lub utopiona - podkreślał prokurator. Ciała do tej pory nie odnaleziono. Przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach zakończył się proces odwoławczy byłego już policjanta Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu Marka G. Mężczyzna we wrześniu 2018 roku został uznany za winnego zabójstwa żony i wymierzono mu karę 15 lat więzienia. Wyrok zaskarżyły wszystkie strony postępowania.

Policjant zabił żonę. Został skazany

25 lat pozbawienia wolności - to prawomocny wyrok dla byłego już policjanta Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu. Zbrodni miał dokonać, gdy był jeszcze funkcjonariuszem.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA Z SĄDU

Sąd nie miał wątpliwości, że Marek G. działał z bezpośrednim zamiarem zabicia żony.

- Oskarżony planował zabójstwo. Małżonka stała mu na drodze do związku z nową partnerką - uzasadniał sąd.

Ciała Anny Garskiej do tej pory nie znaleziono. To główna linia obrony Marka G., który utrzymywał, że nie ma z zaginięciem swojej żony nic wspólnego.

Przypomnijmy, że wyrok sądu I instancji zaskarżyli zarówno obrońcy oskarżonego, jak i prokurator oraz pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych (mamy i siostry Anny Garskiej) - mecenas Arkadiusz Ludwiczek. W dużym skrócie: prokurator i pełnomocnik chcieli dla byłego policjanta 25 lat więzienia. Jego obrońcy wnosili natomiast o uniewinnienie oskarżonego lub uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania. 30 maja sąd zdążył poznać jedynie stanowiska trzech obrońców Marka G. Wystąpień prokuratora i pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych wysłuchaliśmy dzisiaj (8 sierpnia).

Prokurator Zbigniew Jamrozy podkreślał, że oskarżony starał się utrwalać wizerunek Anny Garskiej jako wyrodnej matki, która porzuciła swoją rodzinę.

- Ponadto jako policjant przysięgał, że z narażeniem własnego życia, będzie bronił życia innych obywateli tego kraju. W tym przypadku, niestety, pozbawił jednak życia własną małżonkę - mówił prokurator.

Policjant z Sosnowca zabił żonę, bo chciał odejść do kochank...

Sędzia Mirosław Ziaja pytał jakie okoliczności świadczą o tym, że Marek G. działał z bezpośrednim zamiarem zabicia żony. Prokurator odpowiedział, że zgodnie z doświadczeniem życiowym, jeśli ktoś nieumyślni popełni przestępstwo, to powinien wezwać pogotowie ratunkowe i starać się pomóc poszkodowanej osobie.

- Badania wariografem wskazują natomiast na to, że Anna Garska została uduszona lub utopiona - podkreślał prokurator.

Mecenas Arkadiusz Ludwiczek zaznaczał, że w tej sprawie są wątpliwości i jest to bezdyskusyjne. - Gdzie jest ciało? W jaki sposób nastąpiła śmierć pokrzywdzonej? Tego nie jesteśmy w stanie ustalić - mówił mecenas, jednocześnie wskazując, że w trakcie procesie wykazano, że istnieje nierozerwalny łańcuch poszlak, które świadczą o tym, że Marek G. zabił żonę.

Mama Anny Garskiej płakała w sali sądowej. Powiedziała, że ze względu na stan emocjonalny nie jest w stanie zabrać głosu.

Sam Marek G. powiedział, że od 4 lat musi odpierać bezpodstawne zarzuty. Podkreślał, że jeśli sąd ma 99 procent pewności, że oskarżony jest winien, to powinien go jednak uniewinnić. - Ten 1 procent może bowiem oznaczać, że do więzienia trafi niewinna osoba - mówił Marek G. Ostatecznie ma trafić za kratki, chociaż na poczet kary 25 lat więzienia zaliczono mu już czas spędzony w areszcie od 2015 roku.

Ustalenia Sądu Okręgowego w Katowicach
Anna Garska ostatni raz była widziana 7 lipca 2012 roku. Według śledczych, nie odeszła od męża po kłótni, ale została przez niego zamordowana w mieszkaniu w Czeladzi, ponieważ były funkcjonariusz miał romans z koleżanką z komendy. Proces poszlakowy trwał ponad 2 lata. Sąd Okręgowy w Katowicach uznał Marka G. za winnego zabójstwa żony i skazał go na 15 lat pozbawienia wolności. Ponadto były funkcjonariusz miał m.in. korzystać z policyjnych baz danych, chociaż nie było do tego podstaw prawnych. G. uniewinniono natomiast od zarzutu usiłowania podżegania byłej kochanki do składania fałszywych zeznań.

Według ustaleń Sądu Okręgowego w Katowicach, Marek G. zamordował żonę 7 lipca 2012 roku pomiędzy godziną 22.30 a 23. Atak musiał być nagły (np. uderzenie, złapanie za szyję). Według sądu, nie można wykluczyć, że do zdarzenia doszło w łazience (mają o tym świadczyć ślady krwi i wymienione dywaniki). Sąd uznał, że oskarżony miał motyw - narastający konflikt z żoną, romans z koleżanką z komendy oraz strach o utratę praw rodzicielskich do córki w przypadku rozwodu. Był to jednak proces poszlakowy. Do tej pory nie znaleziono ciała Anny Garskiej. Jej koleżanki z pracy, które były przesłuchiwane, podkreślały, że nigdy nie porzuciłaby zarówno córki, jak i pracy.

Według sądu, Marek G. umieścił zwłoki żony w dużej torbie podróżnej, razem z częścią rzeczy osobistych. Następnie przewiózł je samochodem i zakopał. Nie ustalono jednak gdzie. Wcześniej Marek G. wykonywał połączenia na telefon żony, nagrywał się na pocztę głosową. W tym czasie urządzenia logowały się jednak do tej samej stacji BTS (obejmującej zasięgiem mieszkanie małżeństwa). To ma świadczyć o tym, że Marek G. miał przy sobie telefon żony.

Urządzenie trafiło w ręce śledczych w 2013 roku. Telefon odnalazł się w wydziale przesyłek niedoręczalnych w Koluszkach. Był zapakowany w podwójną kopertę bąbelkową. Przesyłkę nadano jako list polecony do hostelu w Monachium 8 lipca 2012 roku z Katowic. Nadawcą miał być Jarosław D. z ulicy Radosnej w Katowicach. Śledczy ustalili, że w nocy z 7 na 8 lipca z komputera Marka G. wyszukiwano adresy niemieckich hosteli i właśnie D. Wpisano też hasło „poczta Katowice całodobowa”. Na kopercie znaleziono odcisk palca Marka G.

Sąd nie miał wątpliwości, że Marek G. działał z bezpośrednim zamiarem zabicia żony.

Policjant z komendy w Sosnowcu zabił żonę. Marek G. prawomoc...

Argumenty obrony z 30 maja
Sąd I instancji używa sformułowania: nie da się wykluczyć, że do zbrodni doszło w łazience. Moim zdaniem mamy tu błąd logiczny, ponieważ z jednej strony powodem takiego stwierdzenia miało być to, że oskarżony usunął dywaniki łazienkowe. Mieszkanie było szczegółowo badane przez biegłego i okazało się, że nie ma tam żadnych śladów, poza znikomą ilości krwi. Należała ona do oskarżonego. Z drugiej strony sąd twierdzi, że było to zdarzenie nagłe i ofiara miała być zaskoczona. Moim zdaniem jedno z drugim się wyklucza - mówiła mecenas Katarzyna Górny - Salwarowska, która jest jednym z obrońców Marka G.

- W sprawie przesłuchano wielu świadków. Nikt nie stwierdził, że oskarżony przed 7 lipca zachowywałby się w sposób agresywny. Nie ma na to dowodów - mówiła adwokat.

Ponadto, według obrony, Anna Garska wciąż może żyć, ale już w sekcie. Ewentualnie, po wyjściu z domu, miała stać się ofiarą przestępstwa. Wskazywano także, że Sąd Okręgowy w Katowicach nie uwzględnił m.in. wyników eksperymentu procesowego dotyczącego przeniesienia walizki ze zwłokami czy też opinii biegłego ortopedy, z której wynika, że oskarżony ma dyskopatię lędźwiową i nie byłby w stanie przenieść ciała żony. Co do odcisku palca na kopercie, obrona utrzymuje, że Anna Garska używała kopert, które były w domu, a oskarżony mógł mieć z nimi styczność.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto