Pałac Dietla w Sosnowcu: Zrób wesele i prześpij się w pokojach, w których mieszkał H. Dietel z żoną

Pałac Dietla był jedną z najbardziej wystawnych rezydencji przemysłowców końca XIX-wieku. W całym kraju nie było tak pięknie zdobionej łazienki jak w tym budynku. Po latach ten sam Pałac mógł poszczycić się najwyżej największą w Polsce kolekcją grzyba. Dziś posłuchasz tam koncertu, zrobisz wesele z prawdziwego zdarzenia i przenocujesz w jednym z pokoi gościnnych. W Pałacu Dietla, który do niedawna przypominał ruinę, teraz większość z 62 pomieszczeń jest odnowionych i olśniewa przepychem.

Wyobraź sobie wesele. Twoi goście będą bawić się w Sali Lustrzanej, w której na początku XX wieku bale urządzał Henryk Dietel z żoną Klarą. - Mamy taki haczyk na młodych, że jeśli skorzystają z noclegów w pokojach gościnnych, to udostępnimy im sypialnię i łazienkę - kusi Ryszard Szymonowicz, generalny konserwator i pełnomocnik właściciela Pałacu. Zachęcająca wydaje się zwłaszcza łazienka, albo raczej pokój kąpielowy z gigantyczną wanną (ponad 10 m kw) i toaletą ukrytą w ceramicznej altanie. Za gościa weselnego zapłacimy około 200 zł.

W Pałacu Dietla przenocujemy w jednym z kilku pokoi gościnnych, posłuchamy też koncertu muzyki poważnej. Właśnie z myślą o wydarzeniach artystycznych, Stanisław i Ewa Kulisiowie kupili Pałac 16 lat temu. - Chcemy, by na wiosnę budynek stał się centrum artystyczno-kulturalnym. Planujemy zorganizować w nim Wiosnę Poezji. Liczymy, że we współpracy z miejską biblioteką i Pałacem Schoena uda się zorganizować wystawy. Już teraz warto powiedzieć o planowanym wernisażu malarstwa Grzegorza Steca - mówi Stanisław Kuliś, właściciel Pałacu, ale też krakowskiej Jamy Michalika i krynickich domów wczasowych.

Mieszkańcy Sosnowca mogą indywidualnie zwiedzić Pałac w każdą pierwszą środę miesiąca o godzinie 12. Koszt zwiedzania to 15 zł. Codziennie wnętrza pałacu odwiedzą grupy zorganizowane, które wcześniej umówią się telefonicznie. Niewykluczone, że sosnowiecki budynek znajdzie się na szlaku turystycznym prowadzącym też przez Kraków i Krynicę śladami Jana Kiepury.

Dzisiejszy blask Pałac Dietla zawdzięcza 15-letniej renowacji. Kulisiowie kupowali budynek w stanie opłakanym. Kiedy w 1992 roku przeniesiono mieszczącą się w nim szkołę muzyczną, Pałac stał pusty i niszczał. A jego początki pamiętają wielkość Henryka Dietla, właściciela i pierwszego mieszkańca budynku. Dietel postawił Pałac przy torach kolejowych.

- Ale co to były za tory! Przejeżdżały nimi pociągi kolei warszawsko-wiedeńskiej. Pociągi jeździły rzadko, więc nie przeszkadzały mieszkańcom, a rezydencja mogła się w ten sposób zareklamować - mówi dr Jacek Owczarek, wojewódzki konserwator zabytków.

Pałac wraz z oranżerią stanął w parku ze Świątynią Dumania, fontanną z Neptunem i altankami. Ale Dietel był przede wszystkim właścicielem pierwszych w kraju zakładów wełny czesankowej. Fortuna przedsiębiorcy pozwoliła mu finansować kościoły i wybudować Szkołę Realną. Na jego pogrzeb w 1911 roku przyjechali goście z Warszawy i Moskwy, w sumie około 10 tysięcy osób. Zakład przejęty przez synów Dietla, upadł podczas I wojny światowej. Przepadły pieniądze, a maszyny zostały przerobione przez Niemców na armaty. Chwilowe ożywienie przerwała II wojna światowa.

W podziemiach Pałacu NKWD zabiło prezydenta Sosnowca, Adama Paska. Po wojnie budynek służył szkole baletowej i muzycznej. W jego wnętrzach nakręcono filmy: "Między ustami a brzegiem pucharu", "Biała wizytówka", "Powrót wilczycy". W czasie wielkiego remontu, BBC nakręciło tu zdjęcia do filmu "Trzęsienie w San Francisco".