Tyle samo trzeba będzie poczekać na zastępczy. To niestety znacznie osłabia system ostrzegania przed nietypowymi i gwałtownymi zjawiskami pogodowymi, których tego lata przyroda nam nie szczędzi.
Coraz częstsze u nas powodzie i niszczące burze pokazują, jak ważne jest wczesne powiadamianie o zagrożeniach. Tymczasem w Polsce wciąż nie ma sprawnego, obejmującego cały kraj, systemu powiadamiania meteo. Miała go tworzyć sieć radarów meteorologicznych. - Takie urządzenie informuje o sile i kierunku wiatru, o poziomie opadów i ich przesuwaniu się w promieniu 200 kilometrów - tłumaczy Łukasz Legutko, rzecznik Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Radarów meteorologicznych miało być kilkanaście, było 8, a teraz jest 7, bo na Śląsku jedyny radar po 15 latach pracy się zepsuł. - Zdecydowaliśmy się nie naprawiać radaru, bo jeszcze w tym roku mamy w planach zakup nowego. Przetarg już trwa - wyjaśnia rzecznik. Tyle że nowy radar na Górnym Śląsku pojawi się dopiero pod koniec roku. Do tego czasu ma tu działać sprzęt zastępczy, ale pojawi się dopiero... na początku października.
- Będziemy musieli bazować na danych ze stacji synoptycznych oraz trzech innych radarów w południowej części Polski: w Pastewniku koło Jeleniej Góry, Rzeszowie i w Brzuchani w woj. małopolskim. Obszary ich oddziaływania pokrywają w dużej mierze także teren Górnego Śląska - uspokaja Legutko.
Pociecha jest połowiczna, bo niekompletny system radarów i tak nie zdołałby nikogo ostrzec wcześniej niż prognozy meteorologiczne na przykład przed poniedziałkowymi nawałnicami.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?