MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nerwy trenera

Michał Micor
Nie było niespodzianki w Czeladzi. Koszykarze CKS 1924 w spotkaniu z Legią Warszawa potwierdzili, że interesuje ich tylko awans do pierwszej ligi. Mecz miało zdecydowanego faworyta — CKS.

Nie było niespodzianki w Czeladzi. Koszykarze CKS 1924 w spotkaniu z Legią Warszawa potwierdzili, że interesuje ich tylko awans do pierwszej ligi. Mecz miało zdecydowanego faworyta — CKS. Gospodarze już przed sezonem zapowiadali, że interesuje ich tylko walka o awans do pierwszej ligi.

Zresztą, patrząc na nazwiska zawodników, plan wydaje się bardzo realny. Adam Rener, Maciej Guzik, czy Krzysztof Morawiec, to koszykarze, którzy w swojej karierze z powodzeniem występowali na parkietach ekstraklasy. Z kolei Legia boryka się z ogromnymi kłopotami organizacyjnymi i finansowymi.

— To i tak cud, że gramy w drugiej lidze. Zawodnicy nie dostają żadnego wynagrodzenia. Grają, bo sprawia im to przyjemność. Trudno, abym wymagał od nich pełnego zaangażowania — przyznał Robert Chabelski, szkoleniowiec warszawskiego klubu.

Od pierwszego gwizdka sędziego przewagę zyskali czeladzianie. Grali szybko i pomysłowo. Bez problemów dochodzili do pozycji rzutowych. Po pięciu minutach na tablicy wyników było już 13:2.

Doskonale rozgrywał Maciej Guzik, pod tablicami nie do zatrzymania był Grzegorz Weselak, a skutecznymi rzutami z dystansu popisywał się Krzysztof Morawiec. Były zawodnik Pogoni Ruda Śląska aż sześciokrotnie trafił zza lini 6,25 m.

Słabe rezerwy
Goście potrafili nawiązać walkę tylko w momencie, gdy Tomasz Służałek opiekun CKS wprowadzał do gry rezerwowych. W 14 minucie gospodarze prowadzili 45:25. Wówczas na parkiecie pojawili się: Adam Rener, Łukasz Bąk i Adam Żurawski. Przez cztery minuty gospodarze ani razu nie trafili do kosza.
Tymczasem goście dzięki udanym akcjom Karola Dębskiego i Kamila Kozłowskiego powoli odrabiali straty. Pod koniec drugiej kwarty przegrywali już tylko 34:45.

Gdy na boisko znów weszli podstawowi gracze CKS, sytuacja wróciła do normy. Miejscowi potrzebowali jedynie trzech minut, by ich przewaga ponownie wzrosła do 20 pkt. (58:38).

— Mam młody zespół. Ci zawodnicy jeszcze niedawno grali w juniorach. Tam jak stracili piłkę i punkty, to można było jeszcze odrobić straty. Przeciwko takiej drużynie jak CKS to już było niemożliwe. Seniorska koszykówka jest bardzo brutalna. Każdy nasz błąd gospodarze bezlitośnie wykorzystywali — mówił Chabelski.

Błędy w defensywie
Choć szkoleniowiec CKS nie musiał się martwić o wynik, raz bardzo się zdenerwował. Rzucił nawet podkładką, na której rozrysowuje akcje. Do irytacji doprowadził go Marcin Stanowski.

— Nie znoszę takich sytuacji, gdy coś ustalamy, a później tego nie realizujemy. To cecha chyba każdego trenera. Po prostu staram się dążyć do doskonałości — wyjaśnił Służałek.
Spotkanie z Legią pokazało, że CKS ma dobrą pierwszą piątkę, a pozostali gracze odstają od jej poziomu.

— Mam do dyspozycji jedynie sześciu siedmiu zawodników — stwierdził Służałek.


CKS 1924 Czeladź — Legia Warszawa 95:70 (36:21, 15:13, 22:27, 22:9)

CKS: Guzik 12, Morawiec 21 (6), Weselak 27, Stanowski 10 (2), Zmarlak 17 (1) oraz Żurawski 2, Bąk 2, Służałek 5 (1), Jarkiewicz, Rener.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia.eu Pożegnanie Pawła Paczkowskiego z Industrii Kielce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto