Napieralski dał przykład

Jedno jest pewne - obecnie lewica na Śląsku to tylko Sojusz Lewicy Demokratycznej. Unia Pracy i SdPl praktycznie nie mają nic do powiedzenia, choć poseł i szef UP Grzegorz Pisalski próbuje, wbrew Sojuszowi, ugrać swoje w mateczniku lewicy, czyli Sosnowcu, oraz proponuje Napieralskiemu założenie AWS-bis pod nazwą Postępowa Polska. Tylko czy Napieralski na to pójdzie?

Wątpliwe. Nie dziś, kiedy wiatr wieje mu w plecy. Pisalski jest posłem Unii Pracy, gdzie przeszedł z SdPl. W krok za nim podążyła bardzo aktywna posłanka Bożena Kotkowska z Bielska-Białej, której pracowitość przydałaby się każdej formacji. - Dobrze byłoby mieć taką osobę na liście - słyszymy z ust jednego z działaczy SLD. Atutem UP jest także eurodeputowany Adam Gierek, ale z takim nazwiskiem wygrałby wyścig do Brukseli startując nawet z Partii Biedronek.

W regionie pierwsze skrzypce na lewicy gra szef SLD Zbyszek Zaborowski i nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała ulec zmianie. Zaborowski bardzo aktywnie wsparł w kampanii Napieralskiego i teraz może liczyć, że głos mu z głowy nie spadnie. To także on będzie miał największy wpływ na kształt list do parlamentu, czy w wyborach samorządowych. Zaborowski, były poseł, parlamentarny wyjadacz, jest dziś członkiem zarządu województwa śląskiego, w którym lewica utrzymuje techniczną koalicję z Platformą Obywatelską. Być może ta współpraca jest proroczą w skali kraju próbą generalną, bo w gabinetach partyjnych liderów już mówi się o koalicji PO-SLD w ławach rządowych.

Zaborowski zapunktował, bo w przeciwieństwie do niektórych kolegów nie kontestował Napieralskiego. Był od początku do końca lojalny.

- Napieralski, mimo że jego kampania była krótka, i wszedł w nią tak niespodziewanie, był w regionie co najmniej trzy razy i natychmiast znalazł z nami świetny kontakt - mówi Cezary Stryjak, radny wojewódzki, niedawno wyrzucony z SdPl za... sprzeciwianie się decyzjom partyjnego kierownictwa.

Los SdPl, kolejnej po UP odnogi lewicy, jest dziś nie do pozazdroszczenia. Szef SdPl Wojciech Filemonowicz od początku był przeciwny kandydaturze Napieralskiego i na dwa dni przed wyborami zachęcał elektorat do poparcia każdego, byle nie lidera Sojuszu. Tym samym skazał się na pobyt na politycznym marginesie. Niełatwo jednak przewidzieć, jak ułoży się lewa strona sceny politycznej. Czy nowa lewica powstanie na bazie SLD, czy też działacze zdecydują się na powołanie nowej struktury?

Władzom Sojuszu trudno akceptować choćby sytuację, jaka wytworzyła się w Sosnowcu, gdzie radni, zwolennicy Grzegorza Pisalskiego i radnego Macieja Adamca, choć weszli do rady pod szyldem LiD-u (gdzie pierwszoplanową rolę odgrywał Sojusz), po kilku tygodniach zaczęli występować przeciwko lewicowemu prezydentowi Kazimierzowi Górskiemu. - To kuriozalna sytuacja. Mamy do czynienia praktycznie z sabotowaniem naszych działań - wyjaśnia radny Maciej Ornowski z SLD.

Górski, by poszerzyć swój elektorat, do wyborów samorządowych pójdzie pod sztandarem Komitetu Wyborczego Kazimierza Górskiego. Duże szanse na fotel prezydenta mają kandydaci lewicy w Dąbrowie Górniczej, Częstochowie, czy Zawierciu, a nawet w Zabrzu i Bytomiu, jak przekonuje Zaborowski.

- Myślę, że w naszym województwie lewica ma największe szanse na zjednoczenie, oczywiście w ramach SLD. Niewykluczone, że damy przykład innym - twierdzi Jerzy Markowski, były senator SLD.

- My na pewno do Sojuszu nie wstąpimy. Porozumienie musi się odbyć na równych prawach. Przecież sukces Napieralskiego to w głównej mierze zasługa jego fajnej kampanii, bo poparcie dla SLD nie zmieniło się - sugeruje Pisalski.