Jak większość mieszkańców Grodźca, Ewa Karwińska ma ogródek. Pielęgnuje go z dużym zaangażowaniem. Chętnie biega po nim najmłodsza latorośl, 9-letni Roger, do niedawna w towarzystwie pupila rodziny, półtorarocznej suczki Soni. W tym roku ogródek pani Ewy zaatakowały ślimaki. Właścicielka, nie chcąc dopuścić do zniszczenia roślin, kupiła produkt "Ślimax 04 GB" firmy ZPUH Best Pest s.c. z Jaworzna.
- Zgodnie z instrukcją, wysypałam środek w ogródku około godziny 17. Potem wyszłam z domu. Wróciłam przed 21. Pies biegał przed domem, w ogródku i na podwórku. Zaraz po moim wejściu, wbiegł za mną i zaskomlał. Myślałam, że może go coś ugryzło, albo że się skaleczył - opowiada pani Karwińska.
Pies dostał silnych drgawek i ślinotoku. Pani Ewa zawiozła go do najbliższej lecznicy dla zwierząt w Będzinie. Tam stwierdzono ostre zatrucie, temperaturę powyżej 40 stopni C, drgawki, niepokój, zaburzenia równowagi i rozszerzenie źrenic. Podjęto leczenie objawowe.
Po przyjeździe do domu pani Ewa z niepokojem obserwowała nasilanie się objawów choroby u czworonoga. Jeszcze tej samej nocy suczka trafiła do Kliniki Małych Zwierząt w Katowicach. Tam zbadał psa lekarz weterynarii, Mirosław Rybicki.
Podczas przeprowadzania wywiadu pani Ewa zasugerowała, że choroba psa mogła być spowodowana bezpośrednim kontaktem z preparatem ślimakobójczym "Ślimax 04 GB".
- Przez telefon poprosiłam córkę, aby przeczytała składniki tego preparatu. Kiedy lekarz usłyszał "metaldehyd", był już właściwie pewien, co spowodowało zatrucie naszego psa. Objawy się zgadzały - twierdzi pani Ewa.
Mimo podjętych prób leczenia objawowego i pozostawienia go w szpitalu przy lecznicy, po trzech godzinach pies padł. Pani Ewa postanowiła upewnić się, co było przyczyną śmierci psa.
W Zakładzie Higieny Weterynaryjnej, podlegającym pod Wojewódzki Inspektorat Weterynaryjny, pobrano treść żołądkową padłego psa i zbadano pod kątem podejrzenia zatruciem metaldehydem. Stwierdzono obecność jonów octanowych, które mogą pochodzić z rozkładu w kwaśnym środowisku żołądka psa, metaldehydu.
- Tu już nawet nie chodzi o koszty leczenia, choć były niemałe. Na etykiecie preparatu nie było słowa o tym, że produkt może być szkodliwy dla zwierząt domowych, psów czy kotów. Było natomiast napisane, że jest on mało szkodliwy dla ludzi, a dla ryb i innych organizmów wodnych praktycznie nieszkodliwy. Nie przyszło mi do głowy, że tak bardzo mógłby zaszkodzić psu. Gdyby skończyło się na lekkiej niedyspozycji żołądkowej... - wzdycha pani Karwińska.
Pies był młody i zdrowy. Pani Ewa i cała jej rodzina bardzo żałują Soni.
- Syn miał komunię, nie chciałam mu sprawiać przykrości i kupiliśmy drugiego psa. Mam jednak obawy, czy mogę pozwolić mu na bieganie po ogródku. Preparat wysypałam tam ponad miesiąc temu, ale na etykiecie jest adnotacja, że nie rozpuszcza się w wodzie podczas deszczu. Kuleczek prawie nie widać, ale czy po takim czasie mogę mieć pewność, że już uległy rozkładowi, albo zjadły je ślimaki? - martwi się pani Ewa.
Dyrektor firmy "Best Pest", Tadeusz Głód, nie ukrywa zaskoczenia taką sytuacją.
- Kiedy usłyszałem, że pies zdechł po zatruciu naszym preparatem, wydawało mi się to po prostu niewiarygodne. Produkujemy go od trzech lat i nigdy nie mieliśmy skarg od klientów. Preparat jest mało szkodliwy zarówno dla ludzi, jak i zwierząt, oczywiście pod warunkiem, że stosuje się go zgodnie z instrukcją umieszczoną na etykiecie. Etykietę przygotowuje Instytut Ochrony Roślin i jest zatwierdzana przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi - mówi dyrektor Głód.
Pracownik firmy, Andrzej Ufniarski, sugeruje, że przyczyną zatrucia mogła być nadmierna ilość zjedzonego przez psa preparatu:
- Powinno się go stosować zgodnie z zaleceniami. Pomyłki z wysypaniem nadmiernej ilości mogą zdarzyć się niekompetentnym osobom. Nasza firma przygotowuje specjalne dozowniki. Wkrótce zostaną wypuszczone na rynek.
Wielu sąsiadów pani Ewy tępi ślimaki w swoich ogródkach. Też mają zwierzęta domowe. Pani Ewa chciałaby ich ostrzec. Niech zadbają, by zwierzęta nie miały kontaktu z tym preparatem.
Dyrektor "Best Pest" w Jaworznie zgodził się przejrzeć dostarczone przez panią Karwińską informacje, dotyczące historii choroby jej psa i skonsultować się z pracownikami laboratorium.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?