Szpital wykonał ubiegłoroczny kontrakt w ponad 105 proc. Jednak szanse na to, że Narodowy Fundusz Zdrowia zapłaci za nadprogramowe zabiegi, są minimalne. Być może placówka uzyska pieniądze za zabiegi, które ratowały życie pacjentów. Tyle teoria. NFZ winien był w październiku 2009 roku sosnowieckiemu szpitalowi ponad 7 mln zł. Ale szansa, że uda się te pieniądze odzyskać jest niewielka. Za to podczas posiedzenia Komisji Zdrowia radni dowiedzieli się, że miasto będzie musiało dołożyć do działalności szpitala ponad 6 milionów złotych. Taką bowiem stratę przewiduje już na początku roku dyrekcja placówki.
- Nie możemy wspierać bieżącej działalności szpitala - mówi Daniel Miklasiński, przewodniczący rady miejskiej. - Nasze zadanie to pomaganie przy inwestycjach. Dyrekcja musi zrobić wszystko, by kontrakt, marny bo marny, ale wystarczył.
Problem nie dotyczy tylko szpitala. Także przychodnie podlegające samorządowi borykać będą się z kłopotami finansowymi. Zakład Leczenia Ambulatoryjnego dostanie o 800 tys. zł mniej niż w 2009 roku, czyli prawie 10 proc. a plan wykonał w 114 proc. Także inne przychodnie specjalistyczne będą mieć gorzej. Może nie grozi im bankructwo, ale radykalnie będą musiały ograniczyć swoją działalność. Co to oznacza dla sosnowiczan? Dłuższe kolejki i kłopoty z dostaniem się do specjalisty.
- To co się dzieje, jest chore. To nie my wymagamy leczenie, ale cały system - denerwują się panie czekające w Przychodni Rejonowo-Specjalistycznej "Milowice".
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?