Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kierowca w PKM Sosnowiec: "Pasażerowie sami się liczą i starają się być odpowiedzialni. Jeżdżą ci, którzy naprawdę muszą"

Grażyna Kuźnik
ARC DZ
W czasie pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 nie wszyscy pracują zdalnie. Są zawody, których w domu wykonywać nie można. Jedną z grupa zawodowych, które pracują normalnie są kierowcy autobusów komunikacji miejskiej. Choć stwierdzenie "normalnie" jest nieco na wyrost, bo w związku z zaostrzeniem przepisów dotyczących zakazu wychodzenia z domu muszą zwracać uwagę, ilu pasażerów wiozą i dbać o zachowanie między nimi dystansu. O tym, jak wygląda praca kierowcy autobusu miejskiego, opowiedział nam Paweł Kabat, kierowca PKM Sosnowiec.

Liczy pan pasażerów?
Tak. Mogę wpuścić 18 albo 16 osób, na przykład na linii 815 z Katowic do Sosnowca i na linii 818 z Będzina do Katowic. Liczba pasażerów zależy od wielkości autobusu. Ale pasażerowie też sami się liczą. Pasażerów jest nieco mniej, natomiast mam informacje od kolegów kierowców, że czasami wszyscy chętni nie mieszczą się w autobusie. Kto jest poza limitem, zostaje raczej bez protestów i czeka na następny autobus. Większa dyscyplina wśród pasażerów godna pochwały.

Ale na każdym przystanku musi pan sprawdzać, czy nie ma kogoś nadliczbowego.
Ja akurat nie miałem dotychczas problemów. Sprawdzam, dotąd wszystko się zgadzało. Jak wychodzi dwóch pasażerów, to do kompletu wchodzi też dwóch. Widzę, że pasażerom na tym zależy, ja tylko patrzę, czy jest w porządku. Nie musiałem nikogo wypraszać. Ludzie zresztą widzą, że na przystankach czasami stoi policja, która może interweniować.

A gdyby wszedł ktoś kichający na wszystkie strony, kaszlący, wyraźnie chory. To by pan wpuścił?
Kierowca nie jest od tego, żeby oceniać stan zdrowia pasażerów. Ja tylko ich wiozę i liczę, także na to, że ludzie są na tyle odpowiedzialni, żeby nie korzystać z komunikacji miejskiej, gdy są chorzy.

Nie ma śledztwa, kto kichnął?
Wszyscy by byli podejrzani, bo to pora nie tylko koronawirusa, ale też przeziębień, alergii. Czasem, chociaż jeszcze rzadko, wsiadają pasażerowie w maseczkach na twarzy. Jak się jedzie autobusem, z obcymi ludźmi, to w czasach epidemii zawsze jest jakieś ryzyko spotkania z wirusem. Pewnie ten drań chciałby załapać się na przejazd.

Czuje się pan bezpiecznie?
Mamy płyny do odkażania na zajezdniach i pętlach autobusowych, jesteśmy teraz oddzieleni od pasażerów strefą bezpieczeństwa, ludzie nie mogą już wchodzić przednimi drzwiami, nie sprzedajemy im biletów. Kontakt z pasażerami jest ograniczony, ale o wirusie nie wiadomo przecież wszystkiego. To są nowe sytuacje dla każdego.

Kto korzysta z autobusów w czasie epidemii?
Głównie ludzie w sile wieku, tak mniej więcej od 30 do 50 lat, którzy muszą dotrzeć do pracy, może do starszych krewnych. Nie ma prawie w ogóle studentów czy uczniów, a wcześniej były ich tłumy. Nie widzę też osób z grupy ryzyka. Wygląda na to, że seniorzy naprawdę zostają w domu.

Atmosfera w autobusie pewnie grobowa.
Raczej nie ma wielkich konfliktów, cisza, a życzliwość wobec nas, kierowców, jest trochę większa. Pasażerowie czasami dziękują nam za podróż, uśmiechają się, wyrażają czasem wdzięczność, że jesteśmy. Autobusy kursują normalnie, ludzie chyba to doceniają.

A jakie nastroje są wśród kierowców?
Unikamy kontaktów między sobą. Kiedyś witaliśmy się uściskiem ręki, gadało się, teraz każdy zachowuje dystans, tylko machamy na powitanie i każdy leci do swoich zajęć. Po pracy jest dezynfekcja autobusu i szybko do domu. Zanim przytulę dzieci, mają 7 i 3 lata, mycie, pranie do pralki, bo trzeba codziennie zmienić odzież. O epidemii nie da się zapomnieć, mogę trochę porozmawiać o tym ze starszym dzieckiem, ale to młodsze, na szczęście, nie musi jeszcze nic wiedzieć o strachu dorosłych.

Koronawirus - alkohol chroni? Czy trzeba zgolić brodę? Oto F...

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto