Jak to jest przeżyć ze sobą całe życie - dobrze wiedzą Zofia i Władysław Walkowie z Sosnowca. Wczoraj dostali medale i dyplomy od prezydenta RP za 75 lat małżeństwa. Brylantowe Gody świętowali w Pałacu Schoena razem z czternastoma parami o 50-letnim stażu.
Elegancko ubrani, uśmiechnięci, czekali aż wywołają ich nazwiska. W sali, w której odbyła się uroczystość, zasiedli na honorowych miejscach. Są jedną z dwóch najstarszych par małżeńskich w Polsce. Druga, z 80-letnim stażem, mieszka w Łodzi. Pracownicy Urzędu Stanu Cywilnego traktowali ich wyjątkowo. Państwo Walkowie otrzymali listy gratulacyjne od Zygmunta Łukaszczyka, wojewody śląskiego, i Kazimierza Górskiego, prezydenta Sosnowca.
Raz, a porządnie
Państwo Walkowie zgodnie twierdzą, że receptą na tak długie małżeństwo są miłość, zgoda i wzajemna pomoc we wszystkich kłopotach.
- Trzeba się miłować, nie wolno się kłócić, dochodzić swoich racji, trzeba umieć pójść na kompromis i ustępować - mówi Władysław Walka. Ma prawie 97 lat. Jego żona Zofia jest od niego o dwa lata młodsza. - Pobraliśmy się z wielkiej miłości. Długo się znaliśmy. W końcu pobraliśmy się i tak już zostało - dodaje pan Władysław.
A bywało różnie, bo w ich małżeństwie były zarówno pogodne, jak i pochmurne dni. Mimo wszystko nic nimi nie zachwiało. - To jest tak, że jak się z kimś pobiera, to już na całe życie, a nie żeby być z nim przez jakiś czas, a później się rozstawać. Trzeba wybrać raz, a porządnie - zdradził receptę na sukces w małżeństwie Władysław Walka.
Zostały dwie córki
Dzieci mieli pięcioro. Dwoje z nich zmarło w dzieciństwie (syn i córka). Trzeci syn umarł w wieku 58 lat. Państwo Walkowie mają jeszcze dwie córki, które opiekują się nimi na zmianę, 63-letnią Annę i 53-letnią Urszulę.
- Mama i tata są dla nas wzorem przykładnego małżeństwa - mówi Anna Harnas, córka państwa Walków. - Do mamy mogliśmy zwrócić się z wszystkimi kłopotami. Zawsze usłyszeliśmy dobre słowo, pociechę, dostaliśmy pomoc. Mama była łagodna. To tata trzymał nas w ryzach i zawsze czuliśmy przed nim respekt, ale absolutnie nie w ten sposób, żeby się go bać. Jest kochanym ojcem. Gdy coś przeskrobaliśmy, zawsze z nami rozmawiał, tłumaczył nam, jak mamy postępować. Wiele zawdzięczamy naszym rodzicom - dodaje Anna Harnas.
Przykład idzie z góry
Zofia i Władysław Walkowie wychowali ośmioro wnucząt i sześcioro prawnucząt.
Podczas każdych świąt Bożego Narodzenia, Wielkanocy, urodzin, imienin, do ich domu przy ulicy Gospodarczej zjeżdża się cała liczna rodzina. Jest wesoło i radośnie. Wszyscy mogą liczyć na siebie nawzajem.
- Przykład idzie z góry. Babcia i dziadek wpoili nam, że należy się szanować nawzajem, dochodzić do zgody, szukać rozwiązania, które będzie odpowiadało każdej ze stron - mówi wnuczka Agnieszka Banatowska. - Tak sami postępowali , bo wiele razy widziałam, że jeśli nie potrafili się zgodzić, siadali razem i wspólnie obgadywali wszystkie kwestie. Tak teraz postępują ich dzieci i wnuki. W tym roku jesteśmy z mężem 10 lat po ślubie i w naszym przypadku recepta na szczęśliwe małżeństwo, przekazana przez moich dziadków, sprawdza się w 100 procentach - dodaje z uśmiechem pani Agnieszka.
Brylantowe Gody co 20 lat
Brylantowych Godów w Pałacu Schoena nie było od dawna. Takie przypadki zdarzają się raz na 20 lat.
- Zazwyczaj pary świętują Złote Gody, czyli 50. rocznicę ślubu i Diamentowe Gody (60.).
Tymczasem państwo Walkowie są małżeństwem o 25 lat dłużej niż pary 50-letnie. Cieszymy się, że ma to miejsce w naszym Sosnowcu - mówi Arkadiusz Trzuskowski, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?