Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jurajskie tragedie

WOJCIECH W. WACŁAWEK
Jurajscy ratownicy wiedzą, że większość wypadków wynika z lekkomyślności turystów. Olgierd Górny
Jurajscy ratownicy wiedzą, że większość wypadków wynika z lekkomyślności turystów. Olgierd Górny
(OGRODZIENIEC - PODLESICE) W ciągu pięciu dni w jurajskich skałkach doszło do dwóch groźnych wypadków. Trzy osoby trafiły do szpitala, a jedna z nich, prawdopodobnie, resztę życia spędzi na wózku inwalidzkim.

(OGRODZIENIEC - PODLESICE)
W ciągu pięciu dni w jurajskich skałkach doszło do dwóch groźnych wypadków. Trzy osoby trafiły do szpitala, a jedna z nich, prawdopodobnie, resztę życia spędzi na wózku inwalidzkim.

Złe wyszkolenie, rutyna lub po prostu zmęczenie było przyczyną czwartkowego wypadku w Ryczowie. 21-letni olkuszanin wspinał się na górę Grochowiec. Gdy postanowił wrócić na dół, wpiął się w niewłaściwy odcinek liny asekuracyjnej i spadł z 20 m. Pechowy taternik ze złamanym kręgosłupem na odcinkach szyjnym i lędźwiowym trafił do szpitala.

- Nikt ze stojących u podnóża skały nie mógł zapobiec tragedii. Korzystanie z cudzej asekuracji jest rzadko stosowane, ale, jeżeli odbywa się za zgodą i wiedzą jej właścicieli, jest dopuszczalne - relacjonuje Piotr Van der Coghen, naczelnik Grupy Jurajskiej GOPR.

Do wypadku doszło ok. godz. 20 i zapadający zmierzch uniemożliwił lądowanie pod Grochowcem śmigłowca sanitarnego.

- Był to typowy wypadek "na własne życzenie", jego jedyną przyczyną był błąd taternika - dodaje Piotr Van der Coghen. - Niedzielny wypadek w Turni Motocyklistów był wynikiem "ryzyka górskiego", powodującego, że wspinaczka jest jednym ze sportów ekstremalnych.

30-letni instruktor alpinizmu z Radomia, wchodząc na ścianę, urwał spory kawałek skalny. Mężczyzna spadł z wysokości 12 m, a ważący ok. 60 kg blok skalny uderzył w głowę stojącą u podnóża góry 18-letnią kursantkę. Dziewczyna w momencie wypadku zakładała na głowę kask. Z urazami czaszki i uda trafiła ona do Szpitala Górniczego w Bytomiu.

- Gdyby jeszcze chwilę zwlekała z założeniem kasku, nie można by jej pomóc - mówi Piotr Van der Coghen.

Tymczasem większość amatorów wspinaczki nie nosi kasków. Używają ich jedynie uczestnicy kursów i ratownicy GOPR.

- Nikt nie chce uchodzić za "żółtodzioba" i stąd niechęć do kasków - wyjaśnia Mateusz Kilarski, który wyznacza i pokonuje najtrudniejsze szlaki wspinaczkowe. - Wiele osób po krótkim kursie i kilku weekendowych eskapadach do Podlesic uważa się za "profesjonalistów". To oni zapełniają później szpitale.

- Taternicy szybko popadają w rutynę i to ich gubi - dodaje Piotr Van der Coghen. - Dziesiątki razy wpinali karabińczyk w linę asekuracyjną i wykonują to automatycznie, nie sprawdzając co to za lina. Skutkiem takiej nonszalancji może być spędzenie reszty życia na wózku inwalidzkim.

Początek sezonu był w jurajskich skałkach raczej spokojny. Czarną serię nieszczęść rozpoczął dopiero w lipcu śmiertelny upadek w Jaskini Szpatowców. Na dno jaskini spadła wówczas dziewczyna zostawiona przez kolegów na noc na półce skalnej. Wszyscy wcześniej pili alkohol.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto