Wprawdzie jak zapewnia naczelniczka wydziału inwestycji Elżbieta Pękala do poniedziałku ma być gotowy komplet dokumentów i nic nie będzie stało na przeszkodzie rozpoczęciu procedury przetargowej, to jednak miastu po prostu brakuje pieniędzy na zabezpieczenie inwestycji. Trzeba będzie szukać środków zewnętrznych.
Podczas posiedzenia komisji Rozwoju Miasta i Ochrony Środowiska RM, naczelniczka Pękala wyjaśniła, że opóźnienie wynikło z konieczności aktualizacji kosztorysu i dostosowania go do obecnych cen rynkowych.
- Tego typu inwestycja wymaga perfekcyjnego przygotowania materiałów projektowych - wyjaśniała Elżbieta Pękala, zapewniając jednocześnie, że takie uaktualnienie jest czymś powszechnym przy tego typu projektach.
- Efekt jest jednak taki, że mamy opóźnienie - podsumował radny Karol Winiarski, pytając czy w najbliższych tygodniach można liczyć na ogłoszenie przetargu. Okazuje się, że przypuszczalna data to wrzesień. Wygląda więc na to, że miastu będzie trudno ruszyć z tą inwestycją w tym roku, zwłaszcza, że jej koszt to kilkadziesiąt milionów zł. Nie ma też za bardzo szans skorzystania z dofinansowania w ramach konkursu ogłoszonego przez zarząd województwa. Zgłoszony przez szpital projekt "Zakup aparatury i sprzętu medycznego na potrzeby bloku operacyjnego" o wartości 6, 2 mln zł (poziom dofinansowania - 85 proc.) znalazł się dopiero na 17. pozycji listy projektów rezerwowych.
- Skoro spada opcja, że zrobimy to za własne pieniądze, to pewnie skończy się na razie na remoncie pierwszego piętra - mówił sceptycznie Daniel Miklasiński, przewodniczący RM. - Ale po co obecnie remontuje się stare sale operacyjne? Czy to ma być jakieś zabezpieczenie na wszelki wypadek - sugerował Miklasiński,
Dyrektor sosnowieckiego szpitala, Zbigniew Swoboda wyjaśnił, że niezależnie od tego, kiedy ruszy budowa nowego bloku operacyjnego, z remontem starych sal czekać już po prostu nie było można.
- My od kilku lat trzymamy służby sanitarne w szachu emocjonalnym, mówiąc o nowym bloku, ale inspektor sanepidu nie chce już o tym słyszeć i oczekuje pewnych standardów. Nawet gdyby budowę nowego bloku rozpoczęto już teraz, to i tak te stare sale będą jeszcze służyć dwa lata. Jeszcze jeden powód jest taki, że i tak przeprowadzamy termomodernizację, to przy tej okazji nie ma sensu już robić czegoś byle jak - tłumaczył dyrektor. Wypowiadając się natomiast w kwestii finansowania nowego bloku wyjaśnił, że nie ma problemu ze znalezieniem partnera, ale zwykle oczekuje on zwrotu inwestycji najdalej po trzech latach, co w tym przypadku jest w zasadzie niemożliwe. Chyba, że do szpitala zostaną wprowadzone takie usługi, które obecnie nie są realizowane lub nastąpi rezygnacja z jakiejś realizowanej w ramach kontraktu z NFZ i w którymś z tych przypadków wejdzie podmiot prywatny.
- Skierowaliśmy takie zapytanie do minister Ewy Kopacz w sprawie sprzedaży świadczeń prywatnych w publicznym szpitalu. Otrzymaliśmy jednak odpowiedź odmowną - tłumaczył dyrektor. Szpital musiałby więc zostać przekształcony w spółkę. - A mamy takie przykłady i te szpitale teraz bankrutują - mówił dyrektor. Ryszard Łukawski, zastępca prezydenta przyznał, że w obecnej sytuacji brana jest pod uwagę opcja wejścia w partnerstwo publiczno-prywatne. Toczą się na ten temat wstępne rozmowy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?