Jedyny szpital zakaźny w Zagłębiu zostanie wkrótce zlikwidowany

W budynku zajmowanym przez oddział obserwacyjno-zakaźny czeladzkiego Szpitala Powiatowego trwają intensywne prace remontowe. Zgodnie z uchwałą Rady Powiatu Będzińskiego, wkrótce ma się do niego przeprowadzić psychiatria. Oddział obserwacyjno-zakaźny zostanie zamknięty.

- To jedyny szpital zakaźny w Zagłębiu - denerwuje się mieszkanka Dąbrowy Górniczej. - Zróbcie coś, żeby pacjentów z Czeladzi, Dąbrowy Górniczej, Sosnowca i Będzina nie odsyłano do Bytomia i Gliwic.

Dr Jan Juroszek, ordynator likwidowanego oddziału, potwierdza, że już teraz odsyła pacjentów do innych szpitali, ponieważ z powodu remontu ma do dyspozycji tylko kilkanaście łóżek. Po 30 września nie będzie jednak ani jednego... Decyzji władz powiatu komentować jednak nie chce. Odsyła do dyrekcji Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Czeladzi, któremu podlega szpital.

- Wszystko rozbija się o pieniądze. Od trzech lat oddział obserwacyjno-zakaźny przynosi straty. Ma jeden z najniższych kontraktów w województwie. Staramy się ratować zakład dający zatrudnienie 468 osobom - tłumaczy Stanisław Głogowski, dyrektor czeladzkiego SPZZOZ.

Próbowaliśmy się wczoraj skontaktować z wicestarostą będzińskim, odpowiedzialnym za ochronę zdrowia i naczelnikiem Wydziału Spraw Społecznych Starostwa Powiatowego. Obaj przebywają na urlopie. Z pomocą przyszedł "DZ" Łukasz Komoniewski, zastępujący rzecznika prasowego Starostwa. Przesłał nam uchwałę Rady Powiatu w sprawie likwidacji oddziału obserwacyjno-zakaźnego. Wynika z niej, że u podstaw tej decyzji leży ekonomia. Pomimo systematycznego zmniejszania liczby łóżek wskaźnik ich wykorzystania od kilku lat nie przekracza 50 proc. Oddział obserwacyjno-zakaźny generuje więc straty. W zeszłym roku koszty jego utrzymana przekroczyły o ponad 247 tys. zł wpływy.

Radni powiatowi uznali, że lepiej będzie, jeśli pacjenci z Zagłębia będą się leczyć w Bytomiu, Tychach lub Chorzowie...