MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Istnieje groźba utraty płynności finansowej placówek zdrowia

IWONA KUŹNIAK
Już teraz dostęp do specjalistów był utrudniony, tymczasem ma być jeszcze gorzej.
Już teraz dostęp do specjalistów był utrudniony, tymczasem ma być jeszcze gorzej.
Nowy rok stawia pod znakiem zapytania dalsze funkcjonowanie większości placówek służby zdrowia. Powód: aneksy do umów narzucone przez Śląską Regionalną Kasę Chorych, zmniejszające poziom finansowania większości usług ...

Nowy rok stawia pod znakiem zapytania dalsze funkcjonowanie większości placówek służby zdrowia. Powód: aneksy do umów narzucone przez Śląską Regionalną Kasę Chorych, zmniejszające poziom finansowania większości usług średnio o 20 proc. (w przypadku stomatologii nawet o 30 proc.) w stosunku do roku ubiegłego.

- Te aneksy to nieporozumienie, które możemy przypłacić utratą płynności finansowej - mówi Sławomir Szczurak, zastępca dyrektora ZLA w Zawierciu. - Przez cztery lata dobrze współpracowało nam się z kasą, wprowadziliśmy program komputerowy "Start", dzięki któremu ewidencjonowane są liczba i rodzaj wykonywanych świadczeń, a kasa wiedziała za co płaci. Znamy potrzeby naszych pacjentów. Obniżenie poziomu finansowania odbije się przede wszystkim na nich.

Nie będą przyjmowani nowi pacjenci przewlekle chorzy do pielęgniarskiej opieki długoterminowej (opieka nad obłożnie chorym w domu), o połowę ograniczone zostanie finansowanie badań diagnostycznych, utrudniony będzie dostęp do urologa, alergologa, rehabilitanta, do poradni endokrynologicznej, kardiologicznej i dermatologicznej, konieczne będzie wyznaczanie odległych terminów przyjęć.

- W tym roku będziemy bezwzględnie przestrzegać dziennych limitów przyjęć - dodaje Sławomir Szczurak. - Będzie to trudne, bo już w roku poprzednim były z tym problemy. Limit wizyt np. u urologa został wyczerpany we wrześniu, mimo to pacjenci byli przyjmowani. Liczyliśmy na zwiększenie limitu usług w tym roku, nikt nie spodziewał się zamiast tego tak drastycznych cięć.

Aneksy otrzymali wszyscy dyrektorzy śląskich placówek służby zdrowia. Dostarczono je pocztą. Kasa nie prowadziła wcześniej z dyrektorami żadnych rozmów, nie dano im też szans na renegocjowanie warunków kontraktów. Aneksy należało podpisać i przesłać. W przeciwnym razie kasa uznałaby to za trzymiesięczne wypowiedzenie umowy.

- Musieliśmy podpisać aneks, to była patowa sytuacja - dodaje Andrzej Pilch, kierownik SP ZOZ w Kroczycach. - W tamtym roku ledwie starczało na przetrwanie, nowa sytuacja może doprowadzić nawet do likwidacji zakładu. Finansowanie podstawowej opieki zdrowotnej spadło o 15 proc. przy czym zaznaczono, że 15 proc. tej kwoty należy przeznaczyć dodatkowo na diagnostykę. Finansowanie porad specjalistycznych spadło o 20 proc., a limit wizyt o 20-30 proc. Jeśli ta sytuacja się utrzyma, pojawi się widmo zwolnień personelu. Jeszcze bardziej wydłużą się kolejki do specjalistów: kardiologa, okulisty czy urologa. W naszym ośrodku aż 70 proc. specjalistów nie podpisało z nami umowy.
Ucierpią także prywatne gabinety lekarskie. O ponad 35 proc. mniej dostanie niemal całkowicie sprywatyzowana stomatologia.

- Będziemy musieli przyjmować jeszcze mniej pacjentów - mówi Zbigniew Zientarski, lekarz stomatolog. - Trudno się dziwić pacjentom, że nie rozumieją tej sytuacji, a wręcz nas oskarżają o lenistwo. Tymczasem jesteśmy uzależnieni od kasy i określonych przez nią limitów. Mało kogo dziś stać na sfinansowanie pełnego leczenia. Ta sytuacja może doprowadzić do tego, że stracimy pacjentów.

Aneksy podpisywane są tylko na pół roku, bo od lipca ruszyć ma Narodowy Fundusz Zdrowia i będą nowe reguły finansowania. W Szpitalu Powiatowym aneks obowiązywać ma przez trzy miesiące.

- Zmiany stawek wprowadzają chaos i nie pozwalają zaplanować pracy jednostki na cały rok - mówi Czesław Kawecki, zastępca dyrektora Szpitala Powiatowego. - Znacznie zostało obniżone finansowanie kosztów leczenia pacjentów, różnie to wygląda na różnych oddziałach, na niektórych kwota ta jest niższa o ponad 250 zł, a zwiększono nam limit przyjęć. Nie chcemy dopuścić do tego, by pacjent wychodził ze szpitala niedoleczony i bez odpowiedniej diagnozy, ale zabraknie pieniędzy na leki (w ciągu ostatniego roku podrożały o 16 proc.) i na diagnostykę. Limit przyznany przez kasę w ubiegłym roku był zbliżony do zapotrzebowania, podobnie limit przyjęć. Z powodu zmian umowy otrzymamy pieniądze z kasy dopiero ok. 20 lutego, a szpital musi funkcjonować. Sądzę, że to zamieszanie nie było potrzebne, szczególnie że z pewnością zmiany finansowania służby zdrowia wprowadzi Fundusz.
Już w ubiegłym roku odbierano rezerwy finansowe Śląskiej Kasie, choć nie czyniono tego wobec innych kas. Centralistyczne zarządzanie służbą zdrowia w ramach NFZ jeszcze bardziej, zdaniem lekarzy, zwiększy uznaniowość przyznawanych środków.

Potrzeby lokalne spadną na dalszy plan, mimo, że dzięki wprowadzeniu w ŚRKCh systemu "Start" są one świetnie zdiagnozowane. Mimo tego że większość lekarzy podpisała ,samobójcze" aneksy, dyrekcje szpitali, ZLA i ZOZ-ów wraz z władzami gmin i powiatów piszą o renegocjację niekorzystnych dla placówek warunków. Cały Ślask jest poruszony tą sytuacją, wszyscy z niepokojem czekają na dalsze posunięcia "kasy".

od 7 lat
Wideo

Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Istnieje groźba utraty płynności finansowej placówek zdrowia - Sosnowiec Nasze Miasto

Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto