Sfilmowane dzięki telefonom komórkowym "zabawy" młodzieży robią w internecie furorę. Wystarczy wejść na strony serwisu YouTube, żeby zobaczyć np. kompletnie pijanego nastolatka, który sika na drzwi dąbrowskiego przedszkola, albo młodego chłopaka, który z atrapą penisa biega w biały dzień po centrum miasta, zaczepiając przechodniów.
- Od jakiegoś czasu panuje wśród młodych ludzi moda na nagrywanie podobnych ekscesów. Często dzieciaki umawiają się po lekcjach, kupują tanie wino, piją je, a potem nagrywają upitych niemal do nieprzytomności kolegów. Nazywają to "zaliczaniem zgonów" - opowiada nauczyciel z gimnazjum.
Do czego wykorzystywane są przez dzieci telefony i globalna sieć komputerowa rodzice sprawdzają rzadko, albo wcale. Nie kontrolują, bo... nie potrafią.
- Rodzice często nie nadążają za technicznymi nowinkami, a ich dzieci o tym doskonale wiedzą i niezbyt rozsądnie korzystają ze swobody. Takie zachowania wynikać mogą też z nudy i burzy hormonów, która w tym wieku daje o sobie znać. Dzieciaki nagrywają te filmy, bo myślą, że w ten sposób mogą komuś zaimponować i pokazać, że są dorośli i odważni. Tymczasem potwierdzają jedynie swoją niedojrzałość - podkreśla Anna Leszczyńska, dąbrowski pedagog.
Specjaliści podkreślają, że jeśli w bohaterze podobnego filmu rozpozna się swojego ucznia czy dziecko, to konieczne jest przekonanie młodego człowieka, że walka o pozycję w grupie powinna być prowadzona w zupełnie inny sposób.
- Z dziećmi trzeba rozmawiać. Jeśli sami nie czujemy się na siłach, to warto o pomoc poprosić szkolnego pedagoga czy psychologa - tłumaczy Anna Leszczyńska.
Gimnazjaliści, którzy obejrzeli filmy swoich rówieśników, komentują to niezbyt chętnie.
- Nagrywanie takich filmów i umieszczanie ich w internecie to głupota. Nikt nie zastanawia się nad tym, że mogą na nie trafić też nauczyciele czy rodzice - mówi Krystian Cieślak, gimnazjalista z Dąbrowy Górniczej.
Na takie filmy trafić mogą też policjanci i zdarza się, że nagranie staje się podstawą do wszczęcia postępowania.
- Internauci często wysyłają nam linki do stron, na których są zapisy różnych ekscesów, na przykład nagrania bójek. Najczęściej można rozpoznać twarze uczestników i wtedy zaczynamy badanie sprawy. W tym przypadku może być podobnie - mówi Adam Jachimczak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?