Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia Zagłębia Dąbrowskiego: Jak mikry cyrkowiec zaginął w Sosnowcu

Tomasz Kostro
Lata trzydzieste, ubiegłego wieku (1933). Handel uliczny w Sosnowcu
Lata trzydzieste, ubiegłego wieku (1933). Handel uliczny w Sosnowcu NAC
W latach trzydziestych w Sosnowcu zdarzyła się historia z pogranicza obyczajowego skandalu i z kryminalnym akcentem. O podobnych historiach możemy przeczytać w wydanej w ubiegłym roku książce „Sekrety Zagłębia”.

W okolicy świąt wielkanocnych w Sosnowcu rozbił swój cyrkowy namiot zespół, którego wiodącym numerem był występ liliputów - akrobatów, ponoć niezwykle atrakcyjny.

Zaginął mikry cyrkowiec

Po pierwszym występie, kiedy już artyści udali się na zasłużony odpoczynek, lider zespołu, mężczyzna w sile wieku, choć wzrostu mikrego, wybrał się na spacer po mieście. Ze spaceru nie wrócił. Gdy rano okazało się, że artysty nie ma, wszczęto alarm. Zawiadomiono policję sugerując, że to być może działania konkurencji, który to inny cyrkowy zespół miał jakoby porwać lidera akrobatów. Nie potwierdziło się owo podejrzenie, za to informator policji (policja zawsze i wszędzie musi mieć dyskretnych informatorów), kelner czy też barman z lokalu „Zacisze” (ulica Krzywa) doniósł, że owego feralnego wieczoru jednym z gości był mikrego wzrostu mężczyzna w towarzystwie znanego powszechnie w mieście, potężnego rozmiarem ciała, sutenera.
Pili obficie i mały akrobata nie wytrzymał i tempa i ilości. Przygodny towarzysz wziął artystę pod pachę i wyniósł w nieznane. Policja jednak znalazła trop i rychło odkryła prawdę. Otóż sutener zaniósł swego pijanego w sztok kompana „swoim” panienkom do zabawy. Te zaś zabawiały się liliputem tak serdecznie, że kilka dni musiało minąć, aby akrobata powrócił do jako takiej kondycji. Oczywiście cyrk musiał zwinąć namiot, przedstawienia odwołać i bez zarobku Sosnowiec opuścić.

Czworo nastolatków na gigancie

Drugą historią, także z lat trzydziestych, było zaginięcie czwórki dorastających dzieciaków w pierwszy dzień wakacji. Dwie dziewczyny i dwóch chłopaków. Zrozpaczeni rodzice niezależnie od siebie zawiadomili policję, a ta zaczęła intensywne poszukiwania. Penetrowano okoliczne kąpieliska, myszkowano po miejscach chętnie odwiedzanych przez młode parki, bowiem przyjęto zrazu założenie, że zaginięcie miało podłoże miłosne. Bez rezultatu.
Mijały tygodnie i wreszcie policja warszawska zawiadomiła Sosnowiec, że chłopaków ma. Właśnie wracają z Bukaresztu, dokąd trafili przez „zieloną” granicę w poszukiwaniu przygód i tam zwrócili uwagę miejscowej policji.
Upadła koncepcja, że były to dwie parki. Dziewcząt nadal nie było, aż wreszcie znalazły się i one. W żeńskim klasztorze o ostrej regule, hen aż po Warszawą. Pikanterii tej historii dodawał fakt, że jedną z panienek była Żydówka, która pod wpływem przyjaciółki przyjęła chrzest, po czym obie rozpoczęły nowicjat.

Książka „Sekrety Zagłębia” ukazała się w 2018 roku. Opowieści, które znalazły się w książce są równie atrakcyjne. Są „kryminałki”, znalazły się dramatyczne wydarzenia z lat okupacji, obyczajowe skandaliki od początku wieku XX po jego kres.

Artykuł powstał w ramach współpracy DZ z Instytutem Zagłębia Dąbrowskiego

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto