GKS Jastrzębie - Motor Lublin 2:1. Dwie bramki Stanclika dały pierwszą wygraną u siebie. Piłkarze sprawili trenerowi urodzinowy prezent
Po wygranej na inaugurację rozgrywek eWinner 2. ligi, piłkarze GKS-u Jastrzębie w dwóch kolejnych spotkaniach ligowych nie byli w stanie sięgnąć po komplet oczek. Podopieczni trenera Grzegorza Kurdziela najpierw w górniczych derbach przegrali z Górnikiem Polkowice (0:2), a potem zremisowali z Hutnikiem Kraków (0:0). Ekipa z Jastrzębia nie zapomniała jednak, jak wygrywać mecze, co udowodniła w starciu z Motorem Lublin.
Mecz z ekipą ze stolicy woj. lubelskiego nie rozpoczął się jednak dla jastrzębian dobrze. Ba, rozpoczął się źle, bo już w 7. minucie Grzegorz Drazik zmuszony był wyciągać piłkę z siatki. Golkipera z bliskiej odległości pokonał Przemysław Szarek. Bramkarza GKS-u trudno jednak o to trafienie winić. Większe pretensje można w tej sytuacji mieć do defensywy gospodarzy.
Wobec tego jednak, co w dalszej części sobotniego meczu "wyczyniała" obrona przyjezdnych, błąd jastrzębian nie był jednak aż tak poważny. Zwycięstwo w starciu z Motorem zawodnicy GKS-u mogą zawdzięczać bowiem nie tylko swoim snajperom, Szymonowi Gołuchowi i Danielowi Stanclikowi. Wdzięczni mogą być także obrońcom z Lublina.
Ci najpierw niepotrzebnie zabawili się we własnym polu karnym, rozpoczynając grę, co kosztowało ich utratę pierwszego gola, a następnie do spółki z bramkarzem zbagatelizowali bezpańską piłkę do której ruszył Gołuch. Młody zawodnik wykorzystał kompletnie niepotrzebny ruch nogą bramkarza Motoru i gdy poczuł kontakt, padł w polu karnym.
Obojętny na to zdarzenie nie pozostał arbiter - Dmytro Krywuszkin - który wskazał na jedenasty metr od bramki. Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się być Stanclik. Ten sam zawodnik mógł ustrzelić w sobotę hat-tricka, ale jego uderzenie głową z 80. minuty spotkania minęło bramkę. Okazję do wyrównania mieli też lublinianie, lecz Drazik był dobrze dysponowany i nie dał się już pokonać.
- Udało nam się obrócić niekorzystny wynik i wygrać, i za to chwała zespołowi. Myślę, że to na pewno będzie rzutować na przyszłość w pozytywny sposób. Takie zwycięstwa nas budują - podkreślał po końcowym gwizdku kapitan GKS-u Jastrzębie, Mateusz Słodowy, który nie ukrywał, że w szatni padło kilka mocnych słów z ust trenera, które także przyczyniły się do lepszej gry drużyny po zmianie stron.
Autor mocnych słów, o których mówił Słodowy, czyli trener Kurdziel, po meczu nie musiał ich używać. Nie omieszkał za to pochwalić swojej drużyny.
- Jestem zadowolony z postawy zespołu - powiedział na pomeczowej konferencji Grzegorz Kurdziel, dla którego wygrana jego podopiecznych była swoistym prezentem z okazji obchodzonych dzień po meczu z Motorem, urodzin.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?