Dwuletni Kuba ma ogromne szczęście. Choć we wtorek po południu wypadł z pierwszego piętra ma tylko niegroźne obrażenia. Siłę upadku zmniejszył prawdopodobnie kabel telewizyjny, który biegnie w pobliżu okna, oraz zmiękczona deszczem ziemia.
- Właśnie byłam w kuchni, kiedy kątem oka zauważyłam, że coś spada za oknem. Zaraz potem usłyszałam płacz dziecka, a kabel telewizyjny uderzył w szybę okna. Wyjrzałam i zobaczyłam na trawniku Kubusia - opowiada Agnieszka Bogdziewicz, która mieszka na parterze bloku. - Tak jak stałam, nawet nie ubierając butów, wybiegłam na dwór. Wzięłam Kubę na ręce i poszłam z nim do mieszkania jego rodziców.
Rodzice dziecka spali w tym momencie i nie słyszeli pukania do drzwi. Po kilku minutach Agnieszka Bogdziewicz zrezygnowała z dobijania się do drzwi sąsiadów, narzuciła na Kubę kurtkę swojego 5-letniego syna i pobiegła z nim do swojej mamy, która mieszka w tym samym bloku.
- Po drodze spotkałam koleżankę i poprosiłam ją, żeby zaopiekowała się moim synkiem, a sama od mamy zadzwoniłam po pogotowie ratunkowe - wspomina pani Agnieszka. - Razem z Kubusiem pojechałam karetką do Centrum Pediatrii.
Maluch cały czas płakał, bolała go noga i nie wiedział co się dzieje. Ratownik z karetki wziął malca na ręce, dał mu pluszowego misia. To trochę malca uspokoiło. W szpitalu pani Agnieszka była z chłopcem do momentu, kiedy przyjechali jego rodzice.
- Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Byłem po nocnej zmianie w pracy i zasnąłem twardym snem. Zresztą tak samo jak żona. Choć mieszkamy jeszcze z moimi rodzicami i bratem, to oprócz nas w domu nie było nikogo. Kuba jest naszym jedynym dzieckiem - mówi Grzegorz, ojciec chłopca. Dobijała się do nich mama pani Agnieszki. Udało się jej w końcu dobudzić sąsiadów. Gdy usłyszeli, że Kuby nie ma w domu, to nie wierzyli.
- Odruchowo poszedłem szukać syna w pokoju rodziców, w łazience, ubikacji, w jego pokoju. Nigdzie go nie było. Wtedy dotarło do mnie, że zanim położyliśmy się spać, lekko uchyliłem okno w kuchni - pan Grzegorz pokazuje okno, przez które wypadł malec.
Gdy rodzice zasnęli, Kuba spał w łóżeczku. W pewnym momencie obudził się, poszedł do kuchni, wspiął się na taboret, stół i parapet okna. Wychylił się i wypadł.
- Kuba to bardzo ruchliwe dziecko. Cały czas trzeba go pilnować. Bardzo lubi stać w oknie i obserwować co się dzieje - mówi tata dwulatka.
Maluch czuje się dobrze. Prawdopodobnie dzisiaj zostanie wypisany do domu.
Powtórka po roku
Podobny wypadek miał miejsce w Sosnowcu dokładnie rok temu. Wtedy 3-latek wypadł z okna na drugim piętrze w bloku przy ul. Jagiellońskiej. W tym czasie jego mama poszła na zakupy, a tata przyszedł zmęczony z pracy i zasnął. Na szczęście chłopcu też nic się nie stało.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?