MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Czternastolatek i jedenastolatek trzęsą osiedlem

Marcin Twaróg
Rys. Marek Nycz
Rys. Marek Nycz
Od co najmniej trzech lat mieszkańcy sosnowieckiej dzielnicy Ostrowy Górniczej żyją w ciągłym strachu. W każdej chwili mogą zostać okradzeni i pobici. Nie wytrzymali i napisali oficjalne pismo z prośbą o interwencję.

Od co najmniej trzech lat mieszkańcy sosnowieckiej dzielnicy Ostrowy Górniczej żyją w ciągłym strachu. W każdej chwili mogą zostać okradzeni i pobici. Nie wytrzymali i napisali oficjalne pismo z prośbą o interwencję. Ich oprawcy pozostają bezkarni i nic sobie nie robią zarówno z policji, jak i sądu. Kim są ci potężni ludzie, którzy trzęsą osiedlem? To... dzieci! Dwaj bracia 14-letni Patryk i 11-letni Aureliusz. Starszy od dwóch lat powinien znajdować się w domu poprawczym, ale ciągle jest na wolności z powodu "przeludnienia" tego typu placówek.

- Gdyby nam ktoś jeszcze kilka lat temu powiedział, że się będziemy barykadować w domach przed takimi gówniarzami, to byśmy nie uwierzyli. To są młodzi terroryści - mówią zgodnie sąsiedzi.

Patryk i Aureliusz niemal co drugi dzień odwiedzają miejscowy komisariat policji. Gdy coś ukradną lub kogoś pobiją, spisywani jest odpowiedni protokół. Policjanci pouczają braci i... wypuszczają do domu. Tylko tyle mogą zrobić. Ci wracają i już kolejnego dnia dopuszczają się kolejnego wykroczenia.

- Oni są nam doskonale znani. Sprawa starszego chłopca została już zakończona sądowo. A sprawa młodszego wciąż jest w toku, bo stale przybywa nowych występków. Problem jest tak poważny, że zajmuje się nim specjalny Zespół ds. Nieletnich i Zwalczania Patologii ? mówi aspirant Grzegorz Wierzbicki z sekcji kryminalnej Komendy Powiatowej Policji w Sosnowcu.

O chłopcach w okolicy nie mówi się inaczej jak tylko "ostrowieckie potwory". Stopień demoralizacji jest tak duży, że nie wahają się okraść własnej babci, wchodzą przez okna na piętrze i plądrują mieszkania pod nieobecność domowników. Wynoszą kosztowności, pieniądze i jedzenie. Obnoszą się na podwórku z siekierą i znęcają nad słabszymi. Największy stres przeżywają uczniowie pobliskiej szkoły, w której uczą się się bracia.

- Dzieci po prostu boją się przychodzić do szkoły i obok nich stanąć. Starszemu, jak coś odbije, to bez zastanowienia wyzywa nawet nauczycielki, wychodzi z klasy, trzaska drzwiami. Nie sposób sobie z nim poradzić. Kiedyś zrzucił ławeczkę ze schodów. To cud, że nikomu nic się nie stało. Zachowanie już zaczyna zagrażać nie tylko zdrowiu, ale i życiu dzieci - mówi jedna z pracownic Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 6.

Starszy setki razy został przyłapany na kradzieży kurtek, butów, i pieniędzy. Młodszy wdaje się w bójki. Kiedyś tak dotkliwie skopał młodszego kolegę, że wybił mu ząb.
Patryk już w 2002 r. postanowieniem sądu miał być umieszczony w zakładzie resocjalizacyjnym w Herbach. Dlaczego do tej pory tam nie trafił? Bo nie ma dla niego miejsca. Chłopiec ma świadomość bezkarności więc bez obaw dopuszcza się kolejnych przestępstw.

- Umieszczaniem w ośrodkach zajmuje się tylko Centrum Metodyczne Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej w Warszawie. Nie mamy żadnej możliwości przyspieszenia całej procedury. Skierowań do ośrodków było zawsze więcej niż wolnych miejsc. A teraz jest jeszcze gorzej. To walka z wiatrakami. Mam nadzieję, że na dniach sprawa tego chłopca zostanie zakończona - mówi Bożena Grociak z wydziału edukacji urzędu Miasta w Sosnowcu.

Z patowej sytuacji doskonale zdają sobie sprawę w sądzie rodzinnym, który orzeka o umieszczeniu w ośrodkach. Niestety także on nie ma żadnej możliwości interwencji.

- Możemy pisać ponaglenia, ale i tak to nic nie da. od paru lat trwa zator. Na umieszczenie w ośrodkach czeka teraz z naszego terenu 14 nieletnich. Niestety do czasu zwolnienia miejsca w zakładzie, pozostają w domu - mówi Aleksandra Małachowska, wiceprezes Sądu Rejonowego w Sosnowcu.

Na własną rękę miejsce w ośrodku wychowawczym próbowała szukać szkoła. Dyrekcja pisała błagalne listy tłumacząc, że uczniowie czują się zastraszeni. Nadaremno. Na żadną pomoc wychowawczą nie może liczyć też ze strony rodziców.

Ewa Laskowska, matka chłopców, po prostu nie widzi problemu. - A, że niby co się dzieje? Kto się skarży? Ja nie będę się wypowiadała, bo nic złego się tutaj nie wyprawia - mówi z pretensjami i trzaska drzwiami mieszkania.

Znacznie bardziej rozmowny jest sam Patryk. - Dobrze się uczę, mam kolegów. Sąsiedzi myślą, że to ja kradnę, ale to nieprawda. Kiedyś często byłem na komisariacie, ale teraz już się poprawiłem ? mówi udając niewinnego.

Jak jest prawda, najlepiej wiedzą sąsiedzi. - On się poprawił? To jakaś kpina! Wczoraj włamał się do piwnicy sąsiadki i przetrzepał ją całą. Młodszy się od niego uczy, a rodzice na wszystko dają pozwolenie - mówi Barbara Guzek.

od 7 lat
Wideo

Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto