Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ciuchcią przez Promenadę na Trójkąt Trzech Cesarzy ZDJĘCIA

tos
Olbrzymią popularnością cieszyła się kolejka, która w czwartek 3 Maja kursowała między mysłowickim rynkiem a okolicami Trójkąta Trzech Cesarzy. Przy mysłowickim brzegu Przemszy w rejonie Trójkąta czekali przedstawiciele Muzeum Miasta Mysłowice, którzy mówili o dawnym styku granic trzech państw zaborczych.

Zainteresowanie ciuchcią kursująca z rynku przez Promenadę na ul. Portową było tak duże, że bilety szybko rozeszły się jak świeże bułeczki, a chętni na przejazd musieli odejść z kwitkiem.

Uliczna kolejka dojeżdżała do ul. Portowej, skąd mysłowiczanie dochodzili do mysłowickiego brzegu Przemszy w rejonie Trójkąta Trzech Cesarzy. Czekali już tam na nich żołnierze w mundurach pruskim, rosyjskim i austro-węgierskim, a także powstańcy śląscy. Ustawiono także szlaban graniczny, stanowisko strzeleckie i budkę wartowniczą.

- Ktoś może mówić, że to jest antypolskie. My staramy się opowiadać o historii takiej, jaka ona była - słyszymy w Mysłowicach.

Na Trójkącie Trzech Cesarzy do 1914 roku, chociaż formalnie do 1918 stykały się granice trzech państw zaborczych - Prus, Rosji i Austro-Węgier. W okresie dwudziestolecia międzywojennego stykały się tutaj granice trzech województw: śląskiego, kieleckiego i krakowskiego, a potem granice Sosnowca, Mysłowic i Jaworzna. Tak było do 1953 roku, gdy jaworznicki do tego czasu Jęzor został przyłączony do Sosnowca.

W okresie zaborów Trójkąt był popularnym miejscem wycieczek.

- Na Przemszy był nawet mały mostek do ruchu pieszego. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że to był mały ruch graniczny - mówi Wojciech Kubowicz z Muzeum Miasta Mysłowice, który w czwartek na Trójkącie opowiadał mysłowiczanom o przeszłości tego miejsca. - Wszyscy turyści, którzy tu przyjeżdżali, mogli przejść na stronę austriacką, żeby w winiarni Bestera napić się wina. Po stronie mysłowickiej od 1907 roku znajdowała się wieża Bismarcka, z której można było podziwiać teren. Ludzie docierali tutaj oczywiście promenadą z mysłowickiego dworca i szli traktem pieszym w kierunku Trójkąta. Ta turystyka miała swój koloryt. Ludzie byli ciekawi świata, a Trójkąt był miejscem, które łatwo było wskazać na mapie - opowiada.

Turyści przybywający na Trójkąt z chęcią kupowali pocztówki - co ciekawe, w zdecydowanej większości wydawane po stronie pruskiej. Z czasem miejsce to uległo zapomnieniu, chociaż tak naprawdę dawne granice pozostawały i wciąż pozostają w świadomości okolicznych mieszkańców.

- Weszła w to polityka. Były tu kolejne inwestycje, bo mamy tu mnóstwo mostów kolejowych. Kolej piaskowa jest już nieczynna, a niezbyt bezpiecznie jest po tych mostach chodzić. Władze w Polsce Ludowej nie chciały pamiętać o tym miejscu, bo celebrowali je wcześniej Niemcy. Pamięć ludzka jest jednak starsza niż decyzje władzy. To miejsce pozostaje w świadomości mysłowiczan. W latach sześćdziesiątych pomału zaczyna wracać, bo ujawniają się np. kolekcjonerzy pocztówek. Po 1989 roku kwestia Trójkąta wypłynęła na nowo. Oby miastom udało się porozumieć i wykorzystać ten kapitał, który Mysłowice mają - mówi Wojciech Kubowicz. - Dzisiaj jesteśmy w województwie śląskim. W pobliskim Zagłębiu, za rzeką, pamięć o tradycjach jest, więc tożsamościowa i kulturowa granica na Przemszy i na Brynicy jest. Każdy buduje swoją tożsamość. Ślązacy po swojemu, w Zagłębiacy po swojemu. To spadek po tej przeszłości - tłumaczy.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na myslowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto