Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Barbara Ptak: Nadmuchajcie mi proszę ten brokat [ZDJĘCIA]

Henryka Wach-Malicka
Barbara Ptak stworzyła kostiumy do największych polskich filmów i przedstawień teatralnych
Barbara Ptak stworzyła kostiumy do największych polskich filmów i przedstawień teatralnych Arkadiusz Gola
Do Oscara nominowano osiem polskich filmów, do czterech z nich kostiumy projektowała wielka scenografka Barbara Ptak. O mieszkającej w Katowicach artystce, filmie, którego będzie bohaterką i rewii jej kostiumów, która w niedzielę odbędzie się w Teatrze Rozrywki pisze Henryka Wach-Malicka.

Tylko ona wygląda olśniewająco w zestawie: fioletowe włosy, czerwona bluzka i czarne lakierki z czerwonymi wstążkami zamiast sznurówek. Bo tylko ona potrafi ten zestaw nosić z wdziękiem damy, kokieterią diwy cyganerii i niebywałym dystansem. Do siebie i do mody.

Barbara Ptak - scenografka filmowa i teatralna jest współtwórczynią urody i nastroju największych polskich przebojów ekranowych. Samych tytułów jest ponad setka, a do niektórych z nich powstawały przecież tysiące kostiumów, koronnej konkurencji artystycznej katowickiej artystki. Jeśli zaś do tej gigantycznej szafy filmowej dodać kostiumy z kilkudziesięciu spektakli, to strzeżmy się zawrotu głowy.

- Ja nawet próbowałam policzyć - mówi artystka - ile krynolin i sportowych kurtek, wytwornych futer i chłopskich sukman, fraków i rzymskich tunik, a nawet frywolnej bielizny i wojskowych mundurów zaczęło żywot w moim szkicowniku. Ale się nie doliczyłam! Wiem za to, ile kostiumów i inkrustowanych półszlachetnymi kamieniami nakryć głowy do "Królowej Bony" czy innych filmów kostiumowych wyparowało z magazynów polskich wytwórni filmowych. Nigdy nie pogodzę się z tym marnotrawstwem, choć wiem, że to "było-minęło". I że trzeba iść dalej, projektować, szukać nowych inspiracji. Dopóki człowiek pracuje, dopóty żyje! A ja lubię żyć - dodaje.

Oj, co do tego, że pani Basia żyć lubi i umie, nie ma wątpliwości. Ozdoba każdej gali, dusza towarzystwa, niestrudzona propagatorka odwagi w modzie. Zawsze w doskonałym humorze, zawsze skora do artystycznych wyzwań. Tylko czasem załazi za skórę dyrektorom teatrów albo kierownikom filmowych produkcji, gdy nie zgadza się na półśrodki, bo "tak jest oszczędniej". Wtedy ze ślicznej i łagodnej pani Basi wychodzi harda i bezwzględna pani Barbara. I to jest jedyny moment, gdy Ptakowa (właśnie tak, żadnych tam poufałości) krzyczy. Nawet na Andrzeja Wajdę krzyczała, gdy zgodził się nieopatrznie z zaopatrzeniowcem, żeby tłum szwaczek odziać w jednakowe kaftaniki. - No, w życiu bym na to nie pozwoliła - zapala się jeszcze po latach - żeby te kobiety "upokorzyć", nawet na ekranie! Były biedne i głodne, ale chciały się podobać. Koszulki ozdabiały; własnoręcznie je wyszywały. To nie moja fanaberia, to fakt, potwierdzony materiałem dowodowym; rysunkami i zdjęciami z tamtych czasów!

Rzeczony "materiał dowodowy" to jej szlachetny bzik. Książki o historii mody i obyczajów czyta tonami, obrazy z każdej epoki studiuje godzinami. Żeby, Boże broń, jakiegoś uchybienia nie popełnić. Nigdy niczego nie kopiuje, jej kostiumy to często "wariacje na temat", zachwycające oryginalnością i grą skojarzeń. Ale wierność zasadom musi być! Dlatego dostaje szału, gdy ktoś chce wszyć zamek błyskawiczny w renesansową suknię, mówiąc, że z widowni i tak nie będzie go widać, a aktorka szybciej się przebierze. - W renesansie suknie sznurowano i basta - twierdzi pani Basia. A jak pani Basia coś twierdzi, to tak musi być. I niech się zgłosi ten, kto jej kiedykolwiek podskoczył!

Jerzy Kawalerowicz też nie podskoczył. Choć czas i budżet mu się kurczyły, cierpliwe czekał na planie "Faraona" aż Barbara Ptak ufarbuje w gigantycznych kadziach (i w naturalnych barwnikach) kilometry bawełny, z których udrapuje potem kostiumy bohaterów. Udrapuje (!), bo w Egipcie, w tej właśnie epoce, szaty drapowano. A dla ścisłości tylko dodajmy, że farbowanie owo odbywało się w piaskach pustyni Gobi i samo w sobie zasługiwało na filmową etiudę...

Kazimierz Kutz opowiada, że na planie ich wspólnych filmów, w pewnym momencie przestał z Basią rozmawiać. - Bo ona zawsze przygotowana z długości lejbików tak, jakby się do magisterium z tych lejbików przygotowywała. To co, ja się miałem wtrącać? - żartuje reżyser.

W środowisku filmowym i teatralnym panuje przekonanie, że Ptakowa zaprojektuje wszystko - od pantalonów po skafander kosmiczny. I, że za każdym razem będzie to rewelacja. Co innego jednak praca, a co innego prywatne upodobania. Barbara Ptak nie cierpi na przykład dżinsu i choćby jej największą kasę dawali, to się w dżinsowe ciuchy nie odzieje. Kostium, oczywiście, zaprojektuje, choć na wszelki wypadek poinformuje reżysera, że ten dżins to "taki niesceniczny jest bardzo". Ale jedwabie, aksamity, tafty i gipiury... Te materie są jak żywe istoty. Przy każdym ruchu aktora układają się inaczej, a w świetle potrafią nawet zmienić kolor.

W swojej sztuce Barbara Ptak osiągnęła absolutne wyżyny. Przez całe bujne i owocne życie nie potrafiła tylko jednego - autopromocji. Wielka artystka grzeszy skromnością i pokorą. Żartobliwie mówi, że tak jej nakazał mąż - nieżyjący już śpiewak i artysta dramatyczny Stanisław Ptak. - Stasiu mówił mi - wspomina - że scena to jego domena, bo on jest aktorem, a ja aktorów mam tylko pięknie ubrać. Oczywiście, to były przekomarzania, bo Stasiu strasznie cenił moją sztukę. Ale ja się jakoś na tę skromność jednak zakodowałam. Do dziś dziwnie się czuję, gdy po premierze muszę wyjść na scenę i się ukłonić. Ale kłaniam się ładnie, Staś mnie nauczył!

Nareszcie ktoś Barbarę Ptak z nadmiaru skromności jednak wyciągnie. Dziennikarze: Krzysztof Korwin-Piotrowski i Ewa Niewiadomska kręcą dla Telewizji Katowice pełnometrażowy film, którego bohaterką będzie właśnie ona. Roboczy tytuł: "Kandydatka do Oscara". Na obraz złożą się fragmenty filmów z kostiumami Barbary Ptak i jej opowieść o tym, jak te cuda powstawały. Najpierw w wyobraźni artystki, potem w filmowym życiu. Osobną sekwencją opowieści będzie też "pokaz mody teatralnej". Najpierw miała to być tylko etiuda, zrealizowana w Teatrze Rozrywki i z jego aktorami. Wkrótce pomysł zaczął żyć samodzielnie i zmienił się w projekt, który pokazany zostanie publiczności z okazji akcji drzwi otwartych w Teatrze Rozrywki.

Jakub Lewanowski, tancerz i choreograf, który tę oryginalną rewię przygotowuje, mówi: - Kostiumy pani Barbary same podpowiadają, jakiej historii chcą być bohaterami. Niezależnie od spektaklu, w którym grały! Ta niebieska suknia, na przykład, jak tylko ją zobaczyłem, wydała mi się suknią kobiety-bluszcza, uwodzącej mężczyzn mieszanką seksapilu i niewinności. Ja tylko wybrałem do niej muzykę i wymyśliłem do tej sukni choreografię. Kostiumy pani Basi mają duszę. Po prostu - dodaje choreograf.

A pani Basia, obserwująca próbę pokazu swoich arcydzieł, jak zwykle daje upust zawodowemu perfekcjonizmowi. Fragment brokatu na jednej z sukni stracił sztywność, więc pani Basia komenderuje: - Nadmuchajcie mi ten brokat, żeby był taki bardziej nabzdyczony. No, żeby go było widać z ostatniego rzędu. Jak mówię, że się da, to się musi dać!

Pokaz odbędzie się w Teatrze Rozrywki 3 kwietnia, o godz. 19.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto