MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Bankructwo FUM oznacza upadek gminy

WOJCIECH W. WACŁAWEK
Trwające od kilku miesięcy protesty nie przyniosły żadnych rezultatów.
Trwające od kilku miesięcy protesty nie przyniosły żadnych rezultatów.
Przez cztery dni pracownicy FUM Poręba demonstrowali na ulicach swojego miasta, domagając się wypłaty zaległych pensji oraz ratunku dla stojącego na skraju bankructwa zakładu.

Przez cztery dni pracownicy FUM Poręba demonstrowali na ulicach swojego miasta, domagając się wypłaty zaległych pensji oraz ratunku dla stojącego na skraju bankructwa zakładu. Na razie efektem protestu są tylko pisma wysyłane do ministra Wiesława Kaczmarka przez samorządowców i centrale związkowe.

- Jesteśmy są u kresu wytrzymałości. Od pięciu miesięcy nie otrzymujemy wypłat, w efekcie ludzie są wszędzie zadłużeni, brakuje im pieniędzy na jedzenie - mówi Mirosława Juńczyk, szefowa Solidarności w FUM Poręba. - Dramatyczna jest zwłaszcza sytuacja rodzin utrzymywanych wyłącznie przez pracowników naszego zakładu.

Takich rodzin w Porębie nie brakuje. W FUM pracowały całe rodziny.

- W tej fabryce pracował mój dziadek i ojciec. Ja poszedłem w ich ślady. Tu pracuje też moja żona i starszy syn. Żadne z nas od pięciu miesięcy nie dostaje wypłat. Łącznie uzbierało się już 13 tys. zł zaległości, nie licząc lipca - mówi Henryk Matan. - Wstyd powiedzieć, ale teraz utrzymują nas rodzice emeryci.

Nie wszyscy mogą jednak liczyć na pomoc rodzin.

- Coraz częściej jem suchy chleb, a często chodzę spać głodna - przyznaje Elżbieta Pytlos, która w FUM pracuje razem z mężem. - Nie ma pieniędzy na nic, a nieuchronnie zbliża się początek roku szkolnego. Nie wiem, jak dam sobie radę.

Spółka zalega Pytlosom już 7,2 tys. zł. Ich długi stale rosną, a w najbliższych dniach trzeba kupić szkolne podręcznik dla trzech córek. To wydatek rzędu tysiąca złotych.

- Próbowaliśmy odzyskać pieniądze z kasy zapomogowo-pożyczkowej, ale okazało się, że poprzedni prezes "pożyczył" je na wypłaty - dodaje Elżbieta Pytlos.

W ubiegłym roku oba działające w FUM związki zawodowe (Solidarność i Metalowcy) zarzuciły zarządowi spółki zagarnięcie 9,4 tys. zł składek oraz 122,7 tys. zł z pracowniczej kasy zapomogowo-pożyczkowej. Pieniądze te zostały potrącone z wypłat załogi, ale nie trafiły na konta adresatów. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożono w zawierciańskiej Prokuraturze Rejonowej.

- Sprawa została umorzona z powodu braku dowodów winny - mówi Mirosława Juńczyk. - Odwołaliśmy się do Prokuratury Okręgowej i minister Piwnik. Na razie bez skutku.

Załodze nie udało się również unieważnić, podpisanej jesienią 2000 r., "generalnej umowy o współpracy" z Metalexportem, praktycznie przekazującej warszawskiej firmie wyłączność na sprzedaż eksportową, krajową oraz import towarów i usług. Jej zerwanie wiąże się z wypłatą 3 mln dolarów odszkodowania.

- Ta umowa jest typowym przykładem działania na szkodę spółki - twierdzi Mirosława Juńczyk. - Prezes Cichoń zawarł ją w czasie, gdy trwał proces jego odwołania. Nie była ona też konsultowana z Radą Nadzorczą.

- Umowa jest fatalna - przyznaje Grzegorz Markowski, obecny prezes FUM Poręba. - Wciąż szukamy innych kontrahentów, a z Metalexportem walczymy o należność.
.
Metalexport płaci niechętnie. Przeterminowane faktury sięgają 1,5 mln zł. Mimo sporych zamówień (18 obrabiarek), porębska firma postanowiła przerwać wykonywanie prac zleconych przez Metalexport.

- Nie wypłaca on nawet zaliczek, zmuszając nas do kredytowania jego maszyn - dodaje Zdzisław Kubaszewski, wiceprzewodniczący ZZ "Metalowcy".

Efektem współpracy z Metalexportem jest rosnące zadłużenie FUM Poręba. W ciągu ostatniego roku wzrosło ono o 10 mln zł i sięga już 38 mln zł. Ponad połowa tej kwoty to zobowiązania wobec ZUS, fiskusa i miasta. Załoga czeka na 4 mln zł zaległych pensji. Ostatnią wypłatą było 200 zł zaliczki za marzec.

- Gdy zaczęły się problemy z wypłatami, bank wypowiedział mi kredyt. Spłaciłam go dzięki pożyczkom od rodziny i znajomych, ale w efekcie jestem wszędzie zadłużona. Nie jestem w stanie na bieżąco płacić za mieszkanie, słowem dramat - mówi Krystyna Ciągała, księgowa FUM. - Najdziwniejszy w całej sytuacji jest fakt, że nikt nie interesuje się naszymi miejscami pracy, ani rząd, do którego należy większość akcji, ani władze miasta.

- Miasto w miarę możliwości pomagało fabryce. Umarzaliśmy podatki, przejmowaliśmy nieużywane nieruchomości - wyjaśnia burmistrz Poręby Włodzimierz Spyra, który w FUM przepracował 20 lat. - Staramy się być aktywnym akcjonariuszem, miasto ma 2,7 proc. papierów, ale decydujący głos należy do Skarbu Państwa. Prosiłem ministrów o pomoc. Żaden nawet nie odpowiedział.

W poniedziałek burmistrz poinformował załogę o wysłaniu kolejnej korespondencji do ministra Wiesława Kaczmarka. Zaproponował też pomoc w rozmowach z Będzińskim Zakładem Elektronergetycznym. Jeżeli do środy FUM nie zapłaci zaległych rachunków, energetycy grożą wyłączeniem zasilania.

- Sytuacja staje się coraz trudniejsza. Na razie pracujemy, licząc, że zakład kiedyś nam zapłaci. Jeżeli nie będzie jednak zamówień spoza Metalexportu, nie unikniemy urlopów bezpłatnych - twierdzi Bogusława Gierasimiuk. - Ja jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że mąż pracuje w Zawierciu i przynosi pensję do domu, a córki już kończą studia.

- Pracujemy w FUM-ie razem z mężem i ratujemy się domowym ogródkiem, który zapewnia nam warzywa. To jednak jest rozwiązanie na krótką metę - dodaje Teresa Król. - Syn skończył technikum i chciałby studiować. Ale jak zapłacić za studia, gdy od miesięcy nie oglądamy wypłaty?

Podczas ulicznych demonstracji pracownicy domagali się m.in. zaprzestania naliczania odsetek od zaległości czynszowych oraz wstrzymania eksmisji. Pod siedzibą MOPS apelowano o udzielenie pomocy najbardziej potrzebującym, zwłaszcza rodzinom mającym dzieci w wieku szkolnym.

- To małe miasto, wszyscy się znają i starają pomóc. Wszystkie sklepy, za wyjątkiem "Biedronki" sprzedają na "krechę" - twierdzi rencistka Jadwiga Łącka, która w fabryce obrabiarek przepracowała 32 lata.
O "zeszytach" sklepikarze mówią niechętnie. W każdym z nich jest po kilkadziesiąt nazwisk. W miarę regularnie swoje długi spłacają jedynie emeryci i renciści.

- To miasto przez lata żyło z FUM. Upadek zakładu będzie oznaczał degradację miasta, które stanie się sypialnią bezrobotnych i emerytów - roztacza czarny scenariusz Mirosława Juńczyk.

Załoga zapowiada walkę do końca, tym bardziej że ciężkie obrabiarki z Poręby są poszukiwane na światowych rynkach. Za tydzień pracownicy FUM zapowiedzieli pikietę pod Urzędem Wojewódzkim. Jeżeli ich protesty nie przyniosą efektów, rozpoczną głodówkę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Ustawa o prawie autorskim w Sejmie. „Sprawa paląca"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto