Bańki na drodze

Przez kilkadziesiąt minut zablokowana była trasa w kierunku Bielska?Białej. Policjanci kierowali samochody na objazdy przez Jaworzno. Przyczyną kłopotów była cysterna z chemikaliami, która przewróciła się przy zjeździe z ulicy Orląt Lwowskich na trasę do Bielska.

- Mamy tu do czynienia z typowym przykładem, kiedy wypadek jest skutkiem zbyt dużej prędkości - mówi sierżant sztabowy Paweł Łuczak. - Wjazd na trasę odbywa się po łuku. Kierowca cysterny nie przewidział, że na skręcie płynny ładunek przelewa się wewnątrz zbiornika, co powoduje zmianę punktu ciężkości samochodu. Siła zewnętrzna była tak duża, że przewróciła wóz. Nie mieli w tym raczej udziału inni kierowcy.

Przewracająca się naczepa cysterny pociągnęła za sobą cały samochód. Kabina kierowców uderzyła w barierę oddzielającą oba pasy ruchu. Kierowca i jego zmiennik zostali ranni.

- Cud, że kierowca nie zginął - komentowali obecni na miejscu wypadku. Obu mężczyzn z ciężarówki zabrało pogotowie ratunkowe. Byli ranni, ale przytomni i ich życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.

Cysterna zablokowała obie jezdnie w kierunku Bielska, powodując korek i konieczność szybkiego zorganizowania objazdów. Na miejsce wezwani zostali strażacy i specjalistyczne służby drogowe wyposażone w sprzęt, pozwalający szybko usunąć z drogi nawet ciężkie i niebezpieczne ładunki.

Ekipa Rajmunda Kapustki na co dzień obsługuje autostradę A?4, toteż wyposażona jest w sprzęt pozwalający na wyciąganie z rowów i stawianie pojazdów ważących po kilkadziesiąt ton. Strażacy z Jednostki Ratowniczo?Gaśniczej Centrum przygotowani byli na konieczność usuwania chemikaliów z jezdni i ewentualne przepompowanie zawartości cysterny do innego zbiornika.

Tym razem okazało się jednak, że nie ma takiej konieczności. Cysterna nie zawierała paliwa czy innych niebezpiecznych chemikaliów, a jedynie komponenty do produkcji kleju, które są obojętne dla środowiska i nie stwarzają zagrożenia wybuchem. Ratownicy i drogowcy zdecydowali się więc, żeby postawić cysternę na koła bez przepompowywania zawartości. Chodziło przede wszystkim o czas i fakt, że w okolicy wypadku tworzyły się korki.
Akcję utrudniało to, że dźwig, który miał unosić tył cysterny, musiał stać niemal dokładnie pod wiaduktem kolejowym, przebiegającym nad trasą. Jednocześnie inny pojazd miał utrudniony dostęp do leżącego samochodu. Mimo to udało się postawić ciągnik z naczepą w około 15 minut od rozpoczęcia tej operacji.

- Przez Sosnowiec i Zagłębie jeździ niestety, sporo pojazdów wożących nie zawsze bezpieczne chemikalia - mówi sierżant Arkadiusz Baran, dowódca zmiany w sosnowieckiej drogówce. - Jest to zarówno ruch do miasta i z niego, jak i tranzyt od granicy. Na szczęście większość tych pojazdów porusza się głównymi drogami. Oczywiście samochody takie muszą być odpowiednio oznakowane i zabezpieczone oraz posiadać niezbędne certyfikaty. Co pewien czas organizowane są akcje policji, w czasie których sprawdzamy oznaczenia i dokumenty samochodów.

Młodszy brygadier Grzegorz Nowak, dowódca JRG Centrum w Sosnowcu:

- Szczęśliwie w tym wypadku udało się uniknąć zagrożenia skażeniem. Po prostu zawartość cysterny okazała się nieszkodliwa dla środowiska i całkowicie obojętna. Sama cysterna także nie została uszkodzona. Jedynie konstrukcja naczepy i jedna z trzech klap ucierpiały w wypadku. Nic się jednak nie wydostało na zewnątrz i można było szybko usunąć pojazd z drogi.

Rajmund Kapustka, właściciel firmy pomocy technicznej:

- W tym wypadku trudność polegała na tym, że samochód leżał dokładnie na środku drogi. Czasem łatwiej jest postawić cysternę leżącą w rowie, bo wygodniej do niej dojechać sprzętem. Jesteśmy jednak przygotowani na każdą ewentualność i mam nadzieję, że poradzimy sobie z każdym samochodem.