Kolegium zmienia decyzję, kupcy piszą do NSA

Mimo niekorzystnej zmiany decyzji Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO) oraz umorzenia przez wojewodę postępowania w sprawie nieważności pozwolenia na budowę, będzińscy kupcy nie rezygnują z zablokowania budowy pawilonu handlowego LIDL w centrum miasta.

Ich skargi trafiły do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego oraz do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Wczoraj wnieśli opłaty procesowe. Nowe władze miasta najchętniej doprowadziłyby do polubownego rozwiązania sporu, ale trudno będzie znaleźć kompromis, który zadowoliłby kupców, inwestora oraz, ewentualnie zmuszony do płacenia odszkodowania, samorząd.

Konflikt wokół blisko hektarowej (dokładnie 9.626 m kw) działki przy zbiegu ul. Piłsudskiego i ul. 11 Listopada wybuchł w połowie ubiegłego roku, gdy okazało się, że sieć sklepów dyskontowych LIDL Polska odkupiła teren. Zapłaciła blisko trzykrotnie więcej (2,4 mln zł) niż poprzedni właściciel działki, spółka Euro-Consulting z Tarnowa Podgórnego, kilka miesięcy wcześniej będzińskiemu samorządowi (850 tys. zł).

Bardzo szybko na placu pojawili się budowlańcy z Mostostalu Zabrze, którzy zgodnie z kontraktem do końca września mieli wybudować sklep (1.201 m kw.) z magazynami (385 m kw.), parking na 145 aut oraz zjazdy na obydwie ulice. Wartość prac wyceniono na 3,07 mln zł.

Będzińscy kupcy, których targowisko (murowane pawilony) i sklepy znalazły się kilkaset metrów od powstającego marketu, ostro zaprotestowali. Ich zdaniem LIDL wznosił halę niezgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego.

- W ogłoszeniu przetargowym podawano, że jest to teren sportowo-rekreacyjny, a handel i gastronomia mogą im tylko towarzyszyć. Potem okazało się, że supermarket będzie obiektem "towarzyszącym" stojącemu tuż obok stadionowi "Sarmacji" - przypomina Piotr Czerwiński, prezes Będzińskiego Stowarzyszenia Kupieckiego. - Na tej działce były dawniej basen i plac zabaw dla dzieci. Teraz wozimy dzieci na pływalnie do Sosnowca i Dąbrowy Górniczej.

W lipcu Samorządowe Kolegium Odwoławcze na wniosek kupców postanowiło wszcząć postępowanie w sprawie stwierdzenia nieważności decyzji ustalającej warunki zabudowy i zagospodarowania przestrzennego spornej działki. W jego następstwie wojewoda postanowił wstrzymać pozwolenie na budowę. Decyzję starosta będziński wykonał w pierwszych dniach września, gdy już pokrywano dachówką stojący w stanie surowym pawilon.

Władze miasta odwołały się od tych decyzji. Między turami prezydenckich wyborów samorządowe kolegium (w innym składzie orzekającym) uchyliło swoją własną decyzję i umorzyło postępowanie. Powodem było oparcie się poprzedników wyłącznie, na korzystnej dla kupców, opinii prawnej prof. Marka Górskiego, dotyczącej zgodności z planem zagospodarowania przestrzennego, oraz zupełne pominięcie ekspertyz przedstawionych przez samorząd.

- Były dwie sprzeczne ekspertyzy. Jedna niezależna, a druga przygotowana z myślą o inwestorze za pieniądze podatników, czyli i protestujących - mówi Piotr Czerwiński. - Niech NSA rozstrzygnie, która była prawdziwa.

Zmiana stanowiska SKO zbiegła się z roszadami w będzińskim magistracie. Do gabinetu prezydenckiego wprowadził się Radosław Baran, wspierający podczas kampanii wyborczej stanowisko kupców, a jego poprzednik, Antoni Marcinkiewicz, stał się jednym z opozycyjnych radnych. Trzeba jednak pamiętać, że w Będzinie opozycja prezydencka ma większość w Radzie Miasta.

- Sytuacja jest trudna. Hala stoi, a inwestor nie przekroczył posiadanych pozwoleń. Optymalnym wyjściem jest porozumienie, które pozwoli zmienić charakter obiektu. Przygotowałem plan negocjacji, ale ze strony inwestora nie ma woli do prowadzenia rozmów - mówi prezydent Baran.