Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zagłębie jest też na Syberii. Poznajcie naszych z Wierszyny

Tomasz Szymczyk
Mieszkańcy syberyjskiej Wierszyny nadal mówią po polsku, jedzą polskie potrawy i obchodzą polskie święta
Mieszkańcy syberyjskiej Wierszyny nadal mówią po polsku, jedzą polskie potrawy i obchodzą polskie święta Jan Mieńciuk
Wiecie, jaka jest najdalej na wschód wysunięta zagłębiowska miejscowość? To Wierszyna - mała wioska w obwodzie irkuckim. Mieszkają tam potomkowie polskich osadników z Zagłębia, którzy jeszcze przed I wojną światową wyjechali tam za chlebem. Do dziś zachowali polski język i kulturę - pisze Tomasz Szymczyk.

Z czym kojarzy się Syberia? Chyba przede wszystkim z tajgą i mrozami oraz z symbolicznym miejscem zsyłki. Przed stu laty Syberia była dla kilkudziesięciu zagłębiowskich rodzin prawdziwą ziemią obiecaną, nadzieją na lepsze życie. Potomkowie Zagłębiaków, którzy zdecydowali się na przeprowadzkę niemal nad Bajkał, do dziś mieszkają we wsi Wierszyna. Udało im się zachowali polski język, polskie tradycje i wiarę rzymskokatolicką.

Rodowita wierszynianka Halina Janaszek wraz z matką Franciszką odwiedziła niedawno Sosnowiec. Pradziadek pani Haliny mieszkał w Zagórzu, a pracował w kopalni na Niwce. To właśnie z tych miejscowości, a też m.in. z Dańdówki, Gzichowa i Gołonoga pochodzili ci, którzy zdecydowali się na wyjazd.

W 1909 r. z przedstawicieli ponad 250 rodzin wybrano "chodoków", czyli tych, którzy wybrali się w daleką drogę, by znaleźć dla wszystkich nowe miejsce na ziemi. Ostatecznie 19 czerwca z dworca Kolei Iwanogrodzkiej w Dąbrowie wsiadło do pociągu około 200 przesiedleńców. Po dwutygodniowej podróży przez całe Imperium dotarli do Czeremchowa, jednej ze stacji na Kolei Trassyberyjskiej. Część zatrudniła się w miejscowych kopalniach węgla, inni po pięciu dniach dotarli do miejsca, gdzie dziś leży Wierszyna.

Każda z rodzin otrzymała zalesioną działkę, którą trzeba było samodzielnie wykarczować, i 30 rubli na zagospodarowanie. Tak powstała polska oaza na Syberii. Przybyszy z Zagłębia czekały na miejscu zupełnie inne warunki klimatyczne, trzeba też było ułożyć sobie stosunki z Buriatami, którzy na początku patrzyli na Polaków nieufnym okiem. Na początku schronienie zapewniały ziemianki, po kilku latach obok chat we wsi stał już kościół, pojawiła się też szkoła.
Życie toczyło się swoim tokiem. O abdykacji cara i rewolucji mieszkańcy ledwie słyszeli. Później wsi nie ominęła kolektywizacja i stalinowskie represje.

Mieszkańcy pobierali się prawie zawsze między sobą, przez co we wsi zachowały się do dziś takie nazwiska jak Wójcicki, Mitręga, Figura, Sztemplowski, Kaleta czy Pietras. - Dawno nie było polskiego w szkole, więc większość tylko mówi - tłumaczy pani Halina. - W 2000 r. do pierwszej klasy poszło 2 uczniów, teraz jest ich 16 - dodaje. Mimo tego, że w połowie lat 30. zamknięto kościół, udało im się też zachować wiarę.

- Jedna pani miała kalendarz na dwadzieścia lat i wiedzieliśmy kiedy są święta - tłumaczy pani Franciszka i wspomina, jak dawno temu kara spotkała chłopców obchodzących w szkole nieznany za Uralem zwyczaj dyngusa.

We wsi jest kołchoz i kilka tartaków. Wokół są przecież same lasy. Niedawno powstał tu ufundowany przez Wspólnotę Polską Dom Polski z izbą pamięci, gdzie znajdują się m.in. fotografie pierwszych osadników.

Obie panie są jednak zadowolone z miejsca, w którym mieszkają. - Jestem szczęśliwa, że nie widziałam wojny. Był głód, ale nie było strachu. Mama na mnie orali, bo chłopy byli w wojsku - wspomina Franciszka Janaszek. Po tylu latach mieszkańcy kawałka Zagłębia na Syberii po prostu się przyzwyczaili. - Kiedy wyjeżdżałyśmy, było -40 stopni i nie odczuwałyśmy tego, tutaj przy -20 było nam zimno - śmiały się obie panie.

Korzystałem z artykułu Władysława Masiarza "Mała Polska Ojczyzna na Syberii Wschodniej. Polska wieś Wierszyna (1910-1990)".


Polacy na Syberii
Syberia to miejsce nierozerwalnie związane z historią Polski. Zesłanie w carskiej Rosji było karą dość powszechną. Za Ural zsyłać zaczęto w XVI w. Jednymi z pierwszych zesłanych byli mieszkańcy Uglicza, których spotkała kara za to, że w ich mieście zamordowano carewicza Dymitra. Po rozbiorach Polski podobna kara zaczęła spotykać też Polaków. Powodem była głównie działalność niepodległościowa, a skala represji powiększała się głównie po takich wydarzeniach jak powstanie listopadowe czy styczniowe. Niektórzy z zesłańców oddali niemałe zasługi np. badając faunę i florę Syberii.

Do dziś na mapie dostrzec można Góry Czerskiego, nazwane tak na cześć wybitnego geologa i przyrodnika zesłanego na Syberię po 1863 r. Za Uralem pracował także m.in. lekarz i przyrodnik Benedykt Dybowski, znawca Bajkału, który opisał ponad sto nieznanych wcześniej gatunków zwierząt. Niektórzy, jak pokazują losy Wierszyny, wyjeżdżali też dobrowolnie. Osobna historia to zesłania ludności polskiej z terenów, które po 1939 r. znalazły się pod okupacją radziecką.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto